Nikt przed tym meczem nie stawiał na toruńską drużynę dużych pieniędzy. W końcu to nie gospodynie, a przyjezdne były faworytkami tego meczu. Okazały się także zwyciężczyniami. Lublinianki wywożą z Torunia kolejne dwa punkty
Mecz rozpoczął się bez niespodzianki. Od razu do ataku przystąpiły akademiczki. Najpierw celnym rzutem z dystansu popisała się Leah Metcalf, a zaraz potem w jej ślady poszła Jhasmin Player. To wystarczyło, aby wysforować „Pszczółki” na prowadzenie. Dopiero po paru minutach niemoc strzelecką Katarzynek przełamała kapitan toruńskiej drużyny – Joanna Walich. To jednak był tylko chwilowy zryw gospodyń, bo po paru chwilach i udanych akcjach zawodniczki AZS-u powiększyły swoją przewagę do dwunastu punktów.
Niewiele się zmieniło w drugiej kwarcie. Na toruńskim parkiecie nadal dominowały lublinianki. „Pszczółki” przede wszystkim przeprowadzały składniejsze akcje i wykorzystywały nieudane podania podopiecznych Anatolija Bujalskiego. To wystarczyło, aby utrzymywać nad toruniankami bezpieczną przewagę. Te z kolei do odrabiania strat wzięły się tuż przed przerwą. Poskutkowało to zdobyciem sześciu punktów pod rząd i zniwelowaniem starty do pięciu „oczek”. Wynik wciąż pozostawał nierozstrzygnięty.
W trzeciej kwarcie ponownie lepiej dysponowane okazały się zawodniczki przyjezdne. Tym razem przeszkodą nie do pokonania dla torunianek okazała się lublińska obrona. Dobra defensywa przynosiła akademiczkom liczne kontrataki, które szybko zamieniały się na kolejne punkty. W efekcie gospodynie utraciły względnie korzystny wynik z drugiej kwarty i przegrywały już trzynastoma punktami. Nic nie dała już poprawnie rozegrana ostatnia część spotkania. Katarzynki odrobiły co prawda cztery punkty, ale obrona nie wychodziła im tego dnia najlepiej. Ostatecznie to przeciwniczki mogły się cieszyć z kolejnego zwycięstwa w sezonie. Dla koszykarek Krzysztofa Szewczyka było to już siódme zwycięstwo z rzędu.
Kolejny mecz Energa Toruń rozegra w najbliższą sobotę. Będzie to derbowa potyczka z Artego Bydgoszcz.
Energa Toruń – Pszczółka AZS UMCS Lublin 49-58 (9-19, 16-11, 8-16, 16-12)
Punkty dla Torunia: M. Ajavon 14, V. Macaulay 10, W. Idczak 7, J. Walich 6, K. Alikina 4, M. Skorek 4, S. Kelley 2, C. Szczechowiak 2.
Punkty dla Lublina: J. Player 11, D. Owczarzak 11, L. Metcalf 9, D, Williams 9, K. Dorogobuzowa 6, O. Szumełda-Krzycka 5, A. Morawiec 3, M. Jujka 2, A. Szczepanik 2.
Powiedzieli po meczu:
Destiny Williams, Pszczółka AZS UMCS Lublin:
– Grałyśmy zgodnie z przyjętymi przez sztab szkoleniowy założeniami. Silna obrona okazała się kluczem do naszego zwycięstwa. Bardzo cieszymy się z kolejnych punktów.
Krzysztof Szewczyk, trener:
– Wiedzieliśmy, że to będzie dla nas bardzo ciężki mecz. Zespół Energi dysponuje ogromnym potencjałem. Obawialiśmy się tego spotkania. Udało nam się zatrzymać Mateę Ajavon i Victorię Macaulay. O naszej wygranej zdecydowała solidna defensywa. Zbieramy zwycięstwa, żeby być wysoko w tabeli.
Matee Ajavon, Energa Toruń:
Bardzo chciałyśmy pokazać się przed kibicami z dobrej strony. Niestety, nie udało nam się odnieść zwycięstwa. Drużyna gości okazała się od nas lepsza. Gratuluję im wygranej.
Anatolij Bujalski:
To już był drugi mecz, w którym przeciwny zespół przede wszystkim chciał zatrzymać Mateę Ajavon i Victorię Macaulay. Brakuje nam w drużynie typowego strzelca. Poza tym graliśmy bardzo wąskim składem, na parkiecie nie mogły się pojawić dwie zawodniczki Paulina Misiek i Sviatlana Kudrashova.