Trwa świetna seria Twardych Pierników! Toruńscy koszykarze wygrali czwarte spotkanie z rzędu i są jedyną niepokonaną drużyną nowego sezony Polskiej Ligi Koszykówki. Niedzielnego popołudnia podopieczni Jacka Winnickiego pokonali Trefl Sopot 82:59
Jako pierwsi pod koszem zagrozili goście. Po dwóch błędach Bartosza Diduszki sopocianie mieli stuprocentowe sytuacje, które dały im prowadzenie. Odpowiedź torunian była natychmiastowa. Po akcjach Kyla Weavera i Obie Trottera był remis. W kolejnych fragmentach gry przewaga gospodarzy stawała się coraz wyraźniejsza. Twarde Pierniki imponowały świetnymi zbiórkami i przemyślaną, często zaskakującą grą pod koszem rywala. Końcowy wynik pierwszej kwarty ustanowił Trotter. Torunianie prowadzili prawie 20 punktami (30:11).
– Pierwszą kwartę zagraliśmy naprawdę super – powiedział Bartosz Diduszko. – Często trafialiśmy i przede wszystkim się broniliśmy. To było najważniejsze. Wynik tak naprawdę nie do końca oddaje przebieg spotkania. Wydaje się jakbyśmy cały mecz prowadzili 20 punktami, a tak przecież nie było.
Przy tak sporej zaliczce trener Jacek Winnicki pozwolił sobie na wprowadzenie zawodników rezerwowych. Na parkiecie pojawili się Kamil Michalski i Maksym Sandul. Obraz gry nie uległ zmianie. Wynik wciąż sprzyjał Twardym Piernikom, choć końcówka drugiej kwarty była lepsza w wykonaniu gości. Po „trójce” Jakuba Karolaka i trafieniu „za dwa” Nikoli Markovica goście przybliżyli się na osiem punktów. W ostatnich sekundach po szybkim kontrataku trafił jeszcze Tomasz Śnieg. Torunianie schodzili na przerwę z 10 punktową przewagą.
Początek trzeciej kwarty to znowu fragment odrabiania strat przez gości. Głównie za sprawą rzutów wolnych, które wynikały z niedokładnej gry w obronie w wykonaniu torunian. Gospodarze szybko odpowiedzieli i nie pozwolili wytrącić się z rytmu. Przewaga Twardych Pierników wahała się w granicach 10-15 punktów. W ostatnich minutach tej części coraz częściej atakowali goście, a torunianie znacznie stracili koncept w rozgrywanych akcjach ofensywnych. Po 30 minutach gry drużyna Jacka Winnickiego prowadziła już tylko siedmioma punktami (62:55).
Czwarta kwarta z początku nie przynosiła przełomu w grze Twardych Pierników, ale też nie widzieliśmy wyraźnej zmiany w poczynaniach gości. Polski Cukier umiejętnie utrzymywał około dziesięciopunktową przewagę i mimo kilku poważnych błędów w obronie, nie pozwolił dojść do głosu rywalowi. W końcówce torunianie znacznie poprawili skuteczność pod koszem rywala. Wykorzystali błędy rywala i zadali decydujący cios, ostatecznie zwyciężając decydującą kwartę różnicą 16 punktów, a cały mecz wynikiem 82:59.
– Druga kwarta była bardzo słaba w naszym wykonaniu. Trzecia to już takie szachy – dodaje Diduszko. – W czwartej na szczęście wróciliśmy na właściwie tory i graliśmy jak w pierwszej. W naszej grze pojawiło się niepotrzebne rozluźnienie. Prowadziliśmy 20 punktami. Wydawało się, że już po meczu. Basket to jest taki sport, gdzie trzeba grać całe 40 minut, bo nie ma takiej przewagi, której nie można stracić. Wszystko można odrobić. To nam pokazało, że trzeba być skoncentrowanym i grać do końca.
Polski Cukier Toruń – Trefl Sopot 82:59 (30:11, 13:22, 19:22, 20:4)
Polski Cukier: Trotter 21, Weawer 11,, Sulima 12 , Skifić 9 , Diduszko 11, Śnieg 11, Perka 7, Lambarski 0, Michalski 0, Gałan 0.
Trefl: Ireland 12, Marković 9, Kulka 0, Mielczarek 17, Śmigielski 4, Karolak 7, Śmigielski 4, Stefański 2, Motylewski 0, Stamenković 0, Kolenda 0, Majewski 0.
(fot. Krzysztof Maliszewski)