Konrad Czerniak był specjalnym gościem w finałowym dniu akcji „Umiem pływać 2017”. Pływacki wicemistrz świata oraz mistrz Europy gościł 5 grudnia w Toruniu i w Kowalewie Pomorskim
„Umiem pływać” to program Ministerstwa Sportu i Turystyki skierowany do dzieci klas I-III. Obejmuje 20-godzinny bezpłatny kurs podstawowych umiejętności pływackich. W drugiej edycji wzięło udział około 6 500 dzieci z 79 gmin. Zajęcia odbywały się na ponad 40 krytych pływalniach w naszym województwie. Podsumowanie projektu z udziałem Konrada Czerniaka odbyło się w Toruniu w auli SP nr 14 oraz w Kowalewie Pomorskim, gdzie sam mistrz udzielił nam wywiadu.
ChilliToruń: W Polsce powstaje coraz więcej basenów. Entuzjastów pływania zatem przybywa, zwłaszcza wśród młodych
Konrad Czerniak: Mam nadzieję, że tak. Są do tego odpowiednie warunki, przede wszystkim bardzo dobre baseny. Gdy zaczynałem trenować, jakieś dziesięć lat temu, ciężko było o takie obiekty. W obecnych czasach jest ich bardzo dużo, ale nie ma za to chętnych. Aczkolwiek zauważyłem, że w Kujawsko-Pomorskiem jest duże zainteresowanie, co bardzo mnie cieszy. Myślę, że nauka pływania jest istotnym elementem w życiu człowieka. Każdy powinien umieć pływać. Może nie na profesjonalnym poziomie, ale chociaż amatorskim. Chodzi o to, by bezpiecznie wejść do wody i czerpać z niej radość. Latem bywamy często nad jeziorem, czy nad morzem. Chodzimy po piasku i boimy się wejść do wody. Warto przełamać tę granicę i nauczyć się bezpiecznego poruszania w wodzie.
CT: Jak bardzo zmieniła się infrastruktura basenowa, porównując to z czasami twojego dzieciństwa?
KC: Rożnica polega przede wszystkim na dostępności takich obiektów. W ciągu dziesięciu lat powstało w Polsce około dziesięciu pięćdziesięciometrowych basenów, czyli olimpijskich. Nie wspomnę nawet o tych mniejszych, bo jest ich zdecydowanie więcej. Są one bardzo ładne, nowoczesne i dostępne praktycznie dla wszystkich, również dla najmłodszych. Kiedyś baseny wyglądały odrażająco. Były bardzo ciemne, ponure, po prostu zniechęcające. Teraz bardzo się zmieniły. Mają mnóstwo dodatków typu makarony czy deski do pływania. Są również dostosowane do nauki pływania. Przykładowo na tym basenie (CRiS w Kowalewie Pomorskim – przyp. red.) jest brodzik z ciepłą wodą, a jednak na wielu, nawet w aqua parkach zapomniano o takich podstawowych potrzebach. Ciężko nauczyć się pływać w basenie, który jest głęboki na dwa metry. Niemniej jednak postęp technologiczny do nauki pływania wzrósł w niewyobrażalnym tempie.
CT: Co to znaczy dobrze umieć pływać? Wielu bowiem wydaje się, że robią to poprawnie, a po dwóch długościach łapią zadyszkę.
KC: Kluczowa jest technika. Chodzi też o samo poczucie bezpiecznego zachowania w wodzie. Jeżeli umiemy pływać, bez obaw wchodzimy do wody i czujemy się bezpiecznie. Nie ważne, czy woda ma trzy, cztery lub czternaście metrów głębokości. Po prostu wchodzimy i mamy świadomość, że nic nam się nie stanie. Wtedy można nazwać to umiejętnością pływania.
CT: Na naukę potrzeba dużo cierpliwości. Można powiedzieć, że głowa odgrywa tu ważną rolę?
KC: Zdecydowanie tak. Wiele razy spotykam się z osobami, które miały podtopienia. Najczęściej w młodym wieku. Potem zrezygnowały. Zraziły się niejako do basenu. Teraz w ogóle nie umieją pływać. Myślę, że są w stanie się tego nauczyć. Trzeba tylko przełamać pewną barierę.
CT: Sportowiec twojego pokroju ma niebywałą wytrzymałość i szybkość w wodzie. Ile to wymaga czasu i jakiej regularności?
KC: Treningi mam praktycznie codziennie, wyłączając niedzielę. W sobotę rano kończymy ostatni. W tygodniu mamy ich dziesięć. Do tego dochodzą zajęcia na siłowni – trzy razy w tygodniu. Pracy jest naprawdę wiele. Wychodzi około pięć-sześć godzin dziennie. Ponadto cały dzień trzeba podporządkować pod treningi, jedzenie i regeneracje, żeby to wyglądało profesjonalnie. Życie sportowca jest dość specyficzne. Ma to swoje plusy i minusy. Mniej wyjazdów, spotkań ze znajomymi, czy imprez. Można za to naprawdę sporo zwiedzić. W czasie swojej kariery byłem w ponad dwudziestu krajach świata. Miałem możliwości pojechać na różne obozy, zawody. To wszystko dzięki pływaniu. Myślę, że też wielu rówieśników zazdrości mi tego.
CT: Jakiś z tych wyjazdów wspominasz szczególnie dobrze?
KC: Raczej bardziej wschód – Singapur, Tokio. To były bardzo udane wyjazdy. Szczególnie zwróciłem dużą uwagę na czystość. Ciężko znaleźć jakikolwiek papierek na ulicy. Jest tam naprawdę wielka kultura. Na pewno Hiszpania. Spędziłem tam osiem lat, stąd bardzo duży sentyment. Są tam świetne warunki. Przez rok byłem również w klubie na Gran Canarii. Non stop ciepło, słońce, plaże – jest do czego wracać.
CT: Po latach wracasz do Polski. Ta decyzja była potrzebna dla twojej kariery?
KC: Tak. Musiałem coś zmienić. Etap hiszpański już się zakończył. Trzeba było podjąć pewne decyzje. Wiadomo Polska a Hiszpania – dwa różne kraje. Tam dużo słońca, dłuższe dni. Tutaj jest trochę inaczej, często szaro i ponuro. Ludzie może nie uśmiechają się tak często. Ale też nie popadajmy w pesymizm. Jestem Polakiem. Nie doznałem jakiegoś szoku. W końcu dużo czasu tu mieszkałem. Czuje się bardzo dobrze. Na co dzień trenuję w Poznaniu. Fajne miasto, do tego super grupa. Jest nas sześciu.
CT: Przed kilkoma dniami, właśnie w Poznaniu, wywalczyłeś przepustkę na mistrzostwa Europy. Jak oceniasz formę w kontekście już samej imprezy?
KC: Forma na eliminacjach była dosyć wysoka. Udało się uzyskać dwa minima. Wprawdzie nie cztery, ale mimo to będę pływać na czterech dystansach plus sztafety. Będzie tego naprawdę sporo. Specjalnie nie celowaliśmy, by trafić z najlepszą formą na kwalifikacje, tylko na zawody. Przede mną okres odpuszczania, dziesięć dni odpoczynku. Chciałbym zdobyć medal. Jest to dla mnie jakiś wyznacznik. Ciężko spekulować przed imprezą. Postaram się być w pełni formy. Rekord życiowy byłby mile widziany.
CT: Tokio 2020 – to możliwe?
KC: Myślę, że tak. Czas mija bardzo szybko. Od Rio minęło prawie półtora roku. W lecie będą już dwa. Na razie plan jest tak ułożony, że ta Japonia jest w niedalekiej przyszłości.
CT: Na cykl przygotowawczy zostajesz w Polsce?
KC: Póki co Polska. Wprawdzie zostały jeszcze dwa lata, ale ciężko tak planować tę najbliższą przyszłość. Na razie zostaje w Polsce.