Zaiste, ciężko być prześmiewczym, wrednym i zgryźliwym w tym mieście. Toruń porównałbym do przeciętnej kobiety. Zazwyczaj odzywa się niewiele, ale przychodzą takie dni, kiedy wywleka wszystko, co się da. I podobnie jest z naszym miastem. Zazwyczaj spokojnie, ale jak już coś się dzieje, to często nie wiadomo, gdzie ręce włożyć. Ale mi się za to porównanie dostanie. Nie dość, że wredny, to jeszcze seksista. A, fe!
Miasto
No i niestety. Miniony tydzień był taki, jak napisałem powyżej. Jak kobieta, która milczy. Jakiś taki jałowy, niepłodny w wydarzenia (za to to na widłach powinienem zostać wyniesiony – cholerny seksista). Niewiele rzeczy się działo, więc i dzisiejszy odcinek naszego cyklu będzie krótszy. Nie oznacza to jednak, że nie poruszę pewnych kwestii. Już od dłuższego czasu przypatruję się poczynaniom pewnego „publicysty” jednego toruńskiego portalu – Krzysztofowi Podgórskiemu (tak, to ten, co na paradzie równości śledził Karola Marię Wojtasika, a następnie obnosił się tym na fejsie). Nie żebym czytał jego felietony, od których aż zionie propagandą, zgorzkniałością i nienawiścią. Chodzi mi mianowicie o jego zachowanie w internetach. Chamskie odzywki do czytelników, którzy mają swoje zdanie, bo przecież mają je mieć, to norma w wykonaniu tego jegomościa. Nie mogę się oprzeć wrażeniu, że mamy tu do czynienia z kapitalnym przykładem postpeerelowskiego więźnia, który wciąż żyje komunizmem i – to jest dobre – ostrzega przed jego pisowską wersją. Przy tym obrażając każdego, kto się z nim nie zgadza. Ktoś się spyta, dlaczego piszę o panu Podgórskim? Ano, skoro on może publicznie wypowiadać się na temat „zidiocenia i ograniczenia” innych ludzi, to ja również mogę wskazać na jego chamskie i, delikatnie rzecz ujmując, niewłaściwe zachowania, które nie przystają dziennikarzowi, którym z lubością się mieni rzeczony nasz hejter. Tak działa internet, tak działa demokracja, która wciąż w tym kraju jest i chyba ma się całkiem dobrze. Oczywiście demokracja demokracji nierówna, prawda panie Krzysiu? Napisałbym coś jeszcze, ale to by się nie zgadzało z tym, co wytłuszczone jest na samym dole tegoż tekstu. A w tym przypadku nie warto robić wyjątków.
Polityka
Bardzo ciekawe zdjęcie obiegło ostatnimi czasy internety. Kto na nim figurował? Moja ulubiona posłanka z Kropki Nowoczesnej, czyli Joanna Scheuring-Wielgus. Na fotografii pani poseł stoi sobie uśmiechnięta z napisem „Konstytucja” na tęczowym tle. Nie wiem, co chciała w ten sposób pokazać. Dyskryminację gejów i lesbijek, ponieważ nie stworzyli ustawy zasadniczej w 1997 roku? A może liczy na to, że teraz dostaną prawo jej współtworzenia, bo tyle się w końcu mówi o jej zmianie. Nie wiem jaki był przekaz Aśki stojącej z tą tabliczką, ale za poważnie to nie wyglądało. Przynajmniej ja nie dostrzegłem godności piastowanego urzędu. Ale co tam ja. Wiadomo, że ze mnie zorientowany na prawo ślepiec. Jeśli jednak poruszyły ten temat zorientowane w zgoła innym kierunku „Nowości”, to już jednak coś oznacza. Czyżby grono sprzymierzeńców się kurczyło?
Z tą Nowoczesną w regionie to ostatnio sporo się dzieje. Najpierw hucpa w dzień nauczyciela, a następnie konwencja w gmachu Jordanek. Do Torunia przybył nasz krajowy znawca historii, wieszcz i przekaziciel dziejów przeszłych, a mianowicie Rysiek Petru. Odebrał należne mu honory od wiernego elektoratu, a następnie zapewnił, że partia jest coraz bliżej przejęcia władzy w samorządach. W zasadzie to trzeba przyznać, że w sumie tym razem to ten Rysiek tak nie bredził jak zazwyczaj. W regionach poparcie „Nowoczesnych” nie jest takie złe. Czy jednak to wystarczy, by ruszyć do antypisowskiej ofensywy? Jakoś śmiem wątpić, by czekał nas swoisty rokosz. Po pierwsze – mam przeczucie graniczące z pewnością, że przy urnach każdy dobrze się zastanowi, czy aby na pewno chce zagłosować na kandydata Ryszarda Petru. Przecież wiadomo, że ta partia, mimo mojej ogromnej „sympatii” do niej, ma talent do zepsucia wszystkiego mimo woli. A po drugie – nieważne, kto głosuje, ale kto liczy głosy. Ot, taka dziejowa prawda. A wiadomo, że ten PiS to paskudny jest ponad wszelką miarę.
Trwoga zdjęła ostatnio pracowników biura poselskiego Anny Sobeckiej. Do przybytku wpadł mężczyzna, który chciał zrobić porządek z posłanką i w ogóle w tym całym kraju. Miał facet szczęście, że Sobeckiej nie było na miejscu. Niby niepozorna z niej kobiecina, ale z jej temperamentem to z owego reformatora mogłoby niewiele pozostać. A tak to jeszcze jest szansa, że ktoś w tym kraju w końcu zrobi porządek. I wreszcie będzie to obywatel! Swoją drogą, koleżka miał również farta, że z Torunia nie jest Krysia Pawłowicz. Aż mnie boli na samą myśl, co by się z nim mogło stać.
Sport
Trwa transferowa karuzela. Po nieudanym sezonie „Termos” uderzył pięścią w stół i zaczął szastać grubą mamoną, by ustawić drużynę do pionu. „Termos” szasta mamoną, a odpowiednio nakierowują ją Jacek Frątczak z Adamem Krużyńskim. I tym sposobem w Toruniu ma dojść do paru wielkich come backów. Ponoć wiadomo, że szeregi bandy Frątczaka ma zasilić Niels Kristian Iversen i Jason Doyle. Sporo mówi się tez o dealu „Holta za Miedziaka”. Jestem skłonny podejrzewać, że do niego dojdzie, co wcale nie byłoby nierozsądne. Chociaż trochę przykre, bo „Miedziak” to równy gość na serio związany z „Aniołami”, w przeciwieństwie do niektórych.
Zabijecie mnie, ale mam na myśli Chrisa Holdera. Tak – tego Australijczyka, który ma za sobą denny sezon. Co tu dużo mówić. Żużlowcy to najemnicy. Panem jest, kto da więcej. Odwieczna zasada, która rządzi światem. A już Marek Cieślak powiedział co nieco na temat tegoż Holdera i jego przywiązania i wdzięczności w książce „Pół wieku na czarno”. Odsyłam do lektury. Nie są to pochlebne słowa. Z politowaniem więc patrzę na fochy typu „Bez Chrisa nie przychodzę na mecze” i tego typu inne krotochwile. Najemnik, który w minionym sezonie nie dał rady i tyle”. Żużlok jak żużlok.
Informujemy, że niniejszy cykl ma jedynie charakter satyryczny i bynajmniej jego celem nie jest obrażanie kogokolwiek. Nasza obserwacja toruńskiej sceny politycznej, sportowej czy kulturalnej skutkuje tym, że dopatrujemy się pewnych sytuacji, które nawet jeśli dotyczą rzeczy ważkich, to można je zamienić w żart. Zdajemy sobie sprawę, że wielu ludzi, w tym naszych Czytelników, ma różne poglądy, dlatego nie chcemy ich w żaden sposób urazić, a jednie ukazać weselsze spojrzenie na pewne kwestie. Tym samym zachęcamy do lektury naszego cyklu.
em