Pochodzę z Bydgoszczy i mieszkam w Toruniu. Czy to jeszcze paradoks?

0
2463

Bydgoszcz i Toruń. Wzajemna niechęć i rywalizacja pomiędzy tymi miastami trwa od kilkuset lat. Na początku obie strony wojowały o przywileje handlowe, potem wzajemnie utrudniały sobie życie w dziedzinie gospodarki, by skończyć na robieniu złej reklamy w większych miastach. Dzisiaj wydaje się, że wszelkie antypatie między mieszkańcami obu miast zostały sprowadzone jedynie do szyderczych opinii i uszczypliwości

Pochodzę z Bydgoszczy i mieszkam w Toruniu. Możecie mi wierzyć lub nie, ale gdy mówię o tym niektórym torunianom, spotykam się z… wyrazami współczucia. Dlaczego? Ponieważ, według nich, nie widziałem perspektyw na rozwój w rozległej powierzchniowo „Brzydgoszczy” i ostatecznie podjąłem dobry wybór, przyjeżdżając do Grodu Kopernika. Gdy wspominam o mojej aktualnej sytuacji bydgoszczanom, ci mówią mi, że pojechałem do Torunia tylko na studia, ale wśród „krzyżowców” nie rozwinę skrzydeł i tak czy siak wrócę do Bydgoszczy.

Z podobnym stosunkiem spotykałem się już od czasów podstawówki, gdy opowiadało się na podwórkach różne historie związane z życiem naszych rodziców. Do dziś pamiętam kilka z nich. W jednej tata mojego kolegi najbardziej narzekał na kierowców z Torunia. W jego oczach byli nadpobudliwi i awanturniczy, nie mieli za grosz pokory na jezdni, a w dodatku nie potrafili „prowadzić swoich Fiatów Cinquecento„. Podsumowaniem każdej takiej sytuacji było – „Bo to taka wsiurska, toruńska natura…„.

Kiedyś patriotyzm lokalny oraz niechęć wynikająca z usłyszanych opowieści były przyczynami tworzącego się dystansu i animozji z pobliskimi miastami, czy nawet sąsiadującej dzielnicy lub osiedla. Poza Bydgoszczą i Toruniem przykłady Gdynia-Gdańsk czy Zielona Góra-Gorzów Wielkopolski również mówią same za siebie. Dlaczego na początku akapitu napisałem „kiedyś”? Czytając tekst „21 rzeczy, które zrozumieją tylko mieszkańcy Torunia„, dotarłem do ostatniego punktu tej listy, który mówił o niechęci na linii Bydgoszcz – Toruń. Szybko przypomniał mi się także artykuł z Expressu Bydgoskiego, pt. „Tyfusy i Krzyżacy”.

Autor Krzysztof Błażejewski zwrócił w nim uwagę na przemianę tych niesnasek, które z pola bitwy przeniosły się najpierw na dyplomację i politykę, a potem skierowały się na obiekty sportowe. O wielkich derbach Polonia – Gryf, Polonia – Apator/Unibax, Polonia – Pomorzanin, Astoria – AZS czy Zawisza – Elana można posłuchać od niejednego zagorzałego kibica starszej daty lub poczytać w sieci. Dziś kontynuując myśl Krzysztofa Błażejewskiego dodałbym, że lokalna nienawiść uniosła się ponad obiekty sportowe i tym razem skupiła w… Internecie.

Na różnych stronach możemy spotkać się ze zjawiskiem „walki na komentarze” oraz „żebrolajków dla drużyny/miasta, które ma najwięcej kibiców”. W pozostałych dziedzinach naszego życia niechęć do jakiegokolwiek miasta prawie w pełni się zatarła. Każdy z nas pędzi za zarobkiem, karierą, szczęściem lub miłością i niezbyt istotne jest to, w którym mieście aktualnie mieszkamy. Środki transportu, infrastruktura, otwarte granice i pieniądze – to wszystko powoduje, że zapominamy o awersjach.

Zwykle to ludzie, których sytuacja materialna jest trudna i nie ci nie mają chęci lub sposobu na wyrwanie się z rodzimej dzielnicy, szukają czegoś co zajmie ich czas i myśli. Negatywna relacja między Bydgoszczą a Toruniem to niechęć, która zazwyczaj wynika z barwnej historii regionu oraz faktu, że obydwa miasta dzieli zaledwie 40 kilometrów. Dzisiejsze uszczypliwości społeczno-polityczne nie odgrywają już takiej roli, jak w średniowieczu, nowożytności, a nawet latach 90-tych XX wieku.

A co z polityką? Od lat politycy wykorzystują konflikty i wytykają różnice, żeby zdobyć dla siebie poparcie. Najczęściej to właśnie oni różnią, dzielą i skłócają. Regularne wojenki w naszym regionie to norma, co oczywiście spotyka się z niemałym rozgłosem. Nie trzeba wiele wysiłku, żeby śledzić i analizować wydarzenia na bieżąco, które same się nakręcają. Na koniec podam doskonały przykład niechęci dzisiejszych czasów – „Co jest najlepszego w Bydgoszczy? Bilet do Torunia. Torunia? Tej wsi pod Bydgoszczą?„. Dziś tak, jak większość objawów hejtowania, kończy się na słowach i w internecie.

Felieton powstał we współpracy z portalem Morizon.pl. Wkrótce więcej ciekawostek na temat naszego miasta!