Kto wężem wojuje, ten od węża ginie…

0
2625

Pijesz? Nie pisz! Stare jak Internet porzekadło świetnie sprawdziło się wczorajszej nocy. Kilku kolegów wpadło na pomysł, aby przy kieliszku postraszyć trochę członków pewnej toruńskiej grupy na Facebooku. A, że przy okazji oszukali lokalne media? Ot, cena sławy

Grupy na Facebooku to cenne źródło informacji. Społeczności wymieniają się informacjami o pożarach, wypadkach, czy… ucieczce groźnego węża! Gdy wiele osób było w trakcie piątkowej zabawy, odpoczywając po trudach tygodnia jednemu z mieszkańców zniknął boa dusiciel i postanowił zawiadomić o tym wszystkich jej członków. Uwaga – poszukiwany wąż Stefan!

Informacja lotem błyskawicy rozbiegła się po Internecie, a sprawę szybko podchwyciły lokalne media. Nic dziwnego – sytuacja z ucieczką groźnego gada, brzmi trochę jak kryminał z podtekstem filmu przyrodniczego czytanego przez Krystynę Czubównę. Zwierzę „przebywa na wolności”, udostępniajcie, bo kogoś udusi!

aha
Ofiara żartu przyznała się do całej sytuacji i przeprosiła (fot. Facebook)

Statystyki się kręcą, a karawana jedzie dalej. Szkoda (albo nie!) tylko, że informacja była całkowicie wymyślona, a autorem „newsa” byli koledzy domniemanego „posiadacza” węża. Sprawili sobie (i jemu pewnie też) ogromną radochę, bo przecież pół miasta mówi o jego „Stefanie’, którego nie ma.

Historia z wężem to nie pierwszy raz, gdy media informują o rzeczy niemającej miejsca. Pewnie też nie ostatni. Szkoda jednak, że nikt nie weryfikuje takich „pijackich” źródeł, wierząc wieczorno-piątkowym internautom, którzy zrobili sobie cyrk na kółkach. Szkoda, że tak powszechne jest bezmyślne kopiowanie informacji – jeden od drugiego. Każdy musi mieć. Owszem, trzeba o takich rzeczach informować, ale wypada wcześniej niektóre fakty zweryfikować – czyż nie? Są na to sposoby, bez rozmów z wykreowanym „fanatykiem” rzadkich gatunków zwierząt.

Do  kolegów „fanatyka” też mam apel – sprawdźcie czy posiadacie jeszcze jakieś resztki rozumu, bo może zabrał je wąż podczas ucieczki. Gdy naprawdę taka sytuacja się zdarzy, mało kto będzie jej wierzył. Dojdzie wtedy do tragedii – prawdziwej. Nieraz warto zastanowić się, co się wypisuje i gdzie się wypisuje.

Z Internetu wypada korzystać odpowiedzialnie, a w czasie piątkowo/sobotnich nocy lepiej z niego w ogóle nie korzystać. Taka jest prawda ludowa!