Polityka
Na tapetę po raz kolejny wróciła ciągnąca się od lat sprawa Starego Browaru, w którym miały dziać się cuda niewidy z powstaniem Hiltona na czele. Może być ciekawie. Pamiętamy jak radny „Cichy” z Czasu Mieszkańców przed rokiem złożył ze swoimi kamratami zawiadomienie do prokuratury, jakoby El Presidente miał popełnić przestępstwo, narażając Gminę na niemożebne straty. Ostatecznie El Presidente docisnął buta, pod którym trzyma całą opozycję nieco mocniej i radny Maciek Cichowicz milczy do dzisiaj, coś od czasu do czasu nieśmiało popiskując. Być może w związku z powrotem sprawy Starego Browaru czeka nas kolejny bunt i jeszcze jeden donosik do szanownych państwa prokuratorów ze strony toruńskiej opozycji? W takim razie lecę po popcorn i czekam na spektakl. Swoją drogą, sprawa rzeczonego Browaru przypomina nieco dziecko trącające patykiem gniazdo pełne szerszeni i czekające, co się stanie. To jednak tylko moje, może mylne, wrażenie.
Toruńscy Radni PiS-u rzucili ostatnimi czasy pomysł budowy portu przeładunkowego w Toruniu. Jest Wisła, a zatem jest i brzeg, więc jest gdzie taką inwestycję machnąć. I rozpoczęło się narzekanie. Po kiego nam ten port? A czemu pisiory biorą się za inwestycje? A dlaczego wydawać kochane pieniądze na to, a nie na co innego? Pytań można dopisać jeszcze ze sto i każde będzie dobre. Odpowiedział na nie radny Jacek Kowalski mówiąc o miejscach pracy, o rozwoju gospodarczym, dobrych warunkach, powrocie do tradycji itd. Swoje trzy grosze dorzucił, a jakże, Tomek Lenz, który stwierdził, że wstrętne zgapiacze z PiS-u papugują pomysł na inwestycję, która ma powstać między Solcem a Bydgoszczą, że na ich wstrętny port na pewno nie znajdą się kochane pieniądze w kochanej Brukseli, a tak w ogóle to on by chciał, żeby w Toruniu było wszystko, ale jeśli ma być zrobione przez PiS, to z niczym też jest fajnie. Biedni ci nasi pisowcy. Co okażą człowieczeństwo i wpadną na klawy pomysł, to od razu opozycja fatalna przypomina społeczeństwu, że to nie ludzie a krwiożercze potwory. A mi tam z nimi całkiem fajnie. Jak to mawiał Jan Pietrzak, trochę śmieszno, trochę straszno. Nie da się nudzić.
Jak donosi jeden z toruńskich portali, nasz El Presidente jest gorszy od swojego bydgoskiego odpowiednika. Okazało się, że Rafał Bruski ma więcej lajków na fejsie niż nasz Zaleski. Uważam, że to skandal, chryja i hańba i bez dwóch zdań maczał w tym palce wstrętny Mark Zuckerberg, który ostatnio bardzo lubi porozrabiać sobie pośród użytkowników swojego dzieła. A to usunie stronę, a to komuś konto. Ot, na psoty mu się zebrało. Ale żeby tak El Presidente? Proponuję powołanie specjalnej komisji z radnym „Cichym” na czele i zwołanie protestu pod pomnikiem Kopernika, który poprowadzi Sylwia Kowalska. Byłoby całkiem śmiesznie i w słusznym celu. Wszak wiadomo, że tyfus lepszy od krzyżaka być nie może!
Sport
W poniedziałek odbyły się Indywidualne Międzynarodowe Mistrzostwa Ekstraligi w Gdańsku. Ciekawa lokalizacja zawodów, bo to miasto nie ma nic wspólnego z Ekstraligą od paru lat, poza tym, że niedawno pożegnał się z nią Kacper Gomólski. W każdym razie Toruń był jedyną frakcją, która nie wystawiła swojego zawodnika w tych zawodach. Z oczywistych powodów zabrakło Grega Hancocka. To jednak nie zmienia faktu, że inne zespoły miały przynajmniej po dwóch rajderów w stawce. To samo za siebie mówi, co się teraz z toruńskimi żużlokami dzieje. W tej sytuacji nie będę może cytował w całości nieśmiertelnych słów Bartka Sienkiewicza, ale przytoczę tylko końcówkę: „(…)kamieni kupa”. Resztę każdy zna i każdy potwierdzi, że nie jest inaczej. I nawet „Termos” nie przekona mnie, że jest dobrze.
Co do „Termosa”, to chyba zbyt mocno poleciał pisząc, że „Fretka” Lindgren wykonał tylko zlecenie swoich szefów na Pawełka Przedpełskiego, jak prawdziwy Leon Zawodowiec. Do skóry naszemu senatorowi chcą dobrać się niedobrzy panowie z Komisji Orzekającej Ligi. Dziwię się, że jeszcze ta informacja nie spotkała się ze zdecydowaną reakcją pana „Termosa”. Słowo daję, że przewertowałem jego Facebooka trzy razy i nie zobaczyłem nic w stylu „ograniczają moją wolność słowa”, czy „i tak miałem rację” itd., itp. Jak widać nowi KOLedzy pana senatora potrafią zmiękczyć każdego człowieka. Nawet tak „pewnego siebie i swoich słów”.
Stało się, POLADA wydała decyzję ws. „Griszy” Łaguty. Niestety, na sprawiedliwość z ich strony trzeba jednak poczekać, bo Rosjanin pokazał jak łatwo zaszachować nowy i nieugięty w sądach twór, który twardą ręką ma walczyć z dopingowcami. Wystarczy przedstawić łotewską dokumentację medyczną, żeby ekspertom z POLADY zrzedły miny. Mina na pewno nie zrzedła samemu Łagucie, który pewnie zanosi się ze śmiechu nie mogąc uwierzyć, że tak łatwo się udało wykiwać sportowy wymiar sprawiedliwości. Zanosił się pewnie również Krzysztof Mrozek z Rybnika, który mógł być przekonany, że o odjęciu punktów nie może być mowy. Sądzę, że teraz bliżej mu do łez i to nie tych szczęścia. Do skóry rybnickim śmieszkom ma zamiar dobrać się Ekstraliga, a ta nie z takimi ananasami już sobie radziła. Ostatecznie śmiechem zanoszę się ja. Ten się śmieje, kto się śmieje ostatni.
I jest. Get Well odroczył wyrok i być może go uniknie. Wygrana w derbach Pomorza daje nadzieję, że uda się jeszcze uratować Ekstralige dla Torunia. To już zależy od baraży, o których zapomniał Pan Termiński pisząc na fejsiku, że utrzymanie już pewne. A szkoda, może gdyby go nie było, zabrakłoby także pana Termosa?
Miasto
W ubiegłym tygodniu Miejski Zakład Komunikacji musiał odwołać przetarg na zakup nowych „Solarisów”. Podobno bydgoszczanie zażyczyli sobie więcej niż włodarze MZK sobie wyobrazili i przetarg poszedł w diabły. Wraz z nim nowe autobusy. Co ciekawe, ponoć naszych stać było na wydatek nieco ponad siedmiu milionów złotych, co umożliwiały pieniądze pochodzące z kar nałożonych przez URSUS. O co zatem chodzi? Sądzę, że każdy sobie teraz w głowie przytoczył pewne stare przysłowie. Komuś chyba mamona pachnie za ładnie i grosza poskąpił. Ma to jednak i dobre strony. Tyfusy nie zarobią na Toruniu! Chociaż… trudno będzie znaleźć drugiego oferenta w ewentualnym nowym przetargu. Tak źle i tak niedobrze.
Rozpoczął się i zakończył się także Festiwal Wisły. To pierwsze takie wydarzenie w Toruniu. Przeróżne drakkary, szkuty, galery czy dubasy przepłynęły się przez Bulwar Filadelfijski przywożąc do miasta wiele radości, uśmiechu i atmosfery świętowania. Wypłynęły zabierając sporo żółci. Na imprezie pojawił się sam El Presidente Zaleski, który bawił się we flisaka. Może przypomniał sobie legendę o flisaku, który uratował Toruń przed żabami? Może. W każdym razie nic się z miasta wymieść nie udało.
A szkoda, bo na pewno sporo, by się tego uzbierało. W pierwszej kolejności poleciłbym flisakom wywiezienie Krzysia Podgórskiego, felietonisty jednego z toruńskich portali (tak, to ten specjalista od dzieci biegających w pampersach przy fontannie Cosmopolis). Na pewno skutkiem by było oczyszczenie toruńskiego Internetu od tez wziętych z kapelusza i kreowania rzeczywistości. Potem flisakom podarowałbym Arka Brodzińskiego i radnego Cichego. Chociaż nie, bez nich byłoby ponuro i jakoś tak szaro-buro. Co innego Przemysław Termiński (ależ się go dzisiaj uczepiłem jak rzep psiego ogona – to z czystej sympatii), który dalej psioczy na całą Ekstraligę, że mu zespół w tym sezonie nie jedzie. Jak dla mnie to szanowny pan „Termos” może za flisakami udać się wpław.
Jak się to robi, pokazał panu senatorowi i nam wszystkim Michał Jakubaszek. Wybrał on jednak nieco krótszy dystans niż ten z Torunia do Gdańska w jedną stronę (a może pod prąd do Krakowa?). Ot, przepłynął sobie z jednego brzegu na drugi. I chociaż przynależy do najbardziej bezwzględnej i niedemokratycznej partii świata, to pokazał, że ci pisowcy, to jednak z wyborcami czas lubią spędzić. Niekoniecznie rozprawiając o konstytucji jak jego były kumpel z Rady Miasta Arek Myrcha. Da się? Da się!
Informujemy, że niniejszy cykl ma jedynie charakter satyryczny i bynajmniej jego celem nie jest obrażanie kogokolwiek. Nasza obserwacja toruńskiej sceny politycznej, sportowej czy kulturalnej skutkuje tym, że dopatrujemy się pewnych sytuacji, które nawet jeśli dotyczą rzeczy ważkich, to można je zamienić w żart. Zdajemy sobie sprawę, że wielu ludzi, w tym naszych Czytelników, ma różne poglądy, dlatego nie chcemy ich w żaden sposób urazić, a jednie ukazać weselsze spojrzenie na pewne kwestie. Tym samym zachęcamy do lektury naszego cyklu.