Warszawskie Targi Książki należą do największych w Polsce imprez dla książkoholików. Polowanie na liczne promocje oraz spotkania z autorami (nie tylko rodzimymi), zachęcają osoby z całego kraju do odwiedzin Stadionu Narodowego w dniach Targów.
Dla osób związanych z literaturą maj jest miesiącem szczególnym, nie tylko ze względu na Tydzień Bibliotek, ale i na Targowe wyszukiwanie promocji oraz łowienie autografów od ulubionych autorów. Tak było i tym razem. Całe cztery dni (od 18 do 21 maja) licznych spotkań i atrakcji dla czytelników. Patrząc na statystyki czytelnicze, można by rzec, że WTK skierowane są dla wąskiej grupy, jednak będąc tam osobiście jestem coraz bardziej pewna, że badania czytelnicze kłamią. Ponad trzystu osobowa kolejka po bilety w niedzielne popołudnie oraz tłok wewnątrz Stadionu Narodowego zachwycają. Pozwalają uwierzyć, że społeczeństwo nie tylko czyta, ale i interesuje się głębiej literaturą. Jeszcze niedawno polscy autorzy uważani byli za gorszych od tych ze Skandynawii czy zza oceanu, jednak dziś można śmiało stwierdzić, że udało nam się przebić (piszę nam, bo sama jestem autorką, która miała na Targach swój magiczny stoliczek do podpisywania książek). Co prawda kolejki do mnie, dalekie były tym do Remigiusza Mroza, Jakuba Żulczyka czy celebrytów, którzy coraz częściej piszą poradniki o wszystkim, ale od czegoś trzeba zacząć.
Reasumując Polacy czytają i czytać będą, a Targi Książki jedynie w tym utwierdzają. Oby więcej takich imprez, nie tylko w największych miastach. Może Toruń?