„Lubię wyzwania, a kryminał nim właśnie był” – rozmowa z Małgorzatą Falkowską

0
1780

15 maja nakładem Wydawnictwa Kobiecego ukazała się książka “Nagranie” autorstwa Małgorzaty Falkowskiej. W naszym wywiadzie toruńska pisarka opowiada o swoim pierwszym kryminale, poprzednich powieściach i pracy w Środowiskowym Domu Samopomocy. Zachęcamy do lektury!  

Gwoli przypomnienia, „Nagranie” trzymający w napięciu kryminał, którego akcja rozgrywa się w Toruniu, a jednym z “głównych bohaterów” jest portal chillitorun.pl, na którym to ukazują się najważniejsze newsy dotyczące sprawy zaginięć młodych mężczyzn. Śledztwo prowadzi komisarz Maciej Gorczyński (postać inspirowana naszym redaktorem, szefem działu sport). Jedyną poszlaką są tajemnicze przesyłki, które otrzymują rodziny zaginionych…

CZYTAJ WIĘCEJ“Nagranie” – nowy kryminał z akcją w Toruniu i naszą redakcją w tle!

(fot. Facebook/Małgorzata Falkowska)
(fot. Facebook/Małgorzata Falkowska)

ChilliToruń: Co było inspiracją Twojej najnowszej książki?

Małgorzata Falkowska: Moja najnowsza książka pewnie przypomni trochę wydarzenia z ubiegłych lat, kiedy faktycznie w Toruniu doszło do kilku zaginięć młodych mężczyzn w niedługim czasie. Pewnie nie ruszyłabym tematu, gdyby nie mój mąż, który znał jednego z zaginionych. Opowiadał mi o śledztwie i zdarzeniach związanych z zaginięciem, przez co temat wydał mi się niesamowicie bliski i inspirujący. Mogę zatem śmiało powiedzieć, że Nagranie powstało dzięki mojemu mężowi, Wojtkowi.

CT: Czy sam proces pisania różnił się nieco od poprzednich?

MF: Na pewno był to trudny czas, bo łatwiej pisać powieści obyczajowe niż kryminał. Tu trzeba zostawić mylne tropy, wyjaśnić je i jeszcze zaskoczyć czytelnika. Cały proces był podobny, ale musiałam sama siebie bardziej pilnować, aby się nie zgubić w swoich kombinacjach.

CT: Możesz uznać to za pewne wyzwanie twórcze? Czy raczej o powodzenie byłaś i jesteś spokojna?

MF: Nigdy nie jestem spokojna, jeśli chodzi o odbiór książki przez czytelników. Owszem, zawsze znajdą się ludzie, którym coś się nie spodoba, szczególnie w dzisiejszych czasach, kiedy chyba więcej osób pisze, niż czyta. Jeśli chodzi o “chwytanie się” nowego gatunku, to dla mnie był to eksperyment i sprawdzian. Teraz na własnej skórze przekonałam się, jak to jest legalnie kogoś zabić i jest mi z tym dobrze na tyle, że chętnie to powtórzę w przyszłości.

CT: Dotychczas słynęłaś z powieści obyczajowych. Co skłoniło Cię do napisania kryminału?

MF: Nie lubię nudy i wiele razy powtarzałam, że zmieniam gatunki dla siebie. Gdybym miała non stop pisać obyczaj, romans czy new adult chyba bym zwariowała. Lubię wyzwania, a kryminał nim właśnie był.

CT: Czy planujesz więcej powieści z tego gatunku?

MF: Tak, spodobało mi się to całe zabijanie. I Toruń pasuje mi też do tej mrocznej atmosfery, choć i w powieściach obyczajowych po nim chadzam z bohaterami. Mam w głowie dwa pomysły na kryminały. Jeden to kontynuacja Nagrania, a drugi to moje wylanie złości na coś, co jest niezależne ode mnie. Co takiego jeszcze nie zdradzę, ale wiem, że wiele osób uzna ten temat za drastyczny.

CT: Masz za sobą kilka udanych powieści. Która jest dla Ciebie najlepsza?

MF: Ja mam to ocenić? Nigdy w życiu. Każda z nich ma coś MOJEGO więc wybranie między nimi, to jakby kazanie matce wybrać najukochańsze dziecko.

CT: Czy potrafisz doradzić, jak w „dzisiejszych czasach” trafić do nowych czytelników?

MF: Tego chyba nikt nie wie, ale ja sądzę, że trzeba uderzać w niszę. Blogerzy książkowi są od tego, by polecać książkę i gdy polecają 30 w miesiącu, są wtedy mało wiarygodni, lecz gdy książkę poleca ktoś spoza “branży”, wtedy ma ona szansę znaleźć nowych czytelników. I to nie tak, że sądzę, że blogerzy książkowi są niepotrzebni, bo cenię ich wkład i wiem, że to dzięki nim książka jest zauważalna, ale ich odbiorcami są książkoholicy, a mowa była o nowych czytelnikach.

CT: Abstrahując od Twojej kariery pisarskiej, na co dzień pracujesz w Środowiskowym Domu Samopomocy Fundacji im. Brata Alberta w Toruniu. Na czym polega Twoja praca i co Cię skłoniło do jej podjęcia?

MF: Może nie co, a kto, bo był to chłopiec z Zespołem Downa. Byłam nastolatką, a wciąż pamiętam ten jeden dzień, jakby był wczoraj. Szłam do szkoły niezadowolona, że czaka mnie tyle sprawdzianów, na które nie byłam w stanie nauczyć się, tak jak bym tego chciała. Naprzeciw mnie szedł chłopiec z Zespołem Downa, trzymający za rękę swojego tatę. Gdy mijaliśmy się, uśmiechnął się i powiedział “dzień dobry”. Niby nic, a ja właśnie wtedy zrozumiałam, że chcę pracować z “takimi” ludźmi, bo czym były moje problemy w porównaniu z jego chorobą? Jeszcze wtedy nie wiedziałam, jak dokładnie nazywa się taka specjalizacja, ale przecież mogłam szukać. I tak znalazłam tajemniczą nazwę oligofrenopedagogika na UMK, gdzie złożyłam papiery.

Od ośmiu lat pracuję w zawodzie. W mojej pracy mam do czynienia nie tylko z osobami niepełnosprawnymi intelektualnie, ale też chorymi psychicznie. Nie będę ukrywać, że jest to ciężka praca, ale również wdzięczna i nie wyobrażam sobie, że mogłabym w życiu robić coś innego.

***

Najnowszą książkę Małgorzaty Falkowskiej „Nagranie” redakcja ChilliToruń objęła patronatem medialnym. Nabyć ją możecie TUTAJ.