O początkach współpracy, różnych charakterach, komercji w muzyce i postrzeganiu sztuki rozmawiamy z zespołem Sara Giorgi i Muras Project, czyli muzycznymi gwiazdami sobotniego XVIII Ogólnopolskiego Zlotu BMW w Toruniu
Chillitorun.pl: Jak zaczęła się wasza współpraca?
Sara Giorgi: Poznaliśmy się w pracy, obydwoje działamy w podobnym sektorze działalności. Od słowa do słowa dowiedzieliśmy się, że ja śpiewam, a Artur gra na gitarze i w ten sposób uznaliśmy, że warto spróbować zrobić coś razem. Początkowo graliśmy na próbę, dla siebie. W końcu pojawiła się propozycja koncertu, zebraliśmy więc repertuar i … zaczęliśmy.
Artur Muras: Dokładnie tak było. Ja słyszałem wcześniej, że Sara świetnie śpiewa. Pierwszy kawałek, jaki razem przygotowaliśmy to była Nora Jones. Jestem związany z muzyką całe życie i bardzo lubię młodych ludzi, którzy nie są skażeni showbiznesem, a po prostu śpiewają. Graliśmy sezon na Starówce w jednym z klubów, podczas imprezy organizowanej przez moje Stowarzyszenie Wolontariuszy „Razem” supportowaliśmy np. Myslovitz. Później już pracowaliśmy przy większych wydarzeniach, takich jak sobotni zlot.
CT: Pomysł na wspólne granie jest fajny, ale od pomysłu do realizacji jest długa droga. Długo zajęło wam dotarcie współpracy, odpowiednie współgranie?
SG: Wbrew pozorom nie trwało to długo. Nie mieliśmy też zbyt wiele czasu, aby przygotować materiał na pierwszy występ. Takie dogranie repertuaru polegało na tym, że spotykaliśmy się i wymienialiśmy swoje propozycje. Były momenty, kiedy w to wkładaliśmy mnóstwo pracy, spotykając się codziennie, żeby to wszystko odpowiednio posklejać. Myślę, że wszystko spowodowane jest tym, że obydwoje jesteśmy osobami, które – szczególnie w muzyce – dążą do perfekcji. Zawsze pracujemy nad tym, aby w każdym kawałku była cząstka nas.
AM: Dodam jednak, że również się różnimy. Wynika to też z wieku. Słucham, że potrzebne są utwory, które lecą w radiu i…
SG: Ale często wynika to też z zapotrzebowania! Często warto układać repertuar tak, aby ludzie mogli się pobawić.
AM: A ja przemycam trochę swoich ulubionych utworów. No i tak w kółko. Nie chcę grać chałtury. Jestem zdania, że każdy utwór można tak zinterpretować, aby nawet piosenki tych gwiazdek, te znane tematy odpowiednio zaaranżować.
CT: Ciężko jest połączyć grę, którą się lubi, z tą komercyjną częścią muzyki?
AM: Ja kocham muzykę. Nawet, jeżeli utwór jest komercyjny, to w każdym utworze znajdę jakąś perełkę. Nawet w piosenkach, które słabo mi się podobają mam swój moment. A jak go nie ma? To odpowiednio ją aranżuję i on się pojawia. Mam spokój w swoim graniu, nie muszę żyć z muzyki. Mogę grać to, co chcę.
SG: Ja obrałam dla siebie drogę jazzową. Raz udało mi się przygotować stricte jazzowy projekt i byłam z tego powodu niesamowicie szczęśliwa. Oczywiście, graliśmy kawałki nasze, ulubione i takie pod publikę. Ludzie jednak czują, kiedy „jesteś u siebie”, a kiedy grasz coś innego. Ja odczuwam dużo większy komfort, kiedy śpiewam to, co lubię, bo wiem, że brzmię dobrze i nie muszę się ograniczać.
Do pokoju wchodzi Michał Dyboś Dybowski, były członek zespołów Butelka czy Czaqu. Współtworzy trio z Sarą i Arturem, grając na klawiszach
CT: Sierpniowy zlot to też taka impreza gdzie będziecie musieli połączyć wymagania szerokiej publiki i własne gusta muzyczne. Macie już na to pomysł?
SG: Wybraliśmy już repertuar, są w nim utwory żywe, zachęcające do ruchu i pobudzające uśmiech. Będzie przy czym potańczyć, ale mamy też piosenki spokojniejsze, dające chwilę wytchnienia. Niektóre są znane z radia, współczesne, lub trochę starsze takie jak Maneater. Jesteśmy na czasie, bo wychodzi film o Amy Winehouse i również zagramy dwa utwory tej wokalistki.
AM: Dołączył do nas Michał Dybowski, który grał w Czaqu, wszyscy jesteśmy „z innych światów” i … dobrze! To taki eksperyment muzyczny, rzecz, którą ja uwielbiam. Takie zderzenie daje niesamowite efekty.
SG: Sobotni Zlot BMW to też dla nas fajna nowość. Dotychczas graliśmy bardzo akustycznie, a teraz uznaliśmy, że warto dać trochę „mięsa” i Dyboś dołączył ze swoimi klawiszami. Cieszy mnie to, że nie chcemy kopiować oryginału, a nasze wykonania są w pewnym sensie wyjątkowe.
AM: Ja uważam, że cover się gra, albo lepiej niż oryginał, albo po swojemu. Lepiej niż oryginał jest ciężko, ale po swojemu? Tak trzeba.
CT: Wasza współpraca to rewelacyjny pokaz tego, jak przysłowiowy „ogień z wodą” mogą się dogadać i razem tworzyć wyjątkowe rzeczy.
SG: To prawda, ale – co najfajniejsze – dogadujemy się bardzo dobrze! Nie ma między nami wielkich spięć, czy kłótni.
AM: Przykładem tej naszej „odmienności” jest dokładność. Ja nie jestem dokładny i sumienny, a Sara tak. Sara wie, że na próbę mamy przygotować odpowiednie kawałki, a ja jej mówię, „ale zobacz, co wymyśliłem!”. I tak się zgrywamy.
Michał Dybowski: Ja tak miałem, jak chodziłem kiedyś do szkoły muzycznej. Miałem ćwiczyć etiudę, a zaczynałem swoje improwizacje (śmiech).
SG: Tak podobno mają najlepsi muzycy!
MD: No tak, ale trzeba się też nauczyć grać. Nie skończyłem tej szkoły (śmiech).
Michale, a jak współpracuje Ci się z Arturem i Sarą?
MD: Dostałem wczoraj pączka, odwożą mnie do domu (śmiech). Poważnie już mówiąc – wszystko jest bardzo fajnie, dogrywamy się odpowiednio. Jest tak jak powinno być. Bardzo się z tego powodu cieszę.
CT: Podsumowując możemy przekazać zlotowiczom, że mogą szykować się na niezapomniane emocje muzyczne?
SG: Oczywiście. Mam nadzieję, że nasze wykonanie i repertuar zostaną ciepło przyjęte i razem będziemy się dobrze bawić.
W związku z wywiadem dzisiaj mamy dla Was dwa pytania konkursowe! Za każdą poprawną odpowiedź dodajemy do Waszego konta dodatkowe punkty. Oto pytania na dziś:
- Z jakimi znanymi toruńskimi zespołami związany był Michał Dyboś Dybowski, który wraz z Arturem Murasem i Sarą Giorgi wystąpi na sobotnim zlocie?
- Jaki model BMW widnieje na tegorocznym oficjalnym plakacie XVIII Ogólnopolskiego Zlotu BMW?
Odpowiedzi podajecie w komentarzach pod postem (dostępny tutaj) – powodzenia!