Do Torunia zawitała dziś ekipa Enei PTPS-u Piła, która również w bieżącej kampanii nie radzi sobie najlepiej. Dla Budowlanych Toruń miała to być szansa, na odbicie się od dna. Ta szansa nie została jednak wykorzystana…
Pierwszy set rozpoczął się myśli podopiecznych Nicoli Vettoriego. Torunianki kontrolowały sytuację na boisku, choć gra była bardzo wyrównana. W naszej drużynie dobrze funkcjonowało przyjęcie, atak oraz zagrywka. To właśnie wznowienia z za linii końcowej były największym atutem Budowlanych. Pilanki miały problemem z uciekającymi do linii bocznych serwisami, co przeszkadzało im w dobrym rozegraniu. Jednak w połowie seta uporały się z tym problemem i to one zaczęły wygrywać walkę na siatce. Przyjezdne upodobały sobie atak środkiem, a nasze zawodniczki nie potrafiły na to odpowiednio zareagować. Zawodziło również przyjęcie i serwis. Siatkarki z Torunia zupełnie się pogubiły i przegrały pierwszego seta 22:25.
Przed rozpoczęciem kolejnego seta należało wrócić do dobrej gry z początku spotkania i tak się stało. Otwarcie drugiej partii podobnie miała dla nas korzystny przebieg jak podczas pierwszego starcia. Nasze zawodniczki postarały szybko odskoczyć rywalką. Udało się uzyskać trzypunktową przewagę przy stanie 9:6. Gra nie była zbyt przyjemna dla oka. Dużo błędów, szczególnie w ataku, ale szczęście bardziej sprzyjało torunianką. Niestety przy stanie 15:11 nasze zawodniczki zaczęły popełniać błędy, a rywalki dobrze grały blokiem, co tej części spotkania zupełnie nie było atutem Budowlanych. Oprócz bloku, świetna asekuracja w obronie pozwoliła złapać pilankom kontakt przy wyniku 18:17. Jednak, kiedy w pole zagrywki weszła Magda Wójcik postawa naszej drużyna uległa poprawie. Trudny serwis ze strony Wójcik, świetne przyjęcie i blok oraz nieporadność gości pozwoliły wygrać nam drugą partie aż 25:18 i wyrównać stan mecz na 1:1.
Kolejna, trzecia odsłona wyglądała podobnie, jak poprzednie sety. Znów dobre wejście do gry naszych zawodniczek. Fantastyczna postawa zaowocowała aż pięciopunktowym prowadzeniem. Pilanki na boisku nie istniały, przez co trener gości Jacek Pasiński zachowywał się na tyle nieodpowiednio, że arbiter główny tego spotkania, postawił szkoleniowca ukarać żółtą kartką. Na pozycji libero „szalała” Agata Nowak, w ataku Marina Pauleva wraz ze swoją imienniczką Mariną Cvetanović, kończyły każdą piłkę. Jednak w pewnym momencie przyszedł kryzys. Pomyłka goniła pomyłkę. Przestało wychodzić przyjęcie, siatkarki Budowlanych bardzo źle grały na siatce. Moment kulminacyjny przyszedł przy stanie 15:14, kiedy kibice na Arenie Toruń byli świadkami wymiany, która trwała przez prawie minutę. Akcje wygrała drużyna z Piły, doprowadzając do remisu. Od tej chwili przestało wszystko, ale torunianki starały się nie tracić dystansu. Przy wyniku 20:22 nasza drużyna powróciła do dobrej gry. Końcówka seta była niezwykle interesująca. Szybko udało się doprowadzić do wyrównania i wygrać całe starcie 25:23, po autowym ataku pilanek. Podopieczne Nicoli Vettoriego uzyskała prowadzenie w meczu 2:1.
Po dwóch, wygranych setach Budowlani Toruń mogli przystąpić do czwartego seta z większym spokojem niż rywalki. Być może ten spokój okazał się zgubny, ponieważ torunianki grały fatalnie, czego PTPS Piła nie omieszkał nie wykorzystać. Przewaga gości była na tyle skuteczna, że udało się im wyjść na prowadzenie 3:11. Dobrze grająca w tym meczu Marina Cvetanović i dobra postawa w bloku, szczególnie Eweliny Ryznar, pozwoliły chwilowo zmniejszyć stradę do czterech punktów. W tym secie to były jedne z ostatnich, dobry momentów dla torunianek. Ostatnim takowym była druga żółta kartka dla trenera, a w konsekwencji punkt dla gospodarzy. Czwarte starcie zakończyło się porażką naszej ekipy 20:25, a o meczu, podobnie jak dwa tygodnie temu, miał zadecydować tie – break.
Otwarcie tie – break’a nie było w wykonaniu naszych zawodniczek rewelacyjne. Strata dwóch punktów utrzymywała się do stanu, kiedy siatkarki Budowlanych doprowadziły do wyrównania 5:5, a następnie wyszły na prowadzenie. Później gra toczyła się praktycznie punkt za punkt. Emocje sięgały zenitu. Jednak gościom udało się dogonić gospodarzy, a nawet wyjść na trzypunktowe prowadzenie 8:11. Nicola Vettori dwukrotnie prosił o czas, jednak na niewiele to się zdało. Torunianki przegrały w piątym secie 11:15 i w całym meczu 2:3. Czwarta porażka w tym sezonie stała się faktem.
Poli Budowlani Toruń – Enea PTPS Piła 2:3 (22:25, 25:18, 25:23, 20:25, 11:15)
MVP spotkania: Justyna Łysiak