Bij mistrza! Czyli Unia Leszno przyjeżdża do Torunia

0
1561
SONY DSC

Mecze pomiędzy tymi dwoma drużynami zawsze obfitują w wiele emocji, a te często przekładają się na kontrowersje. Przed nami jeden ze szlagierów polskiego żużla, bez którego najwyższa klasa rozgrywkowa nie byłaby nigdy tak emocjonująca. Obie strony mają w składzie najlepszych zawodników na świecie, którzy znają się jak „łyse konie”. To właśnie dlatego mecze pomiędzy Toruniem a Lesznem zawsze powodują, że atmosfera na stadionie rośnie. Jak będzie tym razem? Ligowy klasyk już w ten weekend

Dla Unii Leszno obecny sezon jest jednym z najgorszych w ciągu ostatnich lat. Aktualni mistrzowie Polski mają na swoim koncie tylko pięć punktów, co daje im miejsce tuż za czwórką, która ma prawo do rywalizacji o medale w fazie play-off. Co wpływa na tak słabą pozycję mistrzów kraju? Wiele czynników, ale parę należy wymienić. Przede wszystkim długa absencja  Emila Sajfutdinowa. Rosjanin nabawił się kontuzji podczas pierwszej rundy Speedway Best Pairs w Toruniu i dalej boryka się z jej skutkami, co jest zgubne dla klubu z Leszna. Co prawda, wszystko wskazuje na to, że Saifutdinow zaprezentuje się w meczu z Get Well, ale nie wiadomo w jakiej formie. Kibice mają w pamięci jego nieudane powroty na tor i istnieje obawa, że tym razem historia może się powtórzyć. Chimerycznie jeździ również Nicki Pedersen, który słabsze występy przeplata… bardzo słabymi. W tym sezonie rzadko kiedy można pochwalić Duńczyka za dobrą jazdę. Nie idzie mu zarówno w lidze, jak i w cyklu Grand Prix, gdzie nie doszedł ani razu do finału i póki co uzbierał tylko 24 punkty. Nierówno jeździ również jego rodak – Peter Kildemand, który częściej notuje wypadki niż jest liderem drużyny. Niestabilność filarów leszczyńskiego zespołu jest wodą na młyn dla reszty drużyn, które potrafią ich pokonać nawet na wyjeździe, a przynajmniej dowieźć remis.

W związku z problemami Unii nietrudno jest wskazać faworyta niedzielnego meczu. Torunianie nie przegrali jeszcze ani razu na swoim torze, a podejmowali już na nim naprawdę dobre drużyny, m.in. Ekantor.pl Falubaz Zielona Góra – aktualnego wicelidera tabeli. Na swoim torze żużlowcy Get Well są niebywale skuteczni i w pełni wykorzystują handicap własnego obiektu. Co ciekawe, w toruńskim składzie często występują luki i trudno zawyrokować, który zawodnik będzie miał słabszy dzień i nie przywiezie zadowalającej ilości punktów. W tym sezonie każdy żużlowiec toruńskiego klubu zawiódł przynajmniej raz, co jest pewną analogią do obecnej sytuacji Unii Leszno. Żeby wygrać z leszczynianami trzeba będzie doskonale rozegrać to spotkanie pod każdym względem – przede wszystkim sprzętowym, bo z tym ostatnio torunianie mają problem.

Stawka niedzielnego meczu jest o wiele większa niż spotkania w Lesznie sprzed dwóch miesięcy. Obie drużyny będą rywalizować nie tylko o dwa punkty, ale także o bonus. Korzystniej pod tym względem wypadają na razie podopieczni Adama Skórnickiego, którzy pokonali Get Well na swoim torze 50:40. Należy zatem wygrać różnicą przynajmniej 12 punktów, żeby cieszyć się z czternastu oczek w ligowym rankingu. Co więcej, torunianie mają szanse na powrót na drugie miejsce w tabeli. By tak się stało muszą koniecznie wygrać za trzy punkty z Unią, ale także liczyć na zwycięstwo ROW-u Rybnik w Zielonej Górze. Ten drugi warunek wydaje się nierealny do spełnienia, ale nie takie rzeczy w żużlu już się działy.

Zwycięstwo Get Well w niedzielę byłoby wskazane z tego względu, że dałoby komfort psychiczny przed ciężkim wyjazdem do Tarnowa. Ponadto torunianie byliby już niemal pewni swojego udziału w fazie play-off. Jest zatem o co walczyć. Nie pozostaje nic innego jak przyjść na stadion i rozkoszować się żużlem w najlepszym wydaniu przy pięknej pogodzie.