RECENZJA: „Inwigilacja”, czyli przymrozki w polskim kryminale

0
3246

Remigiusz Mróz jest jednym z najchętniej czytanych autorów młodego pokolenia. Jego fan klub można śmiało nazwać małą armią wiernych czytelników, których zdobył w bardzo krótkim czasie. Doktor Prawa powraca z piątą częścią przygód prawniczego duetu Chyłka – Zordon

Po ujawnieniu wydania przez autora trzech książek pod pseudonimem, zastanawiałam się, kiedy Remigiusz znajduje czas na pisanie. I to znakomite pisanie. Jego książki wciągają od pierwszych stron, nie pozwalając przerwać, nim zostanie postawiona ostatnia kropka. Czy „Inwigilacja” również dała się poznać z tej strony?

Tym razem duet prawniczy Chyłka – Zordon ma za zadanie bronić mężczyznę podejrzanego o planowanie zamachu terrorystycznego. Pewni medialnej wojny prawnicy podejmują się sprawy, która z biegiem czasu wydaje się coraz bardziej skomplikowana.

„Inwigilacja” jedynie potwierdza znakomitą formę pisarza. Prawne wtrącenia, których z racji specyfiki książki jest dość dużo, nie utrudniają odbioru czytelnikowi, który nie zdążył nigdy oswoić się z Kodeksem Karnym. Książka jest wielowątkowa, a dialogi między głównymi bohaterami po raz kolejny wywołują salwy śmiechu. Autor po raz kolejny bawił się pisaniem i stworzył doskonały kryminał, którego koniec zapiera dech w piersiach. Otwarte zakończenia są według mnie jedną z cech Mroza, który za każdym razem nie kończy historii, oddając ster wyobraźni czytelnikowi. Tym razem nie pozostaje nic innego, jak czekać na kolejną część przygód Chyłki i Zordona, która – jak mówi autor – ma się ukazać jeszcze w tym roku.