Dwa dni temu zaprezentowaliśmy Wam historię zmagań o indywidualne mistrzostwo Europy. Teraz przyszedł czas na zapoznanie się z bohaterami tegorocznego cyklu SEC. Oto i oni!
Emil Sajfutdinow
Złote dziecko rosyjskiego speedwaya i aktualny mistrz Europy. Po kontuzji, której nabawił się na początku sezonu, prezentuje bardzo dobry poziom, ale może mu to nie wystarczyć, aby odnieść sukces w Toruniu. Przypomnijmy, Sajfutdinow już kolejny sezon nie jest uczestnikiem cyku Grand Prix. To w połączeniu z niedawnym urazem mogło znacząco wpłynąć na formę Rosjanina, jeśli chodzi o stary w mocno obsadzonych, indywidualnych zawodach. Zawodnik Unii Leszno jest jednak klasowym żużlowcem, i nigdy nie można go lekceważyć. Śmiało można w nim upatrywać faworyta podczas każdych zawodów tegorocznego cyklu. Nawet pomimo przeciwności losu.
Peter Kildemand
Duńczyk notuje aktualnie bardzo dobry sezon. Zawodnik Stali Rzeszów prezentuje w tym roku znakomity poziom i wielokrotnie jest jednym z liderów swojego zespołu. W tym sezonie pokazał się na MotoArenie tylko raz, ale czuł się na toruńskim torze jak ryba w wodzie. W meczu przeciwko miejscowemu KS-owi Toruń zdobył 12 punktów w sześciu startach. Z pozostałych dwóch został wykluczony za upadki. Jeśli uniknie ich w sobotę to może namieszać w stawce zawodników, albo nawet pokusić się o zwycięstwo w całym turnieju. Jedno jest pewne. Petera Kildemanda śmiało można mianować czarnym koniem SEC-u.
Nicki Pedersen
Tego pana nie trzeba nikomu przedstawiać. Pedersen to wielokrotny mistrz świata, który już drugi sezon z rzędu jest w niesamowitym „sztosie”. Zawsze brawurowo, widowiskowo i niekiedy niebezpiecznie jeżdżący Duńczyk z pewnością jest jednym z faworytów do zwycięstwa na MotoArenie, jak i w całym cyklu. W zeszłym roku był o krok od zdobycia tytułu mistrza Europy. Przegrał jednak rywalizację w ostatnim turnieju z Emilem Sajfutdinowem. Znając Pedersena z pewnością wpłynęło to na jego ego, i obudziło w nim złość sportową. Jeśli Nicki da jej upust to z pewnością będziemy oglądać pasjonujące biegi z jego udziałem.
Martin Vaculik
Już kolejny sezon z rzędu, Słowak jest jednym z najlepszych zawodników na polskich torach. Żużlowiec Unii Tarnów startował już w cyklu z SEC i to z wielkim powodzeniem, bo w 2013 roku to on okazał się najlepszym zawodnikiem Europy. W tym sezonie prezentuje świetną formę co czyni go niekwestionowanym liderem tarnowskich „Jaskółek”. Jego widowiskowa jazda z pewnością będzie cieszyć oko kibiców, zgromadzonych w sobotni wieczór na MotoArenie, na której Vaculik czuje się zawsze jak ryba w wodzie.
Janusz Kołodziej
Kolejna ostoja tarnowskiej Unii. Kołodziej jest z nią związany już od najmłodszych lat, kiedy startował w jej barwach jako junior. Sezon 2015 jest, póki co, dla popularnego „Koldiego” bardzo udany. Po wielu perturbacjach, które miały miejsce w ostatnich paru latach, widać, że Kołodziej wraca w końcu na właściwe tory. Mimo to jest zawodnikiem wielce nieprzewidywalnym. Doskonałe starty przeplata tymi słabszymi. Jeśli dobrze trafi spasuje się z toruńskim torem, to stać go nawet na wygranie zawodów, jednak należy mu raczej przypisać rolę czarnego konia, który może napsuć krwi faworytom.
Artem Laguta
Młodszy rosyjski turbobrat. W tym sezonie Artem reprezentuje barwy GKM-u Grudziądz. Rosjanin jest niezwykle szybki, jak zwykle waleczny i bardzo oraz brawurowo i widowiskowo jeżdżący. Łaguta miał już okazję rywalizować w tym sezonie w SEC-u, a konkretnie w Challange’u, który odbył się właśnie na MotoArenie. W tych zawodach młodszy z braci Łagutów okazał się nieuchwytny dla rywali i wygrał te zawody z kompletem punktów. Jeśli taką formę będzie prezentował również w sobotę, to można śmiało w nim upatrywać zwycięzcy toruńskiego turnieju.
Hans Andersen
Toruński owal zna jak własną kieszeń. Nie może być inaczej, w końcu Duńczyk jeździł przez wiele sezonów w barwach Unibaxu. Podobnie jak Artem Łaguta, startował już w tym sezonie w Toruniu i tak jak on w Challange’u SEC-u. W tych zawodach uplasował się na drugim miejscu, gromadząc, podobnie jak Rosjanin, 15 punktów, ale w sześciu startach. O drugiej pozycji w zawodach w Toruniu decydował bieg dodatkowy, w którym Andersen wygrał z Tomaszem Jędrzejakiem. Nie doszukiwałbym się jednak u niego jakichś większych szans, na zabłyśnięcie w cyklu. Ostatnie lata w jego wykonaniu były raczej średnie, a jeśli chodzi o występy w Grand Prix fatalne. Nie oznacza to jednak, że nie spłata psikusa rywalom. Kto jak kto, ale „brzydkie kaczątko z Danii” robić to potrafi doskonale.
Tomasz Jędrzejak
Pierwszy polski akcent w tegorocznym cyklu SEC. Zawodnik Sparty Wrocław już kolejny sezon z rzędu prezentuje równą, dobrą formę, która przekłada się na pozytywne wyniki. Popularny „Ogór” przyzwyczaił już polskich kibiców, że regularnie objeżdża teoretycznie lepszych rywali. Tak było min. na Challange’u w Toruniu, w którym Tomek zaprezentował się ze swojej najlepszej strony. Widać było, że jest świetnie spasowany z nawierzchnią. Czy tak samo będzie podczas jutrzejszego turnieju? Trudno powiedzieć, Jędrzejak nie jest wymieniany w gronie faworytów. Raczej będzie solidnym filarem jutrzejszego widowiska, lecz do fenomenu może być mu daleko.
Piotr Protasiewicz
Kolejny zawodnik, którego fanom nie trzeba przedstawiać. Bezapelacyjnie „Protas” jest ikoną polskiego żużla, która właściwie od początku swojej kariery prezentuje równy poziom. Co może go aspirować do walki w sobotnim turnieju? Przede wszystkim ogromne doświadczenie w zawodach typu. SEC czy SGP. Wielokrotnie był uczestnikiem tego drugiego cyklu, ale nie odniósł w nim wielkiego sukcesu. Nie oznacza to, że był tam tylko i wyłącznie statystą. Nie, Protasiewicz jeździł na bardzo wysokim poziomie i niejednokrotnie dawał polskim fanom powody do radości. Myślę, że tak też będzie w sobotę. „PePe” nie odegra czołowej roli w zawodach, ale może dać toruńskim kibicom wiele frajdy swoją jazdą.
Vaclav Milik
Trudno coś więcej powiedzieć o czeskim żużlowcu. Nigdy nie był czołową postacią polskich lig żużlowych. Sezon 2015 jest dla niego przełomowy. Wparował do Ekstraligi na pełnym gazie i odrobię namieszał. Jest jedną z czołowych postaci w swojej drużynie – Sparcie Wrocław, i rzadko kiedy zdarza mu się zawieść trenera Piotra barona. Na toruńskim owalu podczas Challange’u również by jednym z zawodników rozdających karty. Nie wiadomo jednak tak naprawdę na co stać młodego Czecha w tak doborowym towarzystwie, jakie zaprezentuje się w sobotę. Podczas turnieju Grand Prix na praskiej Markecie zdobył tylko dwa punkty co dało mu piętnasta pozycję. Nie jest to dobry prognostyk przed toruńskim turniejem. Zatem albo Milik będzie czarnym koniem zawodów, albo będzie tylko statystą.
Grigorij Łaguta
Toruńska nadzieja na sobotnie zawody. Starszy z braci Łagutów, już kolejny rok z rzędu prezentuje wysoką formę, która może doprowadzić do sukcesu w sobotę W końcu Grigorij zna dobrze toruński owal i wie czego spodziewać się po rywalach. Z większością z nich zna się jak „łyse konie”, zatem wie gdzie szukać złotego środka, aby wypaść w na MotoArenie jak najlepiej. Pokazywał już w przeszłości, że dobrze odnajduje sobie SEC, min. wygrywając ostatni zeszłoroczny turniej w Częstochowie. Czy w sobotę powtórzy ten sukces? Zobaczymy, na pewno go na to stać. Jedyne czego potrzebuje waleczny Rosjanin to odrobina szczęścia.
Przemysław Pawlicki
Starszy z braci Pawlickich prezentuje aktualnie bardzo dobrą formę. Podczas niedawno zakończonego Drużynowego Pucharu Świata był pewnym punktem reprezentacji Marka Cieślaka i jednym z ojców brazowego medalu. Start w tej imprezie dał mu okazję do objeżdżenia się z najlepszymi, z której skrzętnie skorzystał. Dobra forma podczas DPŚ jest znakomitym prognostykiem przed inauguracją SEC-u. Jest jednak jedna rysa na szkle. Podczas Challange’u w Toruniu, Pawlicki pokazał się z mocno przeciętnej strony i dopiero rzutem na taśmę awansował do cyklu. Widać było, że walczył z tym torem zamiast płynnie po nim jechać. Jeśli to się jutro nie poprawi, to Przemek może zaliczyć falstart w pierwszej rudzie cyklu. Nie mniej nie można go lekceważyć, bo jeśli by się tak nie stało to starszy Pawlicki będzie z pewnością jedną z czołowych postaci toruńskiej rundy.
Tomasz Gollob
Profesor toruńskiego toru będzie chciał ponownie wprawić w zachwyt kibiców z Grodu Kopernika. Jak sam mówi, ma duże szanse na powodzenie bez względu na to w jakim jest wieku. Jesteśmy skłonni w to uwierzyć, bo ten sezon jest dla niego zdecydowanie bardziej łaskawy niż poprzednie, w których mu się nie wiodło. Nie ma wątpliwości, że Gollob najlepsze lata kariery ma już za sobą. Nie oznacza to jednak, że jest całkowicie bezbronny. W końcu w tym roku byliśmy już świadkami paru retrospekcji w wykonaniu byłego mistrza świata, w których jeździł jak za dawnych lat. Kto wie czy nie ujrzymy ich ponownie w sobotę. Tytuł indywidualnego mistrz Europy jest jedynym jakiego brak Tomaszowi Gollobowi. Zatem pewne jest, że bydgoszczanin zrobi wszystko aby go zdobyć.
Martin Smolinski
Niemiec miał parę przebłysków w ostatnich latach swojej kariery. Był nawet stałym uczestnikiem cyklu Grand Prix, w którym był w stanie wygrać inauguracyjny turniej w Auckland. Potem jednak okazywało się, że jedna jaskółka wiosny nie czyni i Smolinski zdecydowanie spuszczał z tonu. Być może Niemiec będzie potrafił nawiązać walkę z rywalami, w końcu zna toruński tor bardzo dobrze (Niemiec reprezentował przez trzy lata barwy Unibaxu Toruń), ale z pewnością nie odegra decydującej roli ani w pierwszym turnieju, ani w całym cyklu. Pozostaje mu walka o utrzymanie.
Antonio Lindbaeck
Jedna z najbardziej barwnych postaci w światowym żużlu. Szwedzki Brazylijczyk ma to do siebie, że potrafi zaskoczyć w najbardziej nieoczekiwanym momencie. Wielokrotnie pokazywał to w cyklu Grand Prix, co spotykało się z ogromnym aplauzem ze strony publiczności. Nigdy nie można popularnego „Toninha” skreślać, toteż tego nie robię. Co może przemawiać za Szwedem? Na pewno wysoka forma, którą zaprezentował już podczas DPŚ, zarówno w Gnieźnie jak i w Vojens. A poza tym to co zwykle. Luz podczas radosnej jazdy, brawurowość i nieustępliwość. Nawet jeśli nie dane będzie mu stanąć na podium to z pewnością kibice będą dobrze wspominać jego występ.
Paweł Przedpełski
Wielka nadzieja toruńskich fanów. Uznanie zyskał nawet w oczach samego Tomasza Golloba, który uważa, ze Paweł jest w stanie namieszać w toruńskich zawodach. Tym bardziej, że odbywają się one na torze, który Przedpełski zna lepiej niż własny pokój. Jeszcze nigdy nie zdarzyło mu się na nim zawieźć. To jest z pewnością aspekt, który może „Pawełka” aspirować do walki o czołowe pozycje. Poza tym już w tym roku objeżdżał zawodników, którzy zaprezentują się w sobotę na torze, min. faworyzowanego Nickiego Pedersena. To samo za siebie mówi, jaką formę prezentuje obecnie toruński junior.