Nienajlepszy start rundy wiosennej notuje na razie Elana Toruń. Ekipa Rafała Góraka przegrała dziś z Bałtykiem Gdynia i tym samym ustąpiła mu pozycji wicelidera
Terminarz dla Elany znów nie jest łaskawy. Rundę zaczyna bowiem od pojedynków z najgroźniejszymi drużynami, które bez skrupułów przystępują do walki z torunianami. W trzecim meczu po przerwie żółto-niebiescy ponieśli drugą z rzędu wyjazdową porażkę (przed dwoma tygodniami ulegli liderującemu Świtowi Skolwin) i znów zanotowali spadek w tabeli.
Trener Rafał Górak po raz kolejny postawił na formację 3-5-2, co chyba nie sprawdziło się najlepiej. O ile w pierwszej połowie żółto-niebiescy stwarzali jeszcze akcje ofensywne, o tyle w drugiej nie potrafili przeprowadzić ani jednego groźnego ataku. Przyjezdni decydowali się na szybkie akcje skrzydłem bądź długie dośrodkowania w pole karne. W końcu zmusili rywala do błędu, a doszło do niego w 35. minucie. Wówczas przyjmujący piłkę na klatkę piersiową Patryk Aleksandrowicz został sfaulowany w polu karnym przeciwnika. Bramkę z jedenastu metrów zdobył Maciej Stefanowicz.
Bezapelacyjnie najwięcej kontrowersji wzbudzali nie piłkarze, a sędzia. Ten dość ochoczo rozdawał żółte kartki, a miejscowych kibiców jeszcze bardziej rozdrażnił, dwukrotnie nie przyznając Bałtykowi rzutu karnego. Spornych sytuacji było w tym meczu co nie miara, jednak koniec końców zbulwersowani kibice z Gdyni opuszczali stadion w dobrych nastrojach.
W drugiej połowie gospodarze postawili na zdecydowany atak. W obu bramkowych sytuacjach zaangażowali znaczną część swoich piłkarzy, wykorzystali chaos pod bramką torunian i w końcu przechylił szalę zwycięstwa na swoją stronę. Gole dla Bałtyku trafili Adrian Kochanek w 52. i Mateusz Kuzimski w 65. minucie.
Bałtyk Gdynia – Elana Toruń 2:1 (0:1)