Złoty Anioł za niepokorną twórczość został wręczony utalentowanemu aktorowi i wspaniałej osobowości. Statuetka została oficjalnie złożona w ręce Marka Kondrata, którego mogliśmy gościć wczorajszego wieczoru w Dworze Artusa w ramach Festiwalu Tofifest
Spotkanie z aktorem rozpoczęło się wspomnieniem Andrzeja Wajdy, który był dla Kondrata ważną osobą – przyjacielem. Wracając pamięcią do reżysera, mówi o nim jako o człowieku nietypowym, niepowtarzalnym, który na zawsze wpisał się w jego serce. Będzie mi go brakowało, będzie brakowało… – tymi słowami kończy wspomnienia dotyczące wybitnej osobistości świata kinematografii.
Szkoła teatralna, do której poszedł nie była decyzją, którą podejmował przez długi czas. Jak samo mówi – Do szkoły aktorskiej poszedłem z rozpędu. Kondrat wychował się w rodzinie aktorskiej, widział świat aktorstwa zza kulis i poznał każdy jego element już od najmłodszych lat. Do szkoły teatralnej poszedłem, bo nie umiałem nic innego – tak określa swoją decyzję przy wyborze uczelni.
Szukam rzeczy trwałych, a w aktorstwie ciągle się zmieniasz
Rolę zagraną w „Dniu Świra” aktor wspomina z uśmiechem na twarzy. Główna postać w filmie, jak sam twierdzi, jest jego odbiciem. Zauważa w niej wiele cech, które sam posiada. Przywołuje także wcielenia w filmach takich jak „Zaklęte Rewiry” czy „Psy”, które uważa za świetne ekranizacje. Marek Kondrat opowiada, także o decyzji zakończenia swojej kariery. Podkreśla, że pragnie znaleźć dużo rzeczy trwałych, a w aktorstwie ciągle się zmieniasz i modyfikujesz swoje podejście, w zależności od sytuacji. Aktor ponadto uważa, że dzisiejsze kino jest dla młodych i to im trzeba dać szanse grać.
Plan na dalszą część życia?
Wina. To właśnie one stały się pasją Marka Kondrata, w której znalazł upragnioną trwałość. O swoim zamiłowaniu do win opowiada z wielkim zachwytem i entuzjazmem. Zapytany o najlepsze wino, odpowiada – Dobre wino to takie, które nam smakuje. Podkreśla także zmienność smaku, ludzi, miejsc, kultury – to wszystko wpływa na smak winnego trunku.
Na spotkaniu nie zabrakło oczywiście licznych anegdot, których Marek Kondrat dostarczał podczas każdego omawianego tematu. Przypomniał także dialogi z kultowych filmów, w których zagrał główne role. A na zakończenie spotkania z fanami, poprawił słynny „dzióbek” (popularna scena z Dnia Świra – przyp. red.).
Niewątpliwie Marek Kondrat to artysta, który zasłużył na statuetkę Złotego Anioła. Aktor posiada niekwestionowany i wielki talent, a także niepowtarzalną osobowość, którą oczarował wszystkich zgromadzonych. Po owacjach słuchaczy, artysta stwierdził – Byłem głupcem, tyle razy odmawiając wizyty w tym miejscu…