Zosia Kaczmarek jest uczennicą trzeciej klasy o profilu matematyczno-fizycznym w toruńskim Liceum Akademickim. Od lat jest zafascynowana astronomią, a wiedzę na ten temat ma przeogromną. Zosia w połowie grudnia odniosła swój życiowy sukces, zdobywając srebrny medal podczas Międzynarodowej Olimpiady Astronomicznej, która odbywała się w tym roku w indyjskim Bhubaneswarze
Dziewczyna astronomią interesuje się już od najmłodszych lat. Jak sama przyznaje, często spędzała czas przed telewizorem, oglądając programy poświęcone kosmosowi. Robiła to na tyle często, że w końcu ją to wciągnęło na dobre.
– Zawsze pociągały mnie kosmiczne tematy – opowiada Zosia w rozmowie z chillitorun.pl. – Już w podstawówce uwielbiałam programy o wszechświecie na Discovery Science, ale na poważnie zaczęło się w pierwszej gimnazjum. Tam trafiłam na ogólnoszkolne kółko astronomiczne i bardzo mi się spodobały rzeczy, którymi zajmowali się licealiści – ja też tak chciałam. Dzięki kółku zaczęłam prowadzić swoje pierwsze obserwacje.
Następnie Zosia trafiła do klubu astronomicznego „Almukantarat”. Dzięki ludziom i obserwacjom, jakie umożliwiło jej członkostwo, miała możliwość prowadzenia obserwacji przez profesjonalne teleskopy. Jak sama przyznaje, pozwoliło jej to rozwinąć skrzydła.
Nabyta wiedza i doświadczenie zaczęły przynosić rezultaty w następnych latach. Zosi udało się załapać na International Olympiad on Astronomy and Astrophysics w indonezyjskim Magelang, która odbyła się w zeszłym roku. Wówczas torunianka zdobyła wyróżnienie. Po wygraniu ogólnopolskiej olimpiady astronomicznej w tym roku, Kaczmarek ponownie pojechała na elitarne zawody. Tym razem odbyły się one w połowie grudnia w indyjskim Bhubaneswarze. Uczennica GiLA tę imprezę będzie wspominać do końca życia. W Indiach Zosia osiągnęła swój życiowy sukces, zdobywając srebrny medal Międzynarodowej Olimpiady Astronomicznej.
O podziale krążków decydowały rezultaty obserwacji, jakie musieli poczynić startujący uczestnicy. Ponadto wszyscy musieli wykonać szereg zadań zamieszczonych w trzech rodzajach testów.
– Były trzy rodzaje testów – mówi medalistka. – Najpierw obserwacyjne dot. planetarium, mapy nieba oraz obserwacji przez teleskop. Zajęły nam one cały dzień. Następnie przez pięć godzin walczyliśmy z teorią i zagadnieniami związanymi z falami grawitacyjnymi czy poszukiwaniem planet pozasłonecznych. Na koniec przyszedł czas na analizę danych. Co prawda testy były indywidualne, ale przygotowywaliśmy się do nich w drużynie i jesteśmy zadowoleni z wyników.
W Bhubaneswarze wystartowały reprezentacje przeszło czterdziestu państw. W skład polskiej kadry, oprócz Zosi, weszli: Michał Wójcik, Cyryl Waśkiewicz, Patryk Rachwał (brąz) oraz Mateusz Bronikowski (srebro).
„The singing and dancing Poland” i maskotka, która przyniosła szczęście
Olimpiada w Bhubaneswarze trwała jedenaście dni. Przez ten czas reprezentanci znaleźli wiele okazji, by zwiedzić Indie. Umożliwili im to organizatorzy IOAA, którzy zadbali o doznania turystyczne uczestników.
– Organizatorzy pokazali nam kawałek Indii – opowiada Kaczmarek. – Widzieliśmy kilka świątyń, w tym niesamowitą świątynię Słońca w Konarku, która jest zbudowana w formie wielkiej karety. Byliśmy też w Nadankann Zoo, gdzie zobaczyliśmy m.in. białe tygrysy.
Czas pomiędzy rozwiązywaniem testów sprzyjał wzajemnej integracji. Także pomiędzy uczestnikami Olimpiady a wolontariuszami. Polacy zostali polubieni w Indiach. Również studenci z Bhubaneswaru wywarli na naszej reprezentacji pozytywne wrażenie.
– Zakwaterowano nas w National Institute for Education, Science and Research w Bhubaneswarze. Wolontariusze, którzy się nami opiekowali byli w większości studentami tego instytutu – kontynuuje srebrna medalistka. – Dzięki nim zobaczyliśmy nieco ciekawych eksperymentów. Oni wszyscy byli bardzo mili i otwarci. Z naszym opiekunem Dheerajem mocno się zaprzyjaźniliśmy i tworzyliśmy naprawdę zgraną drużynę. Nawet jeden z wolontariuszy napisał o nas „the singing and dancing Poland”.
Jak przekonuje nasza srebrna torunianka, w skład polskiej reprezentacji wchodził jeszcze jeden, wcześniej nieplanowany, członek – maskotka Odi. Pluszowy tygrys towarzyszył Polakom przez całą Olimpiadę. Jak mówi Zosia, maskotka okazała się dla nich szczęśliwa.
– Maskotkę kupiliśmy pod świątynią w Kornaku – opowiada torunianka. W tym czasie odbywała się moderacja i dostawaliśmy ostatnie oceny za nasze prace. Maskotkę nazwaliśmy Odi. Nazwa wzięła się od stanu Odisha, w którym znajduje się Bhubaneswar. Założyliśmy sobie, że ten pluszak przyniesie nam szczęście i faktycznie tak się stało. Wszyscy członkowie reprezentacji zostali nagrodzeni. Teraz Odi jest u mnie, ale liderzy naszej drużyny już się upewnili, że pojedzie na następną Olimpiadę w Tajlandii. Mam nadzieję, że weźmie mnie ze sobą.
My również mamy taką nadzieję. Trzymamy kciuki za Zosię Kaczmarek i za jej naukowy rozwój. W Toruniu rośnie godna następczyni Mikołaja Kopernika!