W poniedziałek, 23 października ruszył proces 27-letniego Damiana N., który oskarżony jest o podawanie swojej kilkumiesięcznej córce narkotyków. Mężczyzna przed sądem wszystkiemu zaprzeczał, jednak prokuratura ma niezbite dowody
Choć w sądzie Damian N. zapewniał, że jego dziecko jest dla niego wszystkim i nigdy nie zrobiłby jej krzywdy, mało kto wierzy w jego niewinność. Prokuratura Toruń Centrum Zachód oskarża go o dwa czyny. Pierwszy dotyczy podawania dziecku kokainy i ecstazy w okresie od września 2016 roku do maja 2017 roku, przez co naraził je na niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia. Drugi odwołuje się do bezpośredniego zagrożenia życia 12 maja br.. Dziecko dostało drgawek oraz utraciło przytomność i zostało przetransportowane do szpitala.
Kiedy dziewczynka trafiła do szpitala, lekarze podali jej dwie dawki relanium (każda po 5 miligramów), jednak to nie pomogło. Konieczne było podanie drugiego środka przeciwdrgawkowego i zastosowanie kroplówki. Początkowo lekarze byli przekonani, że dziecko dostało ataku padaczki. Dopiero potem wykonano badania na obecność narkotyków. Co ciekawe, takie rozwiązanie zaproponował… ojciec dziewczynki. Badania wykonano rocznej Julce i Damianowi N.. U obu wykryto silne substancje odurzające.
Rodzice zapewniają, że narkotyki mógł w mieszkaniu zostawić ktoś ze znajomych, bowiem 7 maja urządzili oni imprezę z okazji ukończenia przez córkę pierwszego roku życia. W tym czasie była ona pod opieką babci, jednak jak zapewniają Sandra N. i Damian N., po powrocie do domu mogła ona wziąć podejrzaną substancję do buzi. Nie jest to prawdopodobny scenariusz, bowiem narkotyki znajdowały się w organizmie dziecka już wiele miesięcy wcześniej.
Rodzina i bliscy oskarżonego, w tym matka dziecka, zapewniali w sądzie, że Damian N. był ojcem idealnym i wiele by poświęcił dla córeczki. To jednak na niewiele się zda. Mężczyźnie grozi do 10 lat więzienia. Na kolejnej rozprawie zeznawać będą biegli.
źródło: Nowości