W niedzielę Get Well Toruń pokonał na swoim torze Stal Gorzów 49:41 w pierwszym meczu finału PGE Ekstraligi. Dwukrotnie na torze pojawił się Kacper Gomólski. Dla „Gingera” były to prawdopodobnie ostatnie dwa biegi w barwach toruńskiego klubu na MotoArenie. Zawodnik ma zamiar opuścić klub
Wychowanek Startu Gniezno trafił do Torunia dwa lata temu z Unii Tarnów. Jego zakontraktowanie było spowodowane brakiem drugiego polskiego seniora w składzie. Przypomnijmy, że po sezonie 2014 z toruńskim klubem pożegnał się Tomasz Gollob. Wówczas obejmujący stery KS Toruń Przemysław Termiński zdecydował się podpisać umowę z Kacprem Gomólskim. Pierwszy sezon w Toruniu dla Gomólskiego nie był udany. „Ginger” nie spełniał pokładanych w nim nadziei i przywoził mało punktów. Doszło nawet do tego, że włodarze KS Toruń z końcem sezonu 2015 chcieli zwolnić wychowanka Startu Gniezno, ale ostatecznie po wielu rozmowach dali mu szansę.
Czy Kacper ją wykorzystał? Nie ma wątpliwości, że kończący się sezon jest dla niego znacznie lepszy. „Ginger” rozkręcił się i jest szarą eminencją w szeregach torunian. Mimo wszystko należy zaznaczyć, że nie wszystkie mecze układały się po jego myśli. Wiele razy zawodził, ale równie często przywoził ważne punkty. Dodatkowo często padał ofiarą błędnych decyzji kierownictwa drużyny.
O swoim odejściu Kacper Gomólski poinformował za pośrednictwem jednego z portali społecznościowych.
– Dziękuję za dwa lata w Toruniu tym, którzy wierzyli, mojej rodzinie, mechanikom, tunerowi Peterowi Johnsowi, który przybył m.in. dla mnie z Anglii… Dziś byłem zdeterminowany i silny. Wiem, że w dwóch ostatnich biegach byłbym w sztosie… Cóż, chciałem pożegnać się lepszym wynikiem, niestety nie dano mi szansy. Dziękuję – napisał Gomólski na swoim fanpage’u na Facebooku.
Przeglądając komentarze można natknąć się na jeden zamieszczony przez samego zawodnika. Z treści można wywnioskować, że powodem decyzji o opuszczeniu klubu jest niedzielny mecz, w którym dobrze jadący Gomólski został dwukrotnie zastąpiony przez Pawła Przedpełskiego.
– Nie opłaca się starać, walczyć, ściągać tunera. Koledzy pytają jak jadę, bo widzą szybkość, ale mimo to dostaję taką wiarę… W Zielonej Górze jeszcze to rozumiem, bo broniło się wyniku, ale dziś byłem silny, najsilniejszy. Teraz podcięto mi skrzydła – napisał w komentarzu „Ginger”.
Nie wiadomo jeszcze czy Gomólski pojedzie w meczu rewanżowym w Gorzowie. Jacek Gajewski zapewnia, że rozumie rozgoryczenie zawodnika, ale w dalszym ciągu chce na niego postawić w rewanżu.
– Kacper cały czas ma szansę. Pytanie tylko, czy chce z niej jeszcze skorzystać. Rywalizacja w finale nie jest przecież skończona. Rozumiem rozgoryczenie i rozczarowanie zawodnika. Podjąłem w tym meczu ryzyko i ono się w pewnym sensie opłaciło. Walczyliśmy o powiększenie przewagi, a ja miałem odczucie, że Paweł był pewniejszym zawodnikiem. Chcę jednak, żeby Kacper pojechał do Gorzowa i zamierzam go wstawić do składu – powiedział portalowi WP Sportowefakty.pl, Jacek Gajewski, menedżer Get Well Toruń.
Zatem wszystko wskazuje na to, że sprawa startu Gomólskiego w niedzielnym meczu nie jest jeszcze rozstrzygnięta. O wszystkich nowych informacjach będziemy informować na bieżąco. Śledźcie nasz portal.