Na ćwierćfinale FC Toruń zakończył swoją przygodę w Halowym Pucharze Polski. Toruńska drużyna przegrała w Zduńskiej Woli z miejscową Gattą Active aż 1:6
Mecze FC Toruń z Gattą Active Zduńska Wola w tym sezonie przysparzały wypieki na twarzy niejednemu kibicowi futsalu. Jednakże w środowy wieczór znacznie skuteczniejszą drużyną był mistrz Polski z zeszłego sezonu.
Klaudiusz Hirsch ponownie zaskoczył swojego rywala i zastosował wariant taktyczny, który sprawdził się m.in. w zremisowanym, wyjazdowym spotkaniu z Rekordem Bielsko-Biała, a więc gra z lotnym bramkarzem. To spowodowało, że zduńskowolanie musieli bronić pierwsze akcje w płasko ustawionej defensywie. Obie drużyny stwarzały sobie sytuacje już od pierwszego gwizdka. Szanse mieli m.in. Marcin Mikołajewicz, grający jako lotny golkiper, oraz Marcin Stanisławski, lecz obaj obijali słupki.
Wynik otworzył w 8. minucie, po precyzyjnym strzale z rzutu wolnego, Mariusz Milewski. Broniący w tym meczu Kamil Naparło nie miał zbyt wielkich szans na obronę tego uderzenia. Obraz gry wcale nie zmienił się po tym trafieniu. Obie strony miały swoje okazje w pierwszej odsłonie, lecz ponownie zarówno Football Club, jak i Gatta Active po jednym razie trafiali w słupki. W końcówce jeszcze Arkadiusz Szypczyński chciał wykorzystać kolejną akcję torunian z lotnym bramkarzem, strzelając na pustą bramkę, ale chybił. Po pierwszych 20 minutach – 1:0 dla mistrza Polski.
W drugiej połowie zdecydowanie lepiej prezentowali się gospodarze, którzy od początku atakowali bramkę Naparły, lecz brakowało im szczęścia. Przewaga została udokumentowana w 25 minucie, po pięknej przewrotce Michała Marciniaka. Gatta dostała wiatru w żagle. W ciągu następnej minuty trafili jeszcze dwukrotnie do toruńskiej siatki, najpierw za sprawą Marcina Kiełpińskiego, a potem Mariusza Milewskiego.
Trener Hirsch postawił wszystko na „jedną kartę”. Zaczęliśmy uporczywie grać z lotnym bramkarzem. Goście z Torunia atakowali bramkę zduńskowolan, a ci odwdzięczali się zazwyczaj niecelnymi strzałami na pustą bramkę. W 30 minucie udaną akcję mogli w końcu dopisać nasi zawodnicy. Po podaniu Marcina Mikołajewicza, na pustą bramkę trafił Mykoła Morozow.
„Pomarańczowo-czarni” w dalszym ciągu kontynuowali grę z lotnym bramkarzem, co niestety w 35 minucie skończyło się stratą piłki, którą później pomiędzy słupki wpakował Igor Sobalczyk. Ten sam zawodnik otrzymał minutę później drugą żółtą kartkę za symulowanie. Jednakże podczas dwuminutowego osłabienia Adam Miłosiński bronił „jak w transie” wszystkie uderzenia toruńskiej ekipy. W ostatniej minucie Mariusz Milewski przejął piłkę i po raz trzeci wpakował piłkę do naszej bramki.
Ostatecznie FC Toruń odpadł z Halowego Pucharu Polski, kończąc tę edycję na fazie ćwierćfinałowej. Jest to i tak najlepszy wynik w historii występów naszego zespołu w krajowych rozgrywkach. Następny mecz, ponownie w „delegacji”, Football Club będzie rozgrywać w niedzielę w Głogowie, gdzie spotka się Euromasterem Chrobrym.
GATTA ACTIVE ZDUŃSKA WOLA – FC TORUŃ 6:1 (1:0)
Bramki: Milewski (3 bramki), Sobalczyk, Marciniak, Kiełpiński – Morozow