W dniu wczorajszym doszło do wypadku na skrzyżowaniu ulic Konstytucji 3-ego Maja i Przy Skarpie. Autobus potrącił na przejściu dla pieszych rowerzystkę, która niestety zmarła. Choć na miejscu zdarzenia jest przejście dla pieszych, to trzeba stwierdzić jasno, że nie należy ono do bezpiecznych
Kilka miesięcy temu w tym miejscu doszło do podobnego wypadku. Kierowca samochodu osobowego również potrącił rowerzystkę, jednak poszkodowana trafiła tylko do szpitala i jej życiu nie zagrażało niebezpieczeństwo. Ofiara wczorajszego zdarzenia nie miała tyle szczęścia. Autobus MZK wjechał w uczestniczkę ruchu, a siła uderzenia była tak ogromna, że do wyciągnięcia ciała spod pojazdu potrzebne były specjalne poduszki powietrzne, do podniesienia autobusu.
Zobaczyłem tłum ludzi, karetkę, dwa wozy straży pożarnej – mówi Cezary Rumiński, świadek zdarzenia. – Podszedłem bliżej i zobaczyłem autobus MZK, lekko podniesiony z przodu przez jakiś profesjonalny strażacki sprzęt. Tuż obok leżał niestety czarny worek.
Niestety, podobne sytuacje w tym miejscu nie należą do rzadkości. Mieszkańcy skarżą się, że kierowcy poruszają się z bardzo dużą prędkością i nie zważają na pieszych. Tych jest sporo, bo przejścia w tym miejscu łączą pobliski kościół, osiedle mieszkaniowe, oraz Plac Cyrkowy, który – szczególnie w ciepłe dni – jest lubianym miejscem spacerów.
– Kierowcy jeżdżą tu jak szaleni – mówi pan Adrian, mieszkaniec Skarpy. – Zjeżdżają z Szosy Lubickiej z ogromną prędkością. Droga w tym miejscu jest dobra i pozwala na rozwinięcie sporej prędkości. Podobnie jest w czasie skrętu w ul. Konstytucji 3-ego Maja. Kierowca musi zrobić to szybko, bo nadjeżdżający z ul. Przy Skarpie inni zmotoryzowani nie chcą pozwolić takiemu na skręt. Zbyt dynamiczne wejście w zakręt i mamy gotową tragedię.
Według wielu osób winni są jednak również rowerzyści i piesi, którzy nie zważają na samochody.
– Jestem mieszkańcem Skarpy i nieraz tamtędy przejeżdżałem – dodaje pan Cezary. – Widziałem jak rowerzyści tylko rzucają okiem i przejeżdżają przez przejście. Często zmuszają kierowców do ostrego hamowania. Zdecydowanie uważam, że to miejsce jest naprawdę niebezpieczne, a światła są koniecznością. Inaczej takie tragedie będą się powtarzały.
Czy istnieje szansa na światła?
Zapytaliśmy Urząd Miasta, czy w tym miejscu jest szansa na postawienie – niezbędnych według mieszkańców – świateł.
– Analizujemy i bacznie obserwujemy sytuację w tym miejscu – mówi Marcin Kowallek, dyrektor Wydziału Gospodarki Komunalnej Urzędu Miasta Torunia. – W dniu dzisiejszym sprawdzaliśmy już tę tragiczną sytuację. Nie wiem czy konieczna będzie sygnalizacja świetlna, czy wystarczy ostrzeżenie kierowców np. malując w tym miejscu pasy ostrzegawcze. Będziemy zwracać uwagę na wszelkie sygnały. Bezpieczeństwo tego miejsca będzie pod kontrolą.
Uczestnikom ruchu radzimy jednak w tym miejscu zachować szczególną ostrożność – przynajmniej do czasu interwencji urzędników.