Gdybym chciał, to bym rządził krajem

0
1956

Sentymentalny patriota, który lubi wracać myślami do dawnych czasów, nie uważa dresiarstwa za prostactwo i obala mit stereotypowego rapera. Proszę Państwa – oto Ten Typ Mes 

ChilliToruń: Stereotypowy raper – spodnie z obniżonym krokiem, full-cap i złoty łańcuch. Ty ubierasz się inaczej, masz zupełnie inny styl. Jak to jest w końcu z tymi raperami? To przysłowiowe „dresy” z muzyką dla nizin społecznych, czy normalni ludzie, dla których muzyka jest sztuką?

Ten Typ Mes: Wiem, że w społeczeństwie osób po czterdziestym roku życia postrzega się raperów, jako osoby adresujące muzykę i wywodzące się z nizin społecznych. To się jednak zmienia. „Pałeczkę” przejmuje pokolenie, które dorastało przy muzyce Pezeta, Łony czy Eldo. To takie mainstreamowe postaci, które nie miały stereotypowego ubioru, spojrzeń, poglądów na świat. Ten stereotyp to tak naprawdę mit. Nie jesteśmy tak postrzegani przez całe społeczeństwo, tylko przez ludzi starszych.

CT: Twoja nowa płyta odnosi się jednak do osób starszych, wymęczonych tymi przywarami. Czy również tym starszym, skażonym PRLem osobom dedykujesz tę płytę?

TTM: Chcę się dzielić muzyką z całym światem, bez określania przedziałów wiekowych.

CT: Jednak mocno akcentujesz ten stereotyp „typowego Polaka”.

TTM: Nie chcę walczyć z przywarami. To nie ważne czy ktoś jest dresiarzem, albo że ktoś jest Januszem, lubi łowić ryby, obejrzeć mecz i zjeść schabowego. Chcę pokazać urok tych przywarów. My tak mamy i nie należy się tego wstydzić czy reagować alergicznie na typowo polskie rzeczy. Przykład? Disco polo! Przecież każdy kraj ma swoją przaśną, prostą i irytującą muzykę. Trzeba to zaakceptować. Nie miejmy kompleksów wobec Zachodu, nie odcinajmy się od Polski, nie aspirujmy wyżej, by za wszelką ceną być od kogoś lepszym.

CT: Takie narodowe przywary powinny łączyć, a nie dzielić – tak to rozumieć?

TTM: Uważam, że społeczeństwo składa się z różnych tkanek i wszystkie jak jeden organizm powinny iść do przodu, ku lepszym dekadom dla kraju. Ja ciągle słyszę, że jesteśmy tacy i tacy, że ktoś ma lepsze to, inni tamto. Ile można tego słuchać, tej władczo – poddańczej mentalności? Permanentnie chylimy głowę przed innymi krajami. Kochajmy nasz kraj i róbmy tak, by było w nim lepiej!

CT: Jednak PRL jest głęboko zakorzeniony w naszej kulturze. Nie będzie łatwo się tego pozbyć.

TTM: Ale PRL nie przechodzi już z pokolenia na pokolenie, przechodzi słabiej, nie z taką mocą jak dawniej. Z dużą mocą przeszedł z mojej mamy na mojego brata. Mama urodziła się w pierwszych latach Polski Ludowej, brat w środku, ja na końcu. To na szczęście słabnący gen. Totalnym nieporozumieniem jest tłumaczenie Polakom, że w świecie chodzi o gotowość do wojny, o to, co byś zrobił, gdyby nagle wybuchła. To jedno z pytań, które warto sobie zadać, zastanowić się nad bohaterstwem tamtych ludzi, ale to na tyle.

CT: Może po prostu wojna siedzi nam w genach?

TTM: Nie stawiajmy tak sprawy. Po pierwsze musimy odpowiedzieć sobie na pytanie czy chcesz płacić podatki z pracy, która sprawia Ci satysfakcję i jest twoją pasją, czy z pracy, która sprawia minimalną satysfakcję, ale daje dużo większe pieniądze. Jest szereg pytań, na które ludzie kompletnie nie znają odpowiedzi, a zastanawiają się „co by było gdyby…”. Gdybym ja nie był muzykiem, nie wiedziałbym jak na nie odpowiedzieć, a znalazłbym 200 filmów o powstaniach i 40 seriali o tym, co zrobić w czasie wojny. Mogę tylko powiedzieć – „no kurwa”, wzruszyć ramionami i zapytać się – co mam zrobić w czasach pokoju?! To jest dla mnie idiotyczne, szczególnie, że to młodzi ludzie robią takie filmy.

CT: Tylko, że sytuacja na Wschodzie sprzyja wojennym dywagacjom.

TTM: Ok, prawda – ja też jestem przestraszony wojną. Tylko, że ten strach jest dość realny dopiero od paru miesięcy. A ja mówię o zastępowaniu teraźniejszości przeszłością. Te wszystkie filmy o Powstaniu powstały ze względu na rocznicę, a te historyczne dlatego, ze spadł samolot z ważnymi dla historii postaciami. I to nie miało nic wspólnego z atakiem Rosji na Ukrainę.

CT: Powinniśmy odciąć się od historii, która się za nami ciągnie? Myślisz, że w społeczeństwie jest jej za dużo?

TTM: Tak. Pierwsza krótka odpowiedź, tak. Tu nie ma nic do dodania, dbajmy o historię, ale żyjmy przyszłością.

CT:  Brzmisz trochę jak pacyfista.

TTM: Nie, nie do końca. W taką skrajność bym nie popadał. Pacyfista nie walczy, a ja nie jestem za tym byśmy nie mieli armii i byli krajem, do którego każdy może wejść. Przeciwnie, bardzo bym chciał żeby część moich podatków szła na armię, żeby była dobrze wyszkolona, zawodowa. Żeby żołnierze byli dobrze opłacani, żeby młodzi ludzie garnęli się do wojska, a nie do „napierdalania” się w imię jakiegoś klubu. Fajnie jest wierzyć w swoje barwy klubowe, ale uważam, że człowiek, który ma na naddatek nieskanalizowanej agresji i myśli hierarchicznie powinien być w wojsku i zająć się obroną kraju.

CT: Czujesz się patriotą? Takim prawdziwym – z krwi i kości?

TTM: Tak, czuję się patriotą. Jak najbardziej.

CT: Często starasz się to wyrażać na swoich płytach?

TTM: Tak, ostatnia płyta jest właściwie o miłości do całego społeczeństwa. Do tych dziwnych warstw, które zazwyczaj są wyśmiewane w kabaretach. Dla mnie Ci ludzie służą naszemu społeczeństwu, nie powinniśmy się ich wstydzić.

CT: Mówiłeś, że powinniśmy odciąć się od tego PRL-u, ale na ostatniej płycie widać ten sentyment do tych starych czasów – autobus Ikarus, dres popularny na przełomie lat 80-90.

TTM: Tak, Ikarusałka to warszawska część tej płyty. Warszawa, którą ja pamiętam, jest zawsze w budowie. To się nie kończy, w Warszawie nie ma nic stałego. Był taki hotel Mercure, jeden z pierwszych sieciowych hoteli. Był drogi, elegancki, wielogwiazdkowy. Zburzyli go, żeby postawić jeszcze nowocześniejszy. To miasto nie ma stałych punktów. Masz swoje ukochane miejsce, w którym wiele przeżyłeś i gdy będziesz chciał za 5 lat przyprowadzić tu kobietę swojego życia, tego miejsca może już w ogóle nie być. To jest właśnie przekleństwo Warszawy. Tą stałą były autobusy marki Ikarus. I tej stałej też już nie ma.

CT: Musisz się zdecydować czy chcesz, żeby to miasto zostało takie, jakie było, czy chcesz, żeby cały czas się rozwijało. Zdajesz sobie z tego sprawę?

TTM: Chciałbym, żeby była konkretna wizja tego miasta i żeby ktoś się jej trzymał. Bo niszczenie wszystkiego wokół i nieustanne zmienianie nie jest dobre.

CT: Porozmawiajmy o samej płycie. Jest trochę inna od poprzednich – bardziej zwrócona do ludzi prostych. Czy uważasz, że dres jest symbolem prostactwa?

TTM: Bardziej prostoty. Płyta jest o ludziach prostych, prostych historiach i o tym, że wielu rzeczy im zazdroszczę. Utwór „Ochroniarz Patryk”, opowiada o prostym człowieku, którym zawładnęła władza. Ale to też zdarza się ludziom złożonym, z klas wyższych – od serialu House of Cards po różne wykształcone osoby, którym wcale nie pomogło to, że są doktorami np. prawa. Władza też im uderzyła do głowy, nagle stali się dyktatorami. Tak samo ochroniarz, który ubrał mundur i nagle czuje się kimś lepszym.

CT: Załóżmy hipotetycznie, że rządzisz krajem, co byś zmienił?

TTM: Powiedziałbym, że od jutra zostaję marionetkowym gościem w garniturze, który zna tylko 3 słowa po angielsku, a rządzić będą eksperci z każdej dziedziny. Ja jestem artystą i uwierzcie – gdybym chciał, to bym rządził krajem… Ale wolałem zostać artystą.

CT: Co Cię natknęło do zrobienia płyty o Polakach, naszych przywarach, stereotypach i sentymentach?

TTM: Poszukiwania i to, że jeszcze nie nagrałem takiej płyty wcześniej. Lubię „nowe”, a to było ciekawe doświadczenie.

CT: Wyobraźmy sobie, że nagrywasz płytę od początku. Co byś w niej zmienił? Na krążku gościnnie pojawia się tylko jeden raper. Miałeś plany, żeby zaprosić kogoś jeszcze?

TTM: Może jakieś szczegóły bym pozmieniał, ale tylko szczegóły. Owszem, były plany współpracy z kimś jeszcze , ale jak widać – nie udało sie. Nie szkodzi, wszystko wyszło na dobre.

CT: W kawałku „Uśmiechnij się” pojawia się gościnnie Peja – symbol tej „dresiarskiej” strony rapu. To był główny czynnik współpracy?

TTM: Nie, wręcz przeciwnie. Cała płyta nie jest o dresiarzach, to jest tylko chwytliwy tytuł, myśl przewodnia. Są tu też poważne utwory jak „W autobusie z cmentarza”, „Tul petardę” czy „Co u żuka?”. „Będę na działce” też jest poważnym utworem – porusza same życiowe kwestie. Potrzebowałem człowieka, który wizerunkowo nie pasuje do uśmiechu. Aczkolwiek Peja prywatnie do uśmiechu pasuje jak najbardziej. Wystarczyło połączyć sprzeczność jego wizerunku z niesprzecznością ludzką. Wyszło idealnie.

Marcin Lewicki, Daria Cięgotura