RECENZJA: „Po złej stronie lustra, czyli moje spotkanie z fantastyką

0
4509

Nie jestem szczególną fanką fantastyki, wręcz jej unikam, ale już sama okładka książki przyciąga wzrok, mówiąc „przeczytaj mnie”, a do tego propozycja samej autorki, bym zrecenzowała jej książkę. No cóż, nie dało się temu oprzeć i tak trafiłam do innego świata. Świata K.C. Hiddenstorm

Długo zwlekałam się z napisaniem tej recenzji. I to nie dlatego, że książka była słaba, lecz dlatego, że po raz pierwszy w życiu zakochałam się w fantastyce, czego nawet ja się nie spodziewałam.

,,Lisa Johnson ma wszystko, o czym marzą przeciętni ludzie: urodę, sławę, bogactwo. Sielanka jednak kończy się w dniu, w którym ulega tajemniczemu wypadkowi na planie swojego najnowszego filmu. Po wyjściu ze szpitala doświadcza coraz częstszych omdleń oraz szeregu innych dolegliwości… jak choćby wizyt w alternatywnej rzeczywistości. Jawa i sen zaczynają zacierać się coraz bardziej, a ona z przerażeniem uświadamia sobie, że zaczyna balansować na krawędzi obłędu. Podczas jednej z wizyt w równoległej rzeczywistości Lisa poznaje demoniczną Kobietę w Bieli, która składa jej propozycję nie do odrzucenia…” taka zachęta widnieje na ostatnie stronie okładki i przyznam szczerze, że nie ma w niej ani krzty kłamstwa.

Zaczynając lekturę byłam nieco sceptycznie do niej nastawiona, jednak już samo wspomnienie obłędu i szaleństwa w prologu, wydało mi się niezmiernie kuszące, aby brnąć w książkę dalej. Nie, nie jestem fanką tematyki obłąkania, ale z racji dużej wiedzy merytorycznej z tego tematu lubię kontrolować resarch autorów w tej materii. K.C. Hiddenstorm zrobiła coś, czego nawet ja jej zazdroszczę. Wprowadziła czytelnika w świat, w którym trudno zorientować się, co jest prawdą, a co fikcją. Doskonale skonstruowana fabuła i bohaterowie, zachęcają do przewracania kolejnych kartek, pozostawiając po sobie jedynie pytanie: „Jak autorce udało się nie zwariować przy tej książce?”. Bo ona nie zwariowała, ona jest w gruncie rzeczy spokojną, skromną kobietą, której nie da się nie lubić.

Nie byłabym sobą, gdybym nie napisała o piórze polskiej autorki, która jak wiele innych skrywa się pod pseudonimem. Z racji gatunku książki bałam się, że akcja będzie się wlec, a mi ciężko będzie dobrnąć do końca historii (o ile w ogóle to uczynię). Jakie było moje zdziwienie, gdy kartki same się przewracały, a lekki i świetny język, jakim się posługuje w książce autorka stały się czymś bardzo przyjemnym. Jedynym minusem owej książki (papierowej) jest druk jej na białym papierze, który powoduje szybkie zmęczenie oczu. Gdyby nie to, czuję, że książka byłaby jednodniową przygodą, o której nie można zapomnieć na długo po jej zakończeniu.

Jeśli macie odwagę wejść do świata K.C. Hiddenstorm, w którym szaleństwo i obłęd grają pierwsze skrzypce, jestem z Wami myślami. Ja swoją wędrówkę już zakończyłam i szczerze nie mogę doczekać się kolejnych książek autorki. Jeśli tak wygląda fantastyka, od której uciekałam przez lata, to ja się na nią piszę. Ciekawe po, której stronie lustra to Wy się znajdziecie?

Polecam całym sercem i zachęcam również do odwiedzenia profilu autorki na fb.