Z początkiem sezonu 2014/2015 w zespole Twardych Pierników zadebiutował Krzysztof Sulima. Nowy środkowy wystąpił w 30 meczach Polskiego Cukru Toruń, spędzając na parkiecie przeciętnie 20 minut. W całym sezonie zdobył on dla drużyny z Grodu Kopernika 274 punkty, co plasuje go na czwartym miejscu najskuteczniejszych strzelców Polskiego Cukru
Chillitorun: Za Panem debiutancki rok w zespole Twardych Pierników. Czy miniony sezon może Pan uznać za udany?
Krzysztof Sulima: Tak, to był bardzo udany sezon. Zarówno indywidualnie jak i drużynowo. Można powiedzieć, że zajęliśmy pierwsze miejsce wśród beniaminków. Byliśmy bardzo zmotywowani, zabrakło nam praktycznie kilku punktów by dotrzeć do play-off. To byłoby już naprawdę dużym sukcesem. Indywidualnie też dostałem minuty i myślę że wykorzystałem je bardzo dobrze. Przygotowywałem się całe wakacje. Moja ciężka praca i te wszystkie treningi indywidualne, które na wakacjach przeprowadziłem dały efekt.
CT: W jednym z wywiadów wspomniał Pan, iż kontrakt z Polskim Cukrem jest dla Pana najlepszą drogą do koszykarskiego rozwoju. Czy po upłynięciu sezonu, jest Pan wciąż tego samego zdania? Gra w Twardych Piernikach pomogła stać się lepszym na boisku?
KS: Ogólnie tak, ponieważ jak widać, bardzo mocno rozwinąłem się w tym klubie. Polski Cukier dał mi możliwość rozwijania się poprzez grę na boisku i nie tylko. Liczne treningi indywidualne, przygotowania przedsezonowe. Moja postawa koszykarska znacznie się polepszyła. Uzgadniamy właśnie nowy kontrakt.*
CT: Obawiał Pan się rywalizacji o podstawowy skład?
KS: Nie, nie musiałem obawiać się rywalizacji, ponieważ znam siebie i uważam, że mam umiejętności by grać w podstawowym składzie. Nawet jeśli miałbym o niego walczyć to myślę, że udałoby mi się do tego doprowadzić.
CT: Jak oceni Pan atmosferę, jaka panuje w drużynie?
KS: Atmosfera w drużynie jest bardzo dobra. Ciężko byłoby szukać takiej w innych zespołach. Stworzyliśmy team i fajnie by było jakby większość zawodników z tej drużyny została. Na pewno dałoby to efekt w drugim sezonie. Fajnie się zgraliśmy, rozumieliśmy się na boisku jak i poza nim. Myślę, że tak powinien być zbudowany trzon zespołu.
CT: Mimo braku awansu do play-off, uważa Pan 9. miejsce dla beniaminka za sukces?
KS: Tak, jest to bardzo dobre miejsce, chociaż faktycznie, zabrakło paru punktów do play-offów. Rozkręciliśmy się w drugiej części sezonu, pokazaliśmy że potrafimy wygrywać z najlepszymi typu PGE Turów Zgorzelec. Przez cały mecz wygrywaliśmy ze Stelmetem Zielona Góra, ostatecznie o porażce przesądził 1 punkt.
CT: Aby w następnym sezonie osiągnąć więcej, potrzebna jest Pańskim zdaniem do tego korekta w składzie, a co za tym idzie nowi zawodnicy, czy może skład jakim operowaliście w ostatnim sezonie jest do tego wystarczający?
KS: Tak jak wcześniej powiedziałem, myślę że trzon powinien zostać, ponieważ jeżeli wymieni się całą drużynę to zawodnicy żwawo przez pół sezonu będą musieli poznawać się nawzajem. Myślę że tutaj trzon boiskowy, pierwsza szóstka/siódemka powinna zostać. Znamy się, wiemy jak ze sobą grać. Pokazaliśmy to w drugiej części sezonu, więc myślę że najlepiej by było jakby paru zawodników właśnie zostało.
CT: Z końcem sezonu, z funkcją trenera Polskiego Cukru pożegnał się Milija Bogicević. Jak oceniłby Pan działania, wkład pracy jakie włożył w drużynę szkoleniowiec?
KS: Z trenerem Miliją Bogicevicem współpracowało mi się bardzo dobrze. Ogólnie miałem z nim świetny kontakt. Dla mnie to był odpowiedni trener, ponieważ wierzył we mnie, poświęcił wiele czasu na przygotowania. Tak samo trenował indywidualnie zespół. Stałem się przy nim lepszym koszykarzem. Teraz już wiem, że zastąpi go trener Winnicki.
CT: Co Pańskim zdaniem wpłynęło na decyzje zarządu drużyny o zmianie trenera?
KS: Powiem tak, nie dostaliśmy się do play-offów i myślę, że to zaważyło na tej decyzji.
CT: Wspomniał Pan już o nowym szkoleniowcu. Jak zareagował Pan na wiadomość o objęciu stanowiska trenera przez Jacka Winnickiego?
KS: Trenerem jest bardzo dobrym. Prowadzi reprezentacje Polek, a w zeszłym sezonie zajmował się utytułowanym żeńskim klubem jakim jest Fenerbahce. Moim zdaniem jest to najlepszy polski trener, którego można było ściągnąć do Torunia. I udało się. Myślę, że jest to właśnie hit transferowy.
CT: Jest Pan co prawda młodym zawodnikiem, jednak grającym w swojej karierze już w kilku znaczących zespołach. Czy Polski Cukier jest dla Pana drużyną, z jaką mógłby Pan związać przyszłość na lata?
KS: Czy jestem młodym zawodnikiem to nie wiem, bo mam już 25 lat. Bardziej młodzi zawodnicy są do 20 roku życia. Wiadomo, że w polskiej koszykówce to jest tak, że albo „przylepia” się zawodnikowi łatkę wiecznie młodego, albo potem już weterana. Mówiąc o tym zobaczymy jak się najbliższy sezon rozwinie. Zobaczymy czy dojdziemy do porozumienia, jeśli chodzi o kontrakt, ale myślę że to jest stabilny klub i na pewno można taką opcję rozważyć. W Polsce, patrząc w przyszłość, jest to na pewno dobry klub do stawania się lepszym, do trenowania i też do odpoczywania, a do tego Toruń to świetne miasto ze świetnymi kibicami.
CT: Na koniec, chciałbym poruszyć temat kibiców. Dość często przychodzili oni na zmagania na halę przy ulicy Bema. Średnia frekwencja kibiców w Toruniu była trzecią największą w Polsce. Co może Pan powiedzieć o postawie toruńskich fanów?
KS: Byłem bardzo zaskoczony, ponieważ przegrywaliśmy czwarty, piąty, szósty, siódmy mecz z rzędu, a kibice wciąż licznie stawiali się na hali. Strasznie pozytywnie nas to zdziwiło, bo jednak wiadomo, jak ktoś przegrywa to nie chce się chodzić na te mecze, a my przegrywaliśmy i fani mimo to przychodzili. Widać było, że kibice w Toruniu chcą tej koszykówki, chcą ją oglądać i nią żyć. Tu naprawdę wielki ukłon i podziękowania dla kibiców, za to że na każdym meczu byli i na każdym nas wspierali. Wielki szacunek dla nich, ponieważ widać że zdzierali gardła i naprawdę nas dopingowali. Byli dla nas szóstym zawodnikiem.
* W momencie przeprowadzania rozmowy, nie było pewne czy Krzysztof Sulima będzie kontynuował swoją karierę w Twardych Piernikach. Dziś jesteśmy już jednak pewni – Sulima zostaje w Toruniu na dłużej.