To było wielkie muzyczne show!

0
1822

„Lata temu miałem okazję grać w Toruniu, w auli uniwersyteckiej. Konferansjerem podczas tego występu był śp. Andrzej Olszewski – dziennikarz i krytyk muzyczny, mój serdeczny przyjaciel. I on powiedział do mnie tak: Słuchaj Rychu, to może jak Cię zapowiem tak. Witamy państwa w mieście słynnego astronoma – Mikołaja Kopernika – oraz nie mniej sławnych pierników. A skoro o piernikach mowa to teraz przed państwem wystąpi taki Stary Piernik – Ryszard Rynkowski!”

Taką anegdotą wita się toruńską publicznością żywa legenda polskiej sceny muzycznej. Gromki śmiech roznosi się po amfiteatrze i pozytywnie nastraja całe zgromadzenie na najbliższą godzinę, która ma się okazać wyjątkowym muzycznym show. Po chwili Ryszard Rynkowski sięga po harmonijkę klawiszową i rozpoczyna swój występ.

Na początek hit. „Za młodzi, za starzy” już od lat wprawia publiczność w całej Polsce w nostalgiczny i refleksyjny nastrój. Nie inaczej jest i tym razem. Wokół widać wsłuchanych w treść zwrotek fanów, którzy wspierają swoim głosem wokalistę dopiero przy refrenie, znanym niemal w całym kraju.

Nadszedł czas na utwór, w którym Ryszard Rynkowski pokazuje, że pomimo upływających lat wciąż jest w dobrej formie scenicznej i dalej lubi to co robi. „Blues dla tych co nie tracą ducha” jeszcze bardziej ożywia publiczność. Gdzie nie spojrzeć słychać wtórowanie artyście oraz tupanie w rytm muzyki. Na scenie trwa niesamowity spektakl, w którym każdy czuje się tak naturalnie, jak ryba w wodzie. Zaczynając od wokalisty na chórkach kończąc. W końcu utwór kończy imponujące solo perkusisty, o którym Ryszard Rynkowski opowiada następnie anegdotę.

– Wyobraźcie sobie państwo, że ten facet za perkusją czy to lato, czy zima zawsze gra na boso – zdradza publiczności Rynkowski.

Rzeczony perkusista zaraz potwierdza ten fakt, pokazując całemu amfiteatrowi bosa stopę. Tym samym kolejna fala śmiechu podsyca coraz bardziej toruńską publikę.

Miarkuje ja jednak kolejny utwór – „Dary losu”. Ta piosenka, podobnie jak „Za młodzi, za starzy”, powoduje u publiczności zapatrzenie się na artystę, który treścią utworu daje im powody ku refleksji. Nie trwa ona jednak zbyt długo, bo Rynkowski intonuje już swój największy hit , o tym, że „dziewczyny lubią brąz”. Ta piosenka spotyka się z dotychczas najbardziej żywiołową reakcją zebranej publiki. Niektórzy wstają i zaczynają nieśmiało tańczyć w rytm muzyki, a wszyscy klaszczą w dłonie.

Radosny nastrój trwa tylko przez chwilę. Na następnym utworze nie ma już na scenie nikogo, tylko sam artysta.

– Utwór ten stworzyli wspólnie Krzysztof Klenczon i Janusz Kondratowicz. Ja stworzyłem swoją własną wersję tej piosenki, nie mniej szczerą. Również mam córkę i w pełni odnajduję się w słowach tego utworu – wprowadza Ryszard Rynkowski.

„Natalie”.  Tak się nazywa piosenka, którą zaczyna właśnie śpiewać Rynkowski. Siedzi przy tym i gra na klawiszach. Po wyrazie twarzy i zaangażowaniu widać jak bardzo przezywa każde słowo tego utworu, że jest dla niego wyjątkowy jak żadne inny. Atmosfera udziela się fanom. Parę osób roni łzę, a reszta jest całkowicie wsłuchana w tekst.

Następne utwory poruszają publiczność. „nie budźmy marzeń ze snu” budzi na dobre publikę, która już śmiało śpiewa wraz z Rynkowskim. Wychodzi im to jak w tytule następnego utworu – „Śpiewająco”. Można zobaczyć jak swoją twórczością bawi się sam artysta, który podchodzi w trakcie muzycznego solo do chórków i razem z nimi udaje, że gra na pianinie.

Najbardziej żywiołowo publika reaguje na następną, przedostatnią piosenkę, którą doskonale zna cała Polska. „Jedzie pociąg z daleka, na nikogo nie czeka!” – słychać ze wszystkich stron amfiteatru. Coraz więcej osób wstaje i zaczyna tańczyć w miejscu. Krótko mówiąc, zabawa trwa w najlepsze. Doskonały przykład jak artysta może bawić się na koncercie wraz z fanami. W tym momencie Ryszard Rynkowski nie jest tylko muzyczną legendą, na której występ przyszło spore grono torunian. Jest mistrzem ceremonii.

A owa ceremonia kończy się piosenką, którą już od lat Ryszard Rynkowski żegna się z publicznością, uświadamiając im tym samym, że „Szczęśliwej drogi już czas”. Nie tak łatwo jest jednak posłać torunian do domu bez bisów. Publiczność brawami przekonała artystę, że warto jest jeszcze wyjść do nich na scenę. Koniec końców to „Za młodzi, za starzy” pożegnało torunian, którzy po koncercie śmiało wyrażali swoje zadowolenie.

Ryszard Rybkowski dał niesamowite muzyczne show, które ukazało go nie tylko jako znakomitego wokalistę, ale także przedniego instrumentalistę. Podczas koncertu Rynkowski grał razem z zespołem na harmonijce klawiszowej, oraz na klawiszach. Śmiało zatem można powiedzieć, że jest muzykiem kompletnym. Artystą, którego gwiazda zabłysła na sam koniec „Koncertów pod Gwiazdami” i błyszczeć będzie aż do przyszłego roku, w którym, miejmy nadzieję, że znów ujrzymy go w Toruniu.