Niedzielne popołudnie przebiegało na toruńskiej MotoArenie pod znakiem znakomitego ścigania. „Anioły” w meczu 12. kolejki PGE Ekstraligi bez większych problemów poradziły sobie z liderem tabeli – Stalą Gorzów. Koncertowy występ zanotował Greg Hancock
Pierwszy bieg zakończył się wynikiem remisowym 3:3. Od startu do mety prowadził Niels Kristian Iversen, który jednak nie mógł być pewien trzech punktów. Tuż za nim jechał Kacper Gomólski, który potwierdził, że wraca do dobrej formy. Jeden punkt z bonusem zdobył Martin Vaculik, a w walce zupełnie nie liczył się Michael Jepsen Jensen. Podobnym rezultatem zakończyła się gonitwa druga. Jako pierwsi wynik otworzyli gospodarze, a konkretnie Chris Holder i Adrian Miedziński. Toruńska para pokonała 4:2 Mateja Zagara oraz Przemysława Pawlickiego. Niewiele brakowało, a prowadzenie byłoby jeszcze wyższe. Bardzo bliski wyprzedzenia Zagara był Adrian Miedziński. Ostatecznie to Słoweniec okazał się szybszy. Torunianie jednak zdołali podwójnie wygrać i to już w następnym wyścigu. Zmierzyli się w nim Greg Hancock w parze z Pawłem Przedpełskim oraz Krzysztof Kasprzak wraz z Adrianem Cyferem. Para Get Well znakomicie wyszła spod taśmy i z dużą przewagą dowiozła prowadzenie do mety.
Pierwszych większych emocji kibice doświadczyli w biegu siódmym. Niestety, nie były to do końca sportowe emocje. Wydawało się, że jadący w tym biegu Bartosz Zmarzlik nie panuje do końca nad swoim motocyklem i mało brakowało, a gorzowianin najpierw przewróciłby Martina Vaculika, a następnie, i to dwukrotnie, Krzysztofa Kasprzaka! Po wygranym przez Słoweńca biegu zaiskrzyło pomiędzy trójką żużlowców, ale na szczęście obyło się bez poważniejszych ekscesów.
W wyścigu ósmym gorzowianie zastosowali pierwszą tego wieczoru rezerwę taktyczną. Fatalnie jadącego Michaela Jepsena Jensena zastąpił Krzysztof Kasprzak. W tym biegu spotkali się ze sobą niepokonani tego dnia Greg Hancock oraz Niels Kristian Iversen. Lepszy okazał się Amerykanin, który o trójkę musiał stoczyć walkę z Krzysztofem Kasprzkiem. Na ostatniej pozycji dojechał do mety Paweł Przedpełski, który jednak do końca kąsał atakami Iversena.
W kolejnej gonitwie ponownie gospodarze dali powody do radości kibicom, a to za sprawą Martina Vaculika oraz Kacpra Gomólskiego, którzy po nie najlepszym starcie pewnie objechali prowadzącego Przemysława Pawlickiego. W tym momencie torunianie prowadzili już dziesięcioma punktami. Co ciekawe, kolejne biegowe zwycięstwo drużyny Get Well również przypadło w udziale Gomólskiemu. Tym razem gospodarze wygrali 4:2, a czwartą tego dnia trójkę do mety przywiózł Greg Hancock. „Ginger” był bardzo bliski zdobycia dwóch punktów, ale szybszy okazał się Niels Kristian Iversen, który zastąpił Michaela Jepsena Jensena.
Trzynasta gonitwa zawodów okazała się pechowa dla Adriana Miedzińskiego. Wychowanek Apatora jechał na trzeciej pozycji za plecami Przemysława Pawlickiego oraz Krzysztofa Kasprzaka. W pewnym momencie „Miedziak” wpadł w koleinę i zanotował makabrycznie wyglądający upadek. Na szczęście skończyło się tylko na strachu i złamanym daszku od kasku, a torunianin wstał z toru o własnych siłach. Miedziński z powtórki został wykluczony, co oznaczało trudne zadanie przed Martinem Vaculikiem. Słowak uporał się tylko ze słabo dysponowanym Pawlickim. Pierwszy na metę dojechał Kasprzak, co dało gorzowianom pierwsze biegowe zwycięstwo.
Przed biegami nominowanymi torunianie mieli już zapewnione zwycięstwo. Niestety, „Anioły” wygrały tylko za dwa punkty, ponieważ z cudem graniczyło odrobienie straty z Gorzowa Wielkopolskiego. W obozie torunian na pochwałę zasługuje Kacper Gomólski, któremu wprawdzie przydarzył się słabszy występ, ale to dzięki niemu torunianie wygrali dwie gonitwy. Znakomicie spisał się także Greg Hancock. Amerykanin zdobył w pięciu startach duży komplet punktów. Dobre występy zanotowali także Chris Holder i Martin Vaculik.
Robert Kościecha (trener Get Well Toruń): Cieszę się bardzo, że wygraliśmy. Zrobiliśmy wszystko żeby to spotkanie wygrać, ja obstawiałem trochę niższy wynik, koło 46-48. Na szczęście udało nam się zwyciężyć dziesięcioma punktami. Cieszy to, że mamy w miarę wyrównany zespół. Kacper Gomólski radzi sobie coraz lepiej na tym torze, a jest drugą linią i ciężko jest w takiej sytuacji zdobywać punkty. Igor Kopeć-Sobczyński ma jeszcze trochę czasu. Postęp jest o tyle, że nawiązuje coraz częściej walkę. Drużyna z Gorzowa wygrała tylko raz w stosunku 4:2 i to nas musi radować. Od kilku meczów mamy w Toruniu prawdziwych liderów, zwłaszcza Greg Hancock jest ostatnio kapitalny. Chris Holder może zgubił kilka punktów, a zmiany Martina Vaculika, które poczynił w przerwie ewidentnie wywołują postęp. Z optymizmem patrzymy na play-offy.
Greg Hancock (Get Well Toruń): Zawsze miło jest zwyciężać, a szczególnie jak rywalizuje się z taką drużyną jak Stal Gorzów, która dominuje przez całe rozgrywki. Czapki z głów przed nimi. Pokonanie ich w tych zawodach jest bardzo dobre dla naszej drużyny. Przed nami jeszcze długa droga, aby wycisnąć wszystko z tego potencjału, który w nas drzemie.
Stanisław Chomski (trener Stali Gorzów): Trzeba podkreślić, że nasi juniorzy byli w tym meczu lepsi. Każdy wymaga od Bartosza Zmarzlika jak najwięcej, ale to jest trudne. Jak sięgam pamięcią, to Stal Gorzów wygrała na tym torze tylko raz. Wiadomo, media, atmosfera, spotkanie kolejki, drużyna z Torunia wygląda coraz lepiej, a nasz występ przeciwko ekipie z Wrocławia oceniono negatywnie. To jest sport, to jest żużel i tutaj nie ma pewniaków. Na pewno tego meczu wszyscy się obawialiśmy. Ciśnienie było duże. Nie przyjechaliśmy do Torunia żeby się położyć, bo być może jeszcze będziemy rywalizować w fazie play-off. Trzeba było ciągnąć wynik dwoma liderami. Przyjechaliśmy tworzyć widowisko, a nie na jakieś testy. Mieliśmy do czynienia z szachami taktycznymi, ale niestety nie wszystko nam wychodziło tak jakbyśmy chcieli. Były wyścigi, kiedy udawało nam się trzymać rezultat oraz sporadyczne zwycięstwa. Wynik 50:40 nie jest najgorszy, no ale przyjeżdża się zawsze po zwycięstwo.
Niels Kristian Iversen (Stal Gorzów): W Toruniu zawsze się ciężko jeździ, a w szczególności jeśli jest się gościem. Dla mnie to był jeden z najlepszych ligowych meczów na tym torze. Niestety ponieśliśmy porażkę i musimy wciąż ciężko pracować. Mamy przynajmniej punkt bonusowy.
Stal Gorzów – 40
1. Niels Kristian Iversen – 12+2 (3,3,1*,2,1*,2)
2. Michael Jepsen Jensen – 0 (0,0,-,-,-)
3. Matej Zagar – 4 (2,2,0,0)
4. Przemysław Pawlicki – 4+1 (0,1*,1,1,1)
5. Krzysztof Kasprzak – 11 (1,2,2,3,3,w)
6. Bartosz Zmarzlik – 8+1 (2,1*,0,2,3)
7. Adrian Cyfer – 1+1 (1*,0,-)
Get Well Toruń – 50
9. Martin Vaculik – 11+1 (1*,3,3,2,2)
10. Kacper Gomólski – 5+1 (2,0,2*,1,-)
11. Chris Holder – 11 (3,2,2,3,1)
12. Adrian Miedziński – 3+2 (1,1*,1*,w)
13. Greg Hancock – 15 (3,3,3,3,3)
14. Igor Kopeć-Sobczyński – 0 (0,0,0)
15. Paweł Przedpełski – 5+1 (3,2*,0,0)
(źródło: WP Sportowefakty.pl)