W miniony weekend we Włocławku rozegrano półfinał mistrzostw Polski Ligi Nike Playarena. W rywalizacji wzięło udział aż pięć toruńskich drużyn. Awans do finału udało się wywalczyć obrońcy tytułu – Dynamikowi Herring Toruń
Półfinały odbywały się w sobotę oraz niedzielę na boiskach we Włocławku. Jako pierwsi z toruńskich drużyn zaprezentowali się piłkarze White Tigers. Piąty zespół toruńskiej Playareny debiutował w mistrzostwach Polski i swój udział może uznać za całkiem udany. W grupie torunianie odnieśli trzy zwycięstwa i dwie porażki, co pozwoliło im awansować z drugiego miejsca do 1/8 finału. W następnej rundzie White Tigers musiał uznać wyższość łódzkiej Retkini Crew, która wygrała mecz 4:1.
W niedzielę do walki stanęły cztery kolejne zespoły z Grodu Kopernika. Ekipy Emeryci i Renciści oraz Jakubskie Przedmieście zakończyły swój udział już na fazie grupowej. Z kolei Dynamik Herring oraz Havana bez większych problemów przeszły pierwszą fazę turnieju i awansowały do 1/8, gdzie mierzyły się między sobą. Obrońcy tytułu wygrali spotkanie wynikiem 4:2 i to oni zameldowali się w ćwierćfinale. Tam „Dynamiczni” pewnie pokonali Kluge Team Płock 3:0, dzięki czemu znaleźli się w najlepszej czwórce turnieju, która uzyskiwała awans do finału.
– Co prawda na turnieju były słabsze drużyny, ale akurat w naszej drabince takich nie było, podobnie z resztą jak na Fortunie Pucharze Polski – powiedział Mikołaj Poczyński, zawodnik Dynamika. – W fazie pucharowej niestety doszło do toruńskich derbów. Havana pokazała, że chce wygrać, ale to my okazaliśmy się lepsi, natomiast mecz z Płockiem mógłby być również finałem w Warszawie. Przeciwnik był bardzo wymagający, ale rozegraliśmy nasze najlepsze spotkanie na tych Półfinałach.
Co warto dodać MVP turnieju został Krzysztof Elsner. Piłkarze Dynamika zrobili duży krok w stronę obrony tytułu mistrza Polski Ligi Nike Playarena. W turnieju finałowym wystąpi szesnaście najlepszych drużyn z całego kraju. Pełne wyniku 4. turnieju eliminacyjnego Mistrzostw Polski Ligi Nike Playarena dostępne są tutaj.
– Nie czujemy się faworytami warszawskich finałów, ewentualnie stawiamy się w gronie faworytów – dodaje Poczyński. – Wydaje się nam, że nie ma drużyn wyraźnie lepszych od nas, co najbliżej na podobnym poziomie. O wygranej może przesadzić dyspozycja dnia lub łut szczęścia.