Od dwóch dni Liga Nike Playarena ma nowego mistrza. Jest nim toruński Dynamik. Mistrzostwo Polski, po które sięgnęli w Warszawie jest bez wątpienia jednym z największych sukcesów toruńskiej piłki. Czy wiemy jednak cokolwiek o mistrzowskiej ekipie z Podgórza?
Nazwa zespołu wzięła się od marki roweru jednego z uczestników spotkania, podczas którego została założona drużyna, mająca wkrótce wedrzeć się przebojem na polskie boiska. W pewne letnie popołudnie grupa znajomych, którzy spotykali się parę razy w tygodniu na brukowym boisku, postanowiła założyć amatorską drużynę i zgłosić ją do rozgrywek Playareny. Nie było głosów sprzeciwu. Drużyna została założona, i już tydzień później rozegrała swój pierwszy historyczny mecz sparingowy, przeciwko zaprzyjaźnionej ekipie Zawisły Podgórz, która w sezonie 2012/2013 wiodła prym w toruńskiej Playarenie. Spotkanie potoczyło się zdecydowanie po myśli Dynamicznych, którzy tym samym zapoczątkowali pasmo zwycięstw, a ono pod koniec sezonu doprowadziło ich do trzeciego miejsca w tabeli rozgrywek. Ta lokata pozwoliła Dynamikowi awansować na Mistrzostwa Polski Ligi Nike Playarena. Tym samym „Dynamiczni” zrealizowali cel, jakiego przed przystąpieniem do rozgrywek nie śmieli nawet zakładać. Przynajmniej nie w debiutanckim sezonie, który po zajęciu ósmego miejsca w półfinale MPLNP w Ostródzie, zakończył się dla nich w Warszawie na turnieju finałowym. Sam ten czempionat ułożył się wybitnie nie pomyśli toruńskich piłkarzy, którzy grali w niemal całkowicie okrojonym składzie i tylko z jednym rezerwowym. W rezultacie Dynamik odpadł z turnieju już w fazie grupowej. Ale to nie było ważne. Najistotniejsze było to, że chłopacy dali przykład, jak w krótkim czasie można spełnić marzenia, robiąc przy tym coś wielkiego. Tak narodziła się drużyna przyszłego mistrza Polski.
– Na początku chcieliśmy po prostu pograć z innymi drużynami z Torunia – mówi Mikołaj Poczyński, kapitan Dynamika. – Zmiany kadrowe wpływały na zakładanie sobie coraz większych wyzwań. Nie chcieliśmy być mocni tylko w Toruniu, ale pokazać się na arenie wojewódzkiej czy też ogólnopolskiej. Wszystko wypaliło i teraz to cały Dynamik, i myślę że cały Toruń, cieszy się z tego sukcesu, który odnieśliśmy.
Rok później Dynamik zdobył pierwsze w historii klubu mistrzostwo Torunia. Ich dominacja w lidze była niepodważalna. Powstało nawet powiedzenie, że „wszyscy w lidze są do ogrania, tylko na Dynamik nie ma mocnych”. I faktycznie. Ekipa z Podgórza szła od zwycięstwa do zwycięstwa, nie oglądając się do tyłu. Ta konsekwencja w wygrywaniu uczyniła ich pod koniec sezonu mistrzami miasta, i dała im możliwość ponownego zaprezentowania się na półfinałach MPLNP w Ostródzie. Poszło im jednak o wiele gorzej niż rok wcześniej. Zespół Mikołaja Poczyńskiego wyszedł co prawda z grupy, ale nie poszczęściło im się w ćwierćfinale. Po przegranym meczu pozostał niedosyt i chęć rewanżu za nieudany turniej w przyszłym roku. Nikt wtedy jeszcze nie podejrzewał, z jaką siłą Dynamik się zrewanżuje.
Sezon 2014/2015 miał być kolejnym, który zostanie zdominowany przez podgórską ekipę. I faktycznie na to się zapowiadało na początku sezonu. Na zimę Dynamicznych dopadło chyba rozluźnienie, inaczej nie da się wytłumaczyć zajmowanego przez nich miejsca w środku tabeli. Z takim rezultatem nie można było nawet marzyć o awansie na Mistrzostwa Polski. Nie ma jednak tego złego, co by na dobre nie wyszło. To powiedzenie pasuje do Dynamika jak ulał. Na wiosnę podgórska ekipa się zrehabilitowała i w wielkim stylu odrobiła masę punktów, tym samym wskakując na fotel lidera pierwszej ligi toruńskiej Playareny, którego nie oddała już do końca rozgrywek. Tym samym drugie z rzędu mistrzostwo miasta stało się faktem, a w raz z nim wyjazd do Ostródy na półfinały Mistrzostw Polski. Tam nie było mocnych na toruńską drużynę. Dynamiczni nie znaleźli tego dnia pogromcy. Jedynym potknięciem na drodze do zwycięstwa w turnieju był remis z drużyną Szybkich i Wściekłych Pabianice, ale potem obyło się już bez wpadek, dzięki czemu Dynamik po raz drugi w historii mógł zaprezentować się na finałach MPLNP w Warszawie.
Stolica podobnie jak Ostróda została zdominowana przez Poczyńskiego i spółkę. W drodze do mistrzostwa nie obyło się jednak bez wpadek. A była nią porażka w grupie z pechowym Spartanem Leśnica (z którym Dynamik przegrał już na MPLNP w 2013 roku). Potem wszystko potoczyło się już normalnym, dynamicznym tempem. Torunianie rozgromili pozostałych rywali, tym samym zapewniając sobie pierwsze, historyczne mistrzostwo kraju.
– Na nasz sukces wpłynęło kilka czynników – stwierdza Poczyński. – Jeden z najważniejszych: szeroka i bardzo dobra kadra, która była ze sobą zgrana. Następnym jest to, że w momencie awansu zarówno do Ostródy jak i Warszawy, dysponowałem optymalnym składem, co w ubiegłych latach nie było raczej możliwe. Ostatni czynnik to nastawienie mentalne naszej kapeli. Wszyscy byli nastawieni na sukces, każdy w głowie myślał o jak najwyższych celach. Głownie to te trzy czynniki wpłynęły na tak dobry występ w turnieju eliminacyjnym w Ostródzie jak i samych Mistrzostwach Polski w Warszawie.
Od dwóch dni nie ma lepszej drużyny w Polsce, niż toruński Dynamik. Mistrzostwo nie przyszło jednak torunianom łatwo. Konieczna była reorganizacja składu, który tą drużynę tworzył od momentu jej założenia. Dynamik opuszczali zawodnicy, przez drużynę przelewało się wielu piłkarzy, których przygoda z nią trwała często tylko przez parę spotkań, ale ich miejsca zastępowali inni. Ciągła selekcja wysublimowała szeroki skład, który potrafił walczyć o najwyższe cele w swoim mieście oraz w Polsce. Gdy etap budowania drużyny się zakończył, można było myśleć o najwyższych celach, które Dynamiczni pewnie osiągnęli. Puchar Torunia, wygrana liga czy zwycięstwo w półfinale MPLNP w Ostródzie – to sukcesy, które odniósł Dynamik w drodze do Warszawy, gdzie następnie spełnił się jako drużyna, zdobywając mistrzowski puchar.
– Progres jaki poczyniliśmy na przestrzeni lat jest ogromny. W momencie powstania drużyny, była to ekipa osiedlowa. Interesowało Nas raczej pogranie z innymi zespołami z Torunia. Chcieliśmy jak najwięcej wygrywać, zaczęliśmy namawiać innych kolegów do grania w Dynamiku. Posiadając tak szeroką i dobrą kadrę, cele zmieniały się natychmiastowo. Najpierw zwycięstwo w Toruniu, potem awans w półfinałach do Warszawy. Przez cały ubiegły sezon konsekwentnie dążyliśmy do wcześniej zakładanych ustaleń i udało się to osiągnąć – dodaje Poczyński. – Jesteśmy Mistrzami Polski, ale podejście się nie zmieni – posiadamy w ekipie chłopaków, którzy grają w piłkę od wielu lat i podchodzą do grania bardzo profesjonalnie, wiedząc ze jest to tylko amatorska drużyna. Ten sukces ich tylko zmotywuje do jeszcze większej pracy. Z tego miejsca chciałbym podziękować wszystkim osobom, które wspierały nas w Warszawie, ale też tym co trzymały za nas kciuki przed monitorami komputerów. Szczególne podziękowania kieruję dla ekipy Jakubskiego, która dawała nam wielkie wsparcie swoim dopingiem i do Macieja Szymańskiego – ambasadora toruńskiej Playareny – który zawsze był blisko naszej drużyny i mogliśmy liczyć na jego wsparcie. Także i w Warszawie – zakończył kapitan Mistrzów Polski.