Jaki Wojewódzki, taka wodzianka

0
1760

Forte Artus Festiwal to cykl jesiennych imprez w Dworze Artusa. Pierwsza z nich odbyła się w piątkowy wieczór. O godzinie 19:00 na scenę wyszedł dziennikarz Tomasz Pasiut i zaprosił Szymona Hołownię. Publicystę, podróżnika, prezentera – człowieka wielu twarzy.

Dziennikarz wczorajszego wieczoru dostał brawa, zanim cokolwiek coś powiedział. Potem usiadł i od razu zaczął żartować.

– Wody! Nie będę jej zamieniał w wino – na samym początku powiedział gość Dworu Artusa.

Sala była pełna, zabrakło miejsca dla kolejnych widzów. Zwykły wywiad? Nie! Publiczność rozmawiała, zadawała pytania, a on odpowiadał. Mówił w sposób wesoły, pobudzał do refleksji. Odwiedził Toruń i opowiadał m.in. o swojej najnowszej książce „Hollyfood”.

Ludzie myślą, że „Hollyfood” to książka kucharska. Ja nie umiem gotować (bo mogłyby być ofiary w ludziach) – żartował publicysta.

Mówi się, że w dzisiejszych czasach książkę może napisać każdy. Nawet Ty! Piszesz co Ci tylko do głowy przyjdzie. Polskie „gwiazdy” mają na swoim koncie bardzo dużo wywodów. Na Hołownię patrzymy inaczej. On sam też inaczej to widzi…

– Lubię pisać, ale bardzo mnie to męczy. Mam nadzieję, że moich czytelników mniej – mówił dziennikarz.

„Hollyfood” to najbardziej osobista książka Szymona Hołowni. Jest mała, a czyta się ją w półtorej godziny.

Wszystko co miałem do powiedzenia tam jest. Moja mama chwaliła tę książkę. Wszystko wiemy, ale coś jeszcze człowieka zastanowi. To największy komplement– opowiadał nasz gość.

Nie zabrakło też odpowiedzi na pytania związane z religią.Wszyscy wiemy jakie poglądy ma Szymon Hołownia. Wczoraj zaskakiwał każdym kolejnym słowem. Wyobraź sobie, że stoisz przed domem, masz w nim wszystko, a zgubiłeś klucz.Według niego śmierć to właśnie taki jeden głupi kluczyk, który zgubisz. Dziennikarz mówił, że musimy zacząć dziękować, a nie tylko prosić. Mamy skupiać się na chwili, na jednym dniu, a kolejnego przeżywać nowy dzień. W życiu możesz robić wszystko, ale co z tego, że będziesz największym erotomanem na cmentarzu.

Padło też pytanie o szalony duet z Marcinem Prokopem w programie „Mam Talent”. Panowie uzupełniają się idealnie. Sypią żartami jak z rękawa, jeden pomaga drugiemu. Sobotni program bez nich to nie to samo. Mają podobne charaktery. Mimo wymuszonych często ról, jakie im przypisują producenci, oni i tak robią swoje. Smutny kleryk i „wesoły Romek”?

– To jest chemia, jak w uczuciu – żartował Hołownia o swoim duecie z Prokopem.

Jeden z gości siedzących na widowni zapytał „Kim jest Szymon Hołownia?”. Dziennikarz od razu opowiedział, że człowiekiem, któremu szkoda czasu na zajmowanie się samym sobą. Chciał być kierowcą autobusu, strażakiem, księdzem. Dziennikarstwo nie było jego marzeniem. Teraz wycofuje się z publicystyki i chce pomagać.Dlatego stworzył swoje fundacje : Kasisi i Dobrą Fabrykę. Organizacje pomagają biednym i chorym mieszkającym w Afryce.

Chciałbym wydać pieniądze innych, bo swoich już nie mam – żartował Hołownia.

Fundacje zbierają małe datki: to 5, 10 zł tygodniowo. Warto więc odmówić sobie kilku piw w weekend i zacząć robić coś dobrego dla innych. Dzięki takim kwotom przez rok udało się wysłać do Afryki około 1 mln zł. Hospicjum w Rwandzie i szpital w Kongo, to dwa miejsca, które dbają, by osoby, które trafiają tam nawet na ostatnie godziny swojego życia, poczuły, że są kochane.

Szymon Hołownia działa w myśl zasady R. W. Emersona: „najlepszą metodą walki ze złym światem, jest tworzyć świat dobry”. Opcji pomocy jest wiele. Przybij nam 5! czyli 5 zł wysyłane w każdy piątek, Spiżarnia dla Kasisi – wirtualny sklep, w którym możesz kupić kurczaka albo lizaki dla dzieci.

Zapraszamy na strony internetowe fundacji : www.dobrafabryka.pl i www.fundacjakasisi.pl.

Głowę oddam za tych moich chorych, za moje dzieciaki – powiedział Szymon Hołownia.