W piątek hokeiści Nesty Mires Toruń pojechali po raz kolejny na południe kraju, by zmierzyć się z tamtejszą drużyną. Po raz kolejny w tym sezonie był nią Naprzód Janów. Katowiczanie w dotychczasowych meczach z torunianami nie stracili jeszcze punktu. Nie inaczej było tym razem, chociaż Nesta Mires tanio skóry nie sprzedała
Toruńscy hokeiści ponownie przegrali mecz, w którym przeważali od samego początku. Taka historia zdarzyła się parę tygodni temu na toruńskim lodowisku. W tym meczu również torunianie dominowali nad gośćmi z Katowic. Ostatecznie to jednak przyjezdni cieszyli się z pewnego zwycięstwa. Sytuacja powtórzyła się w rewanżu w Katowicach, dokładniej w pierwszej tercji. To ona jak na dłoni pokazała słabości drużyny gospodarzy, które wykorzystywała Nesta Mires. Jako pierwszy wynik spotkania otworzył Daniel Minge, a chwilę po nim prowadzenie podwyższył Siergiei Kukushkin.
W drugiej tercji na lodowisko w pełni powrócili hokeiści gospodarzy. W pierwszej byli co prawda obecni ciałem, ale ducha walki zostawili chyba w szatni. Druga odsłona była tego zaprzeczeniem. Już w 22 minucie Michała Plaskiewicza pokonał Marek Indra, którego bramka dodała wiary hokeistom Naprzodu. W rezultacie katowiczanie rozpoczęli okupację bramki Nesty, ale z ich strzałami znakomicie sobie radził toruński golkiper. Taka zapora na tyłach pozwoliła swobodnie operować grą w ataku. Najlepszym tego rezultatem jest trafienie Bartosza Fraszki, który podwyższył prowadzenie „Stalowych Pierników” na 3:1. Gospodarzy stać było na jeszcze jeden zryw przed końcem tercji i pokonanie Michała Plaskiewicza po raz drugi. Chwilę przed ostatnią syreną krążek w bramce Nesty Mires umieścił Marek Indra, dla którego to było drugie trafienie w tym meczu.
Pięć minut po rozpoczęciu ostatniej tercji doszło do wyrównania ze strony katowiczan. Na listę strzelców wpisał się Wojciech Stachura, a niespełna trzy minuty później swój zespół na prowadzenie wyprowadził Marek Pohl. Torunianie jednak nie dawali za wygraną. Trafieniem na trafienie odpowiedział gospodarzom Miłosz Lidtke. Od tego momentu gra toczyła się dynamicznie i z przyjemnością patrzyło się na rywalizację dwóch drużyn, które tylko w teorii nie są tej samej klasy. W praktyce wyglądało to zupełnie inaczej. Do czasu…
Cztery minuty przed końcem do siatki „Stalowych Pierników” trafił Michał Gryc. To spowodowało, że torunianie wycofali bramkarza. Czasu pozostało mało, a przewaga była do odrobienia. W takich sytuacjach jednak nie można tracić krążka. Hokeiści Nesty Mires boleśnie się o tym przekonali. Przejęty krążek do bramki skierował Michaił Kozłow i torunianie zamiast wyrównać, przegrała dwoma bramkami straty.
W tym momencie hokeiści Leszka Minge zajmują przedostatnią pozycję w tabeli. Do czwartego Naprzodu tracą aż dziewięć punktów, a to sprawia, że Nesta Mires prawdopodobnie pożegna się z najwyższa klasą rozgrywkową. Zasadne jest tutaj pytanie: co dalej? Przecież 1. Liga ma się w Polsce coraz słabiej, a już niedługo istnieć będzie tylko na papierze. Czy to schyłek toruńskiego hokeja? Na to pytanie odpowiedzieć muszą sami hokeiści. W następnych spotkaniach będą walczyć nie tylko o utrzymanie w PHL, ale o przyszłość hokeja w naszym mieście. Jak będzie? Czas pokaże. Oby jak najlepiej.
Naprzód Janów Katowice – Nesta Mires Toruń 6:4 (0:2;2:1;4:1)
0:1 Minge – Kalinowski, Kukuszkin (16:36)
0:2 Kukuszkin – Minge (18:51)
1:2 Indra – Parzyszek, Semiannikow (21:27)
1:3 Fraszko (35:18)
2:3 Indra – Semiannikow (36:55)
3:3 Stachura (44:47 5/4)
4:3 Pohl – Sękowski (47:36)
4:4 Lidtke – Kalinowski, Żylinski (58:54)
5:4 Gryc – Parzyszek, Kurz (55:56, 5/4)
6:4 Kozłow (59:09, 4/6)