Zła passa przełamana! „Anioły” wracają z kompletem punktów!

0
1520
SONY DSC

Na niedzielę nie zaplanowano co prawda kolejnej kolejki PGE Ekstraligi, ale to nie znaczy, że mieliśmy odpoczynek od czarnego sportu. Trzeba było nadrobić ligowe zaległości. Torunianie wybrali się do Rybnika, by tam zmierzyć się w ramach I Kolejki z miejscowym ROW-em. Wszyscy fani zgromadzeni tego dnia na stadionie miejskim spodziewali się wyrównanego widowiska. Rzeczywistość była jednak zgoła inna, bo to goście dominowali od pierwszego do ostatniego biegu

Obie ekipy rywalizowały ze sobą już przed tygodniem w Toruniu, gdzie zdecydowani lepsi okazali się gospodarze, którzy wygrali 56:34. Rybniczanie liczyli na zdecydowanie lepszy wynik na swoim obiekcie, gdzie posiadają handicap własnego toru. Mimo trudności, jakie stwarzała rybnicka nawierzchnia, gospodarze po raz kolejny musieli uznać wyższość „Aniołów”.

Wynik meczu otworzyli już w pierwszym biegu Chris Holder z Adrianem Miedzińskim, którzy wygrali podwójnie  z Rune Holtą oraz Maxem Firckiem. Chwilę później prowadzenie podwyższyli Paweł Przedpełski oraz Dawid Krzyżanowski, który bieg juniorski wygrali 4:2. Od tego momentu torunianie zaczęli kontrolować zawody i nawet na moment nie pomniejszyli swojego prowadzenia. Należy pochwalić całą drużynę, w której każdy przyczynił się do zwycięstwa. Nie zawiedli liderzy „Aniołów”, którzy punktowali może nieco gorzej, niż na MotoArenie, ale walnie przyczynili się do tryumfu. Mowa tu o Chrisie Holderze, który zdobył 8 punktów oraz Gregu Hanocku – 9 punktów. Ta dwójka mogła sobie pozwolić na słabszy występ, bo za bardzo dobrej strony pokazał się Adrian Miedziński. Przed tygodniem wychowanek Apatora bardziej niż z rywalami, zmagał się z własnym sprzętem. W Rybniku wyrósł jednak na lidera z prawdziwego zdarzenia i zdobył dziesięć punktów.

Jeszcze lepiej zaprezentował się Paweł Przedpełski, który tylko raz przyjechał na czwartej pozycji. Pozostałe cztery wyścigi pewnie wygrał, co dało mu ostatecznie dwanaście „oczek” w dorobku. Zdobycz „Pawełka” mogła być mniejsza, gdyby nie wyścig piąty. Nerwowo pod taśmą zachowywali się Chris Holder oraz Damian Baliński. W rezultacie leszczynianin zerwał taśmę, ale z powtórki został wykluczony… Australijczyk. Jacek Gajewski zastosował rezerwę zwykłą i w miejsce Holdera pojechał Przedpełski i pewnie wygrał wyścig.

Jedynym zawodnikiem ze strony gospodarzy, który potrafił nawiązać walkę z przyjezdnymi był, podobnie jak przed tygodnie, Grigorij Łaguta. Rosjanin został najlepszym zawodnikiem meczu z dorobkiem czternastu punktów. Popularny „Grisza” robił co mógł, by rybniczanie wypadli w tym meczu jak najkorzystniej, ale na niewiele się to zdało. Bez wsparcia drużyny mógł jedynie zabawiać publiczność swoją widowiskową jazdą.

Zwycięstwem w Rybniku torunianie przełamali złą passę przegranych meczów wyjazdowych. Tym samym pokazali też siłę, jaką w końcu dysponują oraz potwierdzili swoje mistrzowskie aspiracje. Wczoraj odbyło się również zaległe spotkanie w Tarnowie, gdzie tamtejsza Unia podejmowała Stal Gorzów. Mecz zakończył się zwycięstwem gorzowian 48:42, którzy zgarnęli punkt bonusowy i powiększyli przewagę w tabeli nad drugim Get Well do czterech punktów.