Za nami turniej finałowy mistrzostw Polski Ligi Nike Playarena. W Warszawie stawiło się 16 najlepszych drużyn w kraju, w tym dwie z Grodu Kopernika. Puchar, ogromny prestiż oraz miejsce w historii zapewnić sobie mógł tylko jeden zespół, a był nim toruński Dynamik
To ogromny sukces dla toruńskiej piłki 6-osobowej. Prócz Dynamika, udział w tej prestiżowej imprezie wziął także zespół Jakubskie Euro-Drób Toruń, który przypomnijmy, zajął II miejsce w 4. turnieju eliminacyjnym. Mistrzostwa Polski Jakubskie zakończyło już na fazie grupowej. Torunianie przegrali pierwsze starcie z drużyną z Płocka 0:2. Całkowite szanse na awans skreślili sobie jednak w ostatnim meczu z Glorią Victis Warszawa, ulegając lokalnemu rywalowi 0:6. Honorowe 3 punkty, które dały torunianom trzecią lokatę w tabeli, zdobyli w drugim starciu z ekipą z Sosnowca. Jakubskie Euro-Drób pokonało przeciwnika wynikiem 3:1.
Awans z grupy C wywalczyli za to piłkarze Dynamika Toruń. Po emocjonującej batalii o punkty, torunianie ostatecznie zajęli II miejsce w grupie. W dwóch pierwszych spotkaniach Dynamik odniósł pewne zwycięstwa, zdobywając łącznie 5 bramek, a tracąc zaledwie jedną. O losach w grupie rozstrzygnąć miał ostatni mecz między Leśnicą Wrocław a Dynamikiem. Po zaciętym meczu, w którym padł wynik 2:4, fotel lidera zgarnęli jednak piłkarze z Dolnego Śląska. Była to pierwsza od 32 spotkań porażka Dynamika.
W starciu ćwierćfinałowym ekipa z Grodu Kopernika mierzyła się KKS RAWA Katowice. Torunianie w całym meczu nie zwalniali tempa, a dzięki bramce Marcina Mrówczyńskiego objęli prowadzenie jeszcze przed przerwą. Jak się okazało, była to dopiero zapowiedź pogromu Dynamika. Bramek w drugiej części padało co raz więcej, a ostateczny rezultat to 5:0.
W półfinale torunianie mierzyli się z ekipą z Białegostoku. Pierwsza część meczu była bezbramkowa, po przerwie za to padły dwa gole, jednak na korzyść obu drużyn. Potrzebna była zatem dogrywka, w której torunianie wrócili na właściwe tory. Półfinał ten wygrali ostatecznie wynikiem 4:1. Przyszedł czas na upragniony finał. Dynamik miał do pokonania już tylko jedną ekipę, a był nią ICAR Poker Team Lublin. Toruński zespół, podobnie jak w poprzednich spotkaniach turnieju, nie oszczędził przeciwnika. Po przekonującym zwycięstwie 5:0 puchar Ligi Nike Playerna wreszcie trafił w ręce torunian.
– Po zwycięstwie w półfinale w Ostródzie powiedzieliśmy sobie z chłopakami, że trzeba pójść za ciosem i w końcu udowodnić, że piłka sześcioosobowa w Toruniu również stoi na wysokim poziomie. Wiedzieliśmy, że na pewno nie będziemy faworytami, ale jak już początek turnieju pokazał, faworytów można było szukać tylko na papierze. Po dwóch pierwszych wygranych meczach grupowych, przyszedł niestety jedyny jak się okazało tego dnia mecz, po którym schodziliśmy pokonani. Porażka ta zadziałała na naszą drużynę jak przysłowiowa płachta na byka i w fazie pucharowej nie było już na nas mocnych – mówi Marcin Mrówczyński, zawodnik Dynamika – Turniej stał na bardzo wysokim poziomie, zarówno organizacyjnym jak i piłkarskim. Myślę, że największe problemy sprawiła nam drużyna z Białegostoku, którą pokonaliśmy dopiero po ”turbo” dogrywce 4-1. Jeśli chodzi o moją postawę, to myślę, że z meczu na mecz wyglądało to coraz lepiej. W fazie pucharowej dopiero tak na prawdę odżyłem, aczkolwiek wiadomo, że zawsze mogłoby być lepiej. Trzeba jednak dodać, że występowanie w takiej „kapeli”, gdzie atmosfera na boisku i poza nim jest doskonała, sprawia, że zdecydowanie lepiej się gra – dodał król strzelców zeszłotygodniowego turnieju półfinałowego.
Marcin Mrówczyński swoimi występami na MP zapracował sobie na powołanie do reprezentacji Polski w minifutbolu.
– Chciałbym podziękować wszystkim obecnym w Warszawie chłopakom. To był zaszczyt brać z nimi udział w takim turnieju. To dzięki m.in. nim mam szansę wywalczenia sobie miejsca w kadrze Polski na zbliżające się Mistrzostwa Europy w Chorwacji. Chciałbym podziękować również Maciejowi Szymańskiemu za pomoc naszej drużynie, chłopakom z Jakubskiego Euro-Drób, którzy nas dzielnie wspierali do ostatnich sekund turnieju, a także wszystkim znajomym, którzy trzymali za nas kciuki w Toruniu – zakończył Mrówczyński