To, że polskie kino ma się dobrze wiedziałem od dobrych kilku lat. Pomijając gnioty pokroju „Nie kłam kochanie”, potrafimy tworzyć ambitne kino, a jednym z żywych dowodów na potwierdzenie tej tezy jest Łukasz Palkowski, któremu niedługo przypniemy na dobre łatkę mistrza kina biograficznego. Po rewelacyjnych „Bogach”, przyszedł czas na „Najlepszego”
Owacyjnie przywitane na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni dzieło Palkowskiego opowiada o życiu i drodze na szczyt Jerzego Górskiego – człowieka, który mimo przeciwności losu został mistrzem świata w podwójnym Ironmanie. Tym, którzy nie wiedzą – spieszę z wyjaśnieniem. Jest to potwornie ciężka odmiana triathlonu, łącząca w sobie bieg, pływanie i kolarstwo. Nie jest to, mówiąc delikatnie najpopularniejszy sport w Polsce, toteż zrobienie filmu o nim jest pewnym ryzykiem.
„Najlepszy” nie jest jednak filmem o sporcie. To przypominająca hollywoodzki schemat produkcja o bohaterze, który kroczy po zwycięstwo przez krętą i wyboistą drogę. Kłody rzucane przez okrutny nałóg jakim są narkotyki, przemoc domową i przykre czasy PRL-u to jednak nie jest wymysł producentów filmowych, jeno samo życie. Palkowski opowiada tę historię nie unikając dosłownych drobiazgów, ale przy tym nie szczędzi scen komediowych, pełnych mocnego humoru. Trzeba przyznać, że ten zabieg, regularnie obecnie stosowany w kinie, mający na celu sprawienie, by film nie był przesadnie ciężki – udał się reżyserowi w 100%. Twórca „Bogów” i pierwszego sezonu „Belfra” umiejętnie nawiązuje do arcydzieł kina amerykańskiego, takich jak „Birdman” Alejandro Gonzáleza Iñárritu oraz da się wyczuć w pewnym momencie subtelne odwołanie do „Dnia Świra”.
„Najlepsza” obsada
Wrażenie po zakończeniu seansu jest jedno – wydaje się, że Łukasz Palkowski dobrał obsadę idealnie. Znakomity jest Jakub Gierszał. Gwiazda „Sali Samobójców” wypada autentycznie zarówno w scenach zapaści Górskiego oraz w momencie, gdy wygrywa jednocześnie piekielnie ciężkiego podwójnego Ironmana oraz walkę z samym sobą.
Janusz Gajos, Tomasz Kot i Magdalena Cielecka grają role drugoplanowe, ale mimo wszystko skutecznie zaznaczają swoją aktywność. Mistrzowie swojego fachu są wyraziści i nie zdradzają nawet jednej fałszywej nuty. Podobnie jest z Arkadiuszem Jakubikiem, charyzmatycznym trenerem Górskiego. Chciałbym tutaj wyróżnić jednak kogoś innego. Tą osobą jest Szymon Piotr Warszawski. Świetnie wypada w „Belfrze” jako agent CBŚ i z tym samym nikczemnym uśmiechem idealnie pasuje do bezwzględnego lekarza terapeuty. Kto wie, może kolejne lata będą należeć właśnie do niego?
Film „Najlepszy” to najlepsze co mogło się przydarzyć polskiemu kinu i gatunkowi dramat sportowy w 2017 roku. Jest to jeden z najciekawszych obrazów tego roku, wykreowany przez wprawnego reżysera i genialnie zagrany. Swoje robi tutaj także Piotr Sobociński Jr., odpowiedzialny za zdjęcia. Widać, że Palkowski opiera się na znakomitych twórcach spoza naszego kraju i skutecznie dąży do ich poziomu. Dodatkowy plus zyskuje za świetną oprawę muzyczną – kawałki Deep Purple oraz Steppenwolf idealnie pasują do scen, w których możemy ich posłuchać.
Długo zastanawiałem się jaką ocenę wystawić. Jedyny minus jakiego się dopatrzyłem, to nasilenie wulgaryzmów. Zdaję sobie sprawę, że film opowiada o trudnych czasach, ale mam wrażenie, iż reżyser nieco zbyt mocno dał się ponieść panującej modzie. Nie jest to tak rynsztokowy język jak u Patryka Vegi, ale nadal niepokojący. To jedyny minus, który rzuca się w oczy. Tak poza tym – reakcja publiczności na festiwalu w Gdyni jak najbardziej uzasadniona. Polacy naprawdę mają się czym pochwalić.