Może i Toruń jest stolicą kultury i studentów. Być może to również miasto sportu i rekreacji. Z pewnością nie jest jednak rajem dla podróżujących – zarówno samochodami, jak i komunikacją miejską
Dobrze, że mieszkamy w średnim mieście. To fakt. Dzięki temu nawet najbardziej uciążliwa podróż samochodem czy autobusem nie potrwa długo. Teoretycznie o poprawienie komfortu jazdy tymi środkami lokomocji powinny w mieście zadbać dwa organy – MZD i MZK. Szkoda, że ich urzędnicy nie wybudzili się jeszcze z zimowego snu.
Zacznijmy od MZK. Kierowcy i motorniczy bynajmniej nie zagrają w popularnej serii Szybcy i wściekli. Do mistrzów punktualności też nie należą. Przykładem jest linia nr 35. Sugeruję, aby władze Miejskiego Zakładu Komunikacji wyposażyły autobusy na trasie Krobia – Plac św. Katarzyny w zegarki. Pierwsza lepsza sytuacja – pasażer wsiada do pojazdu MZK na przystanku „Odległa na żądanie”. Musi być, więc przed kierowcą, aby dać mu znać, że planuje podróż. Prowadzący pojazd nie da mu jednak tej szansy. Przyjeżdża wcześniej, o 2 minuty. Ta sama sytuacja dzień później, z jedną tylko różnicą – kierowca spóźnia się 15 minut. Mamy również sygnał od czytelników, że nieraz nawet nie zatrzyma się na przystanku, ignorując pasażerów! A podobno komunikacja miejska jest dla nich…
To jednak nie koniec – zrobiłem test. W dzisiejszych czasach wystarczy zwykły telefon, aby sprawdzić prędkość pojazdu, którym się przemieszczamy. I tu szok – tramwaj linii nr 1 nie pojedzie szybciej niż 45 km/h (przy ul. Szosa Lubicka obowiązuje ograniczenie do 70 na godzinę), a autobus linii nr 22 jedzie przy ulicy Chrobrego zawrotne… 32 km/h. Czyżby nałożono na MZK ograniczenia prędkości?
Co tu się jednak dziwić, skoro wśród kierowców MZK mamy wielu tzw. „szeryfów”, którzy jadąc z „zabójczymi” prędkościami blokują innych uczestników ruchu. Oto idealny przykład – temu panu (albo pani) obca jest chyba jazda na suwak. Za to czarny samochód obraził dumę jaśnie pana (pani) i chciał go (ją) wyprzedzić – o zgrozo!
I tu płynnie przejdziemy do MZD i komunikacji z MZK. Ja nie wiem, kto planował rozkład przystanków dla tramwaju linii nr 1, ale musiał to być ktoś kompletnie pozbawiony wyobraźni. Na przestrzeni 450 metrów mamy trzy (!) przystanki tramwajowe. Po co to? Na co? Może mi ktoś wytłumaczy?
Tak samo irytujące są tablice świetlne umiejscowione na przystankach. Gdybym miał zrobić ranking, na najbardziej bezsensowną inwestycję w mieście, to ta byłaby w czołówce. Po co miastu taka tablica dla pięciu linii tramwajowych, z czego po jednym torze maksymalnie jadą trzy? Przyjemnie by było, jakby jeszcze te tablice działały. Szkoda jednak, że najczęściej pokazują informacje niezgodne z prawdą. Ostatnio nie raczyły informować, o wyłączeniu z ruchu nocnych linii tramwajowych, a wyświetlane na nich rozkład jazdy nie jest zgodny z tym na niezawodnych tablicach przy przystankach. Może dlatego, że pokazują czas przyjazdu „tramwaji”?
Na koniec pytanie od kierowców – czy drogowcy mają zamiar zrobić coś ze studzienkami na „nowo wyremontowanej” ulicy Gagarina? Czy wiecznie będzie się tam odbywał slalom pomiędzy wybrzuszeniami na drodze? Cóż, poczekamy – zobaczymy…