Get Well Toruń pokonał u siebie Falubaz Zielona Góra 52:38 i przedłużył swoje szanse na awans do czołowej czwórki. Niestety dla kibiców z Torunia, rywale niespecjalnie pomagają
Nie da się ukryć, że ostatnimi czasy Motoarena ma mnóstwo powodów do radości. Anioły latają u siebie naprawdę wysoko. Odrodził się Niels Kristian Iversen, liderem z prawdziwego zdarzenia jest Jason Doyle, a pozostali nie zawodzą. W niedzielne popołudnie swoje zrobił nawet krytykowany ostatnio Paweł Przedpełski. Menedżer Jacek Frątczak nie krył zadowolenia po meczu.
– Było to ciężkie zadanie, bo wciąż ciąży na nas presja. Zdajemy sobie sprawę z tego, jakie na początku sezonu były oczekiwania. Zawodnicy wracają do wysokiej formy. My nie powiedzieliśmy jeszcze ostatniego słowa! Przede wszystkim ten wynik pokazuje, że patrzymy w górę tabeli. Walczymy mocno o każdy punkt. Nasz tor non stop ewoluuje, pracuje nad nim bardzo dużo osób – mówił na konferencji prasowej Jacek Frątczak.
Głównym rywalem w walce o top 4 wydaje się być forBET Włókniarz Częstochowa. Rywale spod Jasnej Góry mieli przed sobą bardzo trudny kalendarz, mecze domowe z Cash Broker Stalą Gorzów oraz Fogo Unią Leszno. Zdobyli w nich aż cztery punkty, a z liderem tabeli wygrali po znakomitych biegach nominowanych. To sprawia, że utrzymali w miarę bezpieczną, trzypunktową przewagę nad Get Well. Wszystko rozstrzygnie się w czterech ostatnich kolejkach i Anioły muszą poszukać punktów także poza Motoareną.
Tabela #PGEE po X rundzie. pic.twitter.com/UtfS4ZllvO
— PGE Ekstraliga (@EkstraligaTV) 1 lipca 2018