Cześć, Pierniczki. To pierwszy tekst w rubryce, dlatego pozwólcie, że będzie miał nieco apostroficzny początek. Zwracam się do Was Torunianek, bo to dla Was i do Was piszę
Pierniczki są śliczne, słodkie, czasem trącą ostrą, korzenną nutą i jak wiadomo najlepsze są te z Torunia. Od razu się przyznam, że ze mnie taka Torunianka jak z kokardy origami. Urodziłam się w innym mieście nad Wisłą, ale od pięciu lat tutaj jest moje miejsce i serce również.
Pamiętam, gdy przyjechałam tu, żeby osiąść na stałe. Bałam się, ale byłam podekscytowana jak siedmiolatka przed Gwiazdką. Miałam dziewiętnaście lat i wydawało mi się, że to pierwszy krok ku dojrzałości. Myliłam się. To nie był krok, ale skok z wysokiej trampoliny. Przyjechałam na studia z niedaleka, ale bez rodziców, zdana tylko na siebie. Zamieszkałam w obcym mieście, które znałam tylko pobieżnie, od turystycznej strony. Cieszyłam się jak dziecko na huśtawce, że mogę teraz o wszystkim decydować samodzielnie. Super, prawda? Właśnie nie do końca, ale o tym napiszę, kiedy indziej.
Pierwszy dzień w Toruniu… Boże, to było ponad pięć lat temu! Miasto wyglądało wtedy inaczej. Brzmię teraz jak moja babcia, ale taka jest prawda. Mieszkałam w jednym z akademików w centrum. Jeszcze nieodnowionym, brzydszym. Tramwajem nie dało się dojechać na kampus. Pod „Kotłownią”, co wieczór tłukły się butelki. Colegium Humanisticum było jednym, wielkim placem budowy, a o most im. Elżbiety Zawackiej wciąż toczono boje. Po nowe kiecki chodziło się do Atrium Copernicus, bo o Plazie nawet ptaki nie ćwierkały. Nie było „Number One” i „Klubu Stars” Błonia Nadwiślańskie straszyły brzydotą … Można tak wymieniać w nieskończoność. Było inaczej, ale też urokliwie.
Dzisiaj miasto jest piękniejsze, ja doroślejsza i starsza, ale tylko metrykalnie. Może bardziej świadoma, może nie. Wiem jednak, że czuję się Pierniczkiem. Owszem ulepiono mnie gdzie indziej, ale wypieczono tutaj. Oglądam Toruń swoimi, jakby nie było, babskimi oczami i o tym będę pisać. Być kobietą i mieszkać w tak pięknym miejscu, same powiedzcie, czy może być jeszcze fajniej? Nie może. Przecież jest cudnie!