Osiemdziesiąte ósme spotkanie ligowe pomiędzy klubami z Torunia i Leszna obfitowało w wiele emocji na torze, jak i poza nim. Ostatecznie w ligowym klasyku tryumfowały „Anioły” . Nie wszystko jednak poszło po myśli żużlowców Get Well Toruń. Nie udało się zdobyć punktu bonusowego, chociaż było już naprawdę blisko. Pełni szczęścia przeszkodziła pewna niecodzienna sytuacja
W pierwszych pięciu biegach nie było widać drużyny, która znacznie przeważałaby na torze. Cztery razy padł remis i tylko raz, w biegu drugim, torunianie potrafili przywieźć do mety prowadzenie 4:2. Paweł Przedpełski pokonał Bartosza Smektałę, a Norbert Krakowiak, który po kontuzji wrócił do składu, Dominika Kuberę.
Do pierwszej arcyciekawej walki doszło w wyścigu piątym, w którym rywalizowali Adrian Miedziński, Chris Holder, Piotr Pawlicki i Peter Kildemand. Od startu do mety prowadził kapitan Get Well Toruń, a daleko za nim jechał Kildemand. Do prawdziwej batalii doszło na dwóch ostatnich pozycjach, gdzie Pawlicki z Miedzińskim cały czas się tasowali i jechali w ciągłym kontakcie. Ostatecznie sprytniejszy okazał się wychowanek „Byków”, który na ostatnim łuku zamknął przy „kredzie” szarżującego „Miedziaka” i uratował Unii Leszno remis. W następnych dwóch biegach lepsi okazali się jednak torunianie, którzy dwukrotnie przywieźli do mety prowadzenie 4:2 i odskoczyli gościom na sześć punktów.
Leszczynianie odpowiedzieli pięknym za nadobne w wyścigu dziewiątym, w którym Emil Sajfutdinow i Nicki Pedersen przywieźli za plecami Martina Vaculika i Kacpra Gomólskiego. Przewaga torunian zmalała momentalnie do dwóch „oczek”, ale szybko znów się powiększyła, ponieważ w biegu dziesiątym na podwójnym prowadzeniu do mety przyjechali Adrian Miedziński i Chris Holder. Tej sztuki Australijczyk dokonał po raz drugi w gonitwie dwunastej, w której asystował mu Paweł Przedpełski. „Anioły” miały już dziesięć punktów przewagi nad Unią Leszno, co oznaczało, że punkt bonusowy jest na wyciągnięcie ręki, bo trzeba było już tylko ten wynik dowieźć do końca. Rzeczywistość okazała się jednak niezwykle brutalna i torunian spotkał w następnej gonitwie wielki pech.
Po starcie biegu trzynastego cały stadion wstał z miejsc, by oklaskiwać parę Vaculik-Miedziński, która wiozła za sobą Nickiego Pedersena i Grzegorza Zengotę. Radość ta nie trwała długo, bo na pierwszym łuku drugiego okrążenia popularny „Miedziak” popełnił błąd przy wjeździe w bardzo przyczepny krawężnik, co poskutkowało tym, że torunianin musiał dramatycznie ratować się przed upadkiem, jadąc prosto w dmuchaną bandę przy wyjściu z łuku. Tuż za nim jechał Grzegorz Zengota , który żeby nie wpaść na Miedzińskiego, zamknął gaz. Co prawda do upadku nie doszło, ale sędzia przerwał bieg i tym samym sam zmusił się do wykluczenia z powtórki torunianina. Osamotniony Vaculik musiał zmierzyć się z mocną leszczyńską parą. W powtórce od startu prowadzili goście, ale Słowak dokładał wszelkich starań, by rozdzielić Pedersena i Zengotę. Niestety, gdy już był bliski wyjścia na prowadzenie, zatarł mu się silnik i leszczynianie dowieźli do mety prowadzenie… 5:0. To przesądziło o tym, że punkt bonusowy pojechał do Leszna.
Nawet taki pech mógł nie mieć wpływu na wynik spotkania, gdyby dobrze pojechali Adrian Miedziński, Kacper Gomólski oraz Martin Vaculik, którzy po raz kolejny nie spełnili nadziei, pokładanych w nich przez działaczy. Cała trójka pojechała poniżej oczekiwań i to na swoim torze. Reszta zawodników spisała się bardzo dobrze, a najlepiej wypadł kapitan drużyny – Chris Holder, który zdobył czternaście punktów z bonusem.
Po stronie gości dominował wracający po kontuzji Emil Sajfutdinow. Rosjanin zdobył jedenaście „oczek” i bonus. Przyzwoicie zaprezentowali się także Piotr Pawlicki i Grzegorz Zengota, którzy zdobyli po dziewięć punktów. Z kolei całkowicie zawiedli Duńczycy. Peter Kildemand i Nicki Pedersen zawody zakończyli z łącznym dorobkiem tylko ośmiu „oczek”, co jest nie lada zmartwieniem dla Adama Skórnickiego. Z zawodzącymi dwoma zawodnikami klasy światowej, ciężko będzie Unii awansować do fazy play-off. A ta zbliża się wielkimi krokami. Póki co, coraz pewniejsi awansu są zawodnicy Get Well, którzy aktualnie zajmują drugie miejsce w tabeli i tracą do liderującej Stali Gorzów pięć punktów. To właśnie ze znakomitymi gorzowianami przyjdzie się zmierzyć „Aniołom” w następnym meczu w Toruniu. To dopiero 7 sierpnia. W międzyczasie drużyna Get Well pojedzie na trudny teren do Tarnowa.
Powiedzieli po meczu
Emil Sajfutdinow: Najpierw chciałbym podziękować wszystkim tym, którzy pomagali mi przez ten okres, kiedy miałem rehabilitację. Bardzo dziękuję Adamowi Skórnickiemu, który przez cały czas był ze mną w kontakcie i wspierał mnie psychicznie żebym jak najszybciej się wyleczył i był gotowy do walki na torze. Bardzo się cieszę, że dzisiaj zdobywałem jakieś punkty i oby tak dalej. Będę ciężko pracował, jak przez ten okres, w którym nie jeździłem. Będzie dobrze.
Chris Holder: Jestem bardzo szczęśliwy. Po pierwsze bardzo dobrze, że zwyciężyliśmy. Drużyna z Leszna jest bardzo wymagającym przeciwnikiem. Mogliśmy wygrać trochę wyżej, ale zabrakło ciut szczęścia w kilku wyścigach.
Robert Kościecha: Cel minimum został wykonany, wygraliśmy mecz u siebie. Chcieliśmy żeby bonus został u nas, jednak w trzynastym biegu straciliśmy można powiedzieć dziewięć punktów, bo prowadziliśmy 5:1, a skończyło się 0:5. W pierwszej odsłonie Adrian Miedziński popełnił błąd, pociągnęło go, zagrodził drogę Zengocie, trochę kontrowersyjna decyzja, no ale sędzia wykluczył Adriana, w powtórce Martin Vaculik fakt faktem, że na trzeciej pozycji, ale zatarł mu się silnik. Wynik 0:5 zadecydował o tym, że bonus jedzie do Leszna. Szkoda nam tego bardzo, ale cieszymy się, że wróciliśmy po ciężkim meczu w Zielonej Górze. Dzisiaj pokazaliśmy, że znowu mamy liderów. Zwłaszcza początek zawodów, bodajże do siódmego biegu drużyna z Leszna nie wygrała indywidualnie biegu, to nas bardzo cieszyło. Kapitalna forma Chrisa Holdera, który trzeci raz z rzędu robi komplet punktów, do tego wrócił Greg Hancock. Z tego bardzo się cieszymy. Troszkę brakuje punktów drugiej linii. Kacper i Adrian gubią punkty, trzeba to poprawić, bo mecze będą coraz cięższe, a musi jechać cały zespół.
Adrian Miedziński (o swoim kontrowersyjnym wykluczeniu): Arbiter przerwał bieg i nie będę nad tym rozpaczał. Nic tego nie zmieni. Piotrek Pawlicki kilka biegów wcześniej też przeszkodził Gregowi Hancockowi i stworzył niebezpieczną sytuację. Można to różnie interpretować. Sędzia podjął decyzję i już nie mamy na nią wpływu. Ja mogę tylko ubolewać, że jadąc z przodu popełniłem błąd, który nie powinien się wydarzyć.
Fogo Unia Leszno – 41
1. Piotr Pawlicki – 9+1 (2,1*,3,0,1,2)
2. Peter Kildemand – 3+1 (1*,2,0,-)
3. Emil Sajfutdinow – 11+1 (1*,2,3,3,2)
4. Nicki Pedersen – 5+1 (2,d,-,2,1*)
5. Grzegorz Zengota – 9+2 (1*,2,2*,1,3,0)
6. Bartosz Smektała – 2 (2,0,0)
7. Dominik Kubera – 2 (0,2,0)
Get Well Toruń – 48
9. Martin Vaculik – 7 (3,3,1,d,0)
10. Kacper Gomólski – 1 (0,1,0,-)
11. Chris Holder – 14+1 (3,3,2*,3,3)
12. Adrian Miedziński – 3 (0,0,3,w,-)
13. Greg Hancock – 11 (3,3,2,2,1)
14. Paweł Przedpełski – 10+2 (3,1,1*,2*,3)
15. Norbert Krakowiak – 2+1 (1,0,1*)