Odeszła do nas jedna z legend polskiej muzyki. Zbigniew Wodecki trafił do szpitala na początku maja wskutek udaru mózgu. Jak podał menedżer artysty – hospitalizacja rozpoczęła się 11 maja. Do dnia dzisiejszego kraj obiegła już jedna informacja o śmierci Wodeckiego, ale okazała się ona nieprawdziwa. Dziś trzeba już jednak spojrzeć prawdzie w oczy. W wieku 67 lat odeszła od nas legenda…
Na początku maja Zbigniew Wodecki w jednym z warszawskich szpitali przechodził operację wszczepienia baypassów. Po zabiegu artysta czuł się dobrze i rozmawiał z bliskimi. 8 maja niespodziewanie Wodecki doznał udaru mózgu, który poczynił nieodwracalne zmiany w organizmie. Mimo ogromnej woli życia i walki z chorobą, to jednak ona wzięła górę. 22 maja w wieku 67 lat zmarła jedna z niezaprzeczalnych ikon polskiej muzyki.
Zbigniew Wodecki był artystą wszechstronnym. Nie dość, że potrafił czarować swoim głosem, to jeszcze do perfekcji opanował grę na fortepianie, trąbce i skrzypcach. W swojej karierze wydał siedem solowych płyt, z których ostatnia „A Space Odyssey” uzyskała status Złotej Płyty. Współpracował z największymi polskimi muzykami, w tym z Ireną Santor czy Ewą Bem.
Jeszcze nie wiadomo, kiedy Zbigniew Wodecki zostanie pochowany. Pewne jest jedno – uroczystości pogrzebowe odbędą się w Krakowie, ukochanym mieście tego wybitnego artysty.