Ludzie mają różne pasje. Jedni zbierają znaczki, inni monety czy pocztówki, ale są też tacy, którzy wyróżniają się swoimi kolekcjami na tle innych. Jedną z takich osób z pewnością jest Aleksander Głomski. Torunianin mieszkający obecnie w Gdańsku w swoich zbiorach ma ponad 5 tysięcy… wieczek po jogurtach
Jego ogromna kolekcja liczy sobie już 15 lat. Można więc powiedzieć, że w tym roku obchodziła ona pewien jubileusz. Aleksander Głomski początek swojego nietypowego hobby datuje na sierpień 2002 roku. Od tego czasu udało mu się zebrać 5064 wieczka z aż 58 krajów z całego świata. Oczywiście najwięcej z nich pochodzi z Polski, ale kilka państw może zaskakiwać. Skąd pomysł na zbieranie wieczek po jogurtach?
– Ciężko powiedzieć, pewnie z nudów – mówi Aleksander Głomski. – Wpływ miało też zapewne to, że u mnie w rodzinie każdy coś zbierał. Mama pocztówki, tata monety, siostra bilety. Na początku liczba wieczek rosła bardzo szybko, potem już przyrost spadł, bo ilość przestała mieć dla mnie znaczenie. Obecnie bardziej zależy mi żeby zdobyć wieczka od jogurtów z lokalnych mleczarni oraz innych krajów.
Poza Polską (2084), najwięcej wieczek pochodzi z krajów sąsiednich – Czech (746) i Niemiec (466). Ciekawostką jest fakt, że na czwartym miejscu w tym zestawieniu plasuje się Izrael (431). Jak mówi 29-latek, to wszystko dzięki wymianie z kolekcjonerem znaczków z tego kraju. W ten sposób zdobył on również wieczka z innych państw świata. W swojej kolekcji Aleksander posiada także wieczka m.in. z Kuwejtu, które otrzymał od polskich żołnierzy stacjonujących w Iraku.
W 2006 roku jego kolekcja była jednym z eksponatów podczas pierwszej imprezy z cyklu „Projekt Praga” w Warszawie. Odbyła się wtedy nietypowa wystawa zatytułowana „Magazyn przedmiotów”, podczas której podziwiać można było ciekawe kolekcje osób z całej Polski. Eksponaty torunianina cieszyły się jednym z największych zainteresowań. Zbiorów nie byłoby tak dużo gdyby nie pomoc rodziny i znajomych, którzy przywożą lub przysyłają wieczka Aleksandrowi. 29-latkowi udało się także skontaktować z innymi zbieraczami wieczek.
– Wiem, że jest kilka takich osób, przede wszystkim Tomas z Czech, który jednak zbiera nie tylko wieczka od jogurtów, a generalnie od produktów przemysłu mleczarskiego – zdradza Aleksander. – Miał on okazję poznać jakiegoś starszego pana, który zbierał bodaj od lat ’70 i po śmierci zostawił mu swoją kolekcję. Z Tomasem się kilkukrotnie wymieniałem, nawet dwa razy spotkałem się z nim w Toruniu. Kilka lat temu miałem też wymianę z kimś z Wysp Kanaryjskich, ale kontakt się urwał.
W zdobywaniu kolejnych nowych wieczek pomaga Aleksandrowi jego pasja, jaką jest jazda na rowerze. Torunianin podróżuje głównie z sakwami, na krótsze wyprawy po Polsce. Kilka lat temu wybrał się on jednak w rowerową wyprawę do Włoch i z powrotem. 29-latek startuje także w kolarskich ultramaratonach.
– Najdłuższy i najtrudniejszy z nich miał 1122 km i prowadził przez polskie góry ze wschodu na zachód, z Przemyśla do Świeradowa – wspomina torunianin. – Pokonanie tego dystansu zajęło mi nieco ponad 84 godziny, wliczając w to postoje na jedzenie i sen. Na trasach nizinnych przejechanie 500 km zajmuje mi ok 22-24 godzin, w zależności od warunków pogodowych.
Aleksander od najmłodszych lat preferował sportowy tryb życia i zawsze był w ruchu. Często grywał w piłkę nożną, jednak wraz z dorastaniem zebranie składu na mecz spotykało się z coraz większym problemem. Na rowerze nie ma tego problemu. 29-latek jeździ kiedy i gdzie chce i wiąże z tym swego rodzaju uczucie wolności.
– Rower pozwala dokładnie zobaczyć jak wygląda kraj w którym mieszkamy, ponieważ samochodem poruszamy się z dużą prędkością, głównymi drogami, a od kontaktu ze światem broni nas karoseria i szyby – stwierdza Aleksander. – Rowerem zaś jeździ się często po drogach bocznych, mocno zapomnianych, a nawet nieprzejezdnych dla samochodu. Ludzkie zmysły pracują dużo intensywniej, nie tylko lepiej widzi się otaczający świat, ale też go słyszy i czuje jego zapach. Do tego lokalni mieszkańcy często chętni są na rozmowę, zwłaszcza w wiejskim sklepie, gdzie nie ma takiego pośpiechu i dystansu jak w miejskich marketach. Rower to też sposób na zdobycie wieczek z małych mleczarni w różnych częściach kraju.
Jak zapewnia sam zainteresowany, jogurty jeszcze mu się nie przejadły. W ostatnich latach praca i inne obowiązki nie pozwalają mu już aż tak aktywnie angażować się w swoje hobby. Mimo to, kolekcja ponad 5 tysięcy wieczek z prawie 60 krajów robi ogromne wrażenie. Życzymy kolejnych zbiorów z najdalszych zakątków świata. Poniżej prezentujemy zdjęcia kilku ciekawych zdobyczy Aleksandra Głomskiego. Czy potraficie wskazać kraje, z których pochodzą wieczka? Zapraszamy również na stronę torunianina, gdzie znajdziecie wiele ciekawych informacji, relacji z rowerowych wypraw i statystyk.
(fot. Aleksander Głomski)