Jeszcze niedawno studiował na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu. Dziś przekracza największe dla człowieka granice, zdobywając najwyższe szczyty świata. Swoje poświęcenie, niezwykłą odwagę i determinację dedykuje potrzebującym dzieciom z Fundacji Happy Kids. Poznajcie szczegóły wyprawy Michała Leksińskiego!
Od zawsze fascynował go klimat górski, trudne wyprawy i zdobywanie szczytów, jednak wyzwanie, jakie przed sobą postawił, podjęliby tylko najwięksi śmiałkowie. Michał Leksiński postanowił zdobyć Koronę Ziemi, czyli zespół najwyższych szczytów wszystkich siedmiu kontynentów.
– Pomysł na zdobycie Korony Ziemi narodził się chwilę po zdobyciu Mont Blanc. Kiedyś z przyjaciółmi wpadliśmy na pomysł, by zdobyć ten szczyt – powiedział Michał Leksiński. – To jednak nie jest taka prosta góra, jak się wydaje. Udało się dopiero za trzecim razem. Pomiędzy wyprawami doznałem poważnej kontuzji kolana w trakcie treningu wspinaczki. Zauważyłem jednak, że góry wywołały u mnie tak wielką determinację, że byłem w stanie nie tylko dojść do pierwotnej sprawności, ale kolejny raz przygotować się sportowo i zdobyć w końcu Mont Blanc. Wywarło to na mnie duży wpływ i wtedy pomyślałem, że chciałbym podążać tą drogą, drogą Korony Ziemi.
Decydując się na taki wyczyn, Leksiński nie chciał skierować uwagi wyłącznie na siebie. Absolwent UMK każdy zdobyty szczyt chciałby zadedykować fundacji Happy Kids, której to flaga powieje na dachach wszystkich kontynentów. Tym sposobem chce skierować uwagę na bezdomne dzieci z fundacji i dać do zrozumienia, jak ważną ideą jest budowa kolejnych rodzinnych domów dziecka.
– Stwierdziłem, że byłoby to trochę bez sensu, gdyby cały wysiłek i poświęcenia związane z projektem, jakim jest Korona Ziemi, przyniosły coś tylko mi – dodaje Leksiński. – Stąd narodził się pomysł 7 Happy Summits. Jest to projekt charytatywny, polegający na tym, że Koronę i wszystkie jej szczyty dedykuję dzieciakom z Fundacji Happy Kids, która zawiaduje dwunastoma rodzinnymi domami dziecka. Chciałbym pokazać im moją pasję i wspinanie na skałach.
Wspinaczkę na Koronę Ziemi rozpoczął na przełomie 2016/2017 roku od zdobycia dachu Afryki – Kilimandżaro. Zdobył już sześć z dziewięciu wybranych szczytów. Pozostały jedynie Masyw Vinsona (Antarktyda), Denali (Ameryka Północna) i ten najcięższy – Everest (Azja), na którym największe niebezpieczeństwo i obawy wywołuje strefa śmierci…
– To zdecydowanie największe wyzwanie – dodaje nasz rozmówca. – Trzeba mieć świetne przygotowanie kondycyjne, dobrze dobrany sprzęt i gigantyczne pokłady determinacji. Na żadnym szczycie Korony Ziemi nie przekracza się tego, co na Evereście, czyli strefy śmierci – strefy powyżej 8 tysięcy metrów. To miejsce, w którym organizm zaczyna działać niemal kontrproduktywnie. Zaczyna się wyniszczać. Trzeba się przygotować na to kondycyjnie, ale też mentalnie. Człowiek pokonuje tam wielokrotnie swoje słabości i narażony jest na nieustający wysiłek.
Aby zrealizować swój plan Michał Leksiński musi pozyskać sponsorów na te kosztowne ekspedycje.
Wiem, że łatwo nie będzie ale na tym polega właśnie urok tego projektu – nie tylko jest to wielkie wyzwanie kondycyjno-logistyczne, lecz równie ogrom pracy w zakresie znalezienia partnerów.
– Gdyby ktokolwiek z Was miał pomysł, radę lub inspirację dotyczącą potencjalnych sponsorów – piszcie! W tej podróży z pewnością będę potrzebował Waszego wsparcia – kończy Michał Leksiński.
Jego poczynania w tej niezwykłej wędrówce możemy śledzić na stronie www.7happysummits.pl. Tam również znajdziemy do niego kontakt.