Wyjątkowy pomysł na płytę i wyjątkowy pomysł na jej wydanie. Choć są ludźmi z zupełnie innych muzycznych światów, to dograli się błyskawicznie. Potrafią z humorem podchodzić do swojej twórczości, a – choć tworzą muzykę trudną do skatalogowania i ciężką – to otacza ich aura niesamowicie pozytywnej energii i uśmiechu. Zespół Dogs Head, który wydaje płytę przez portal polakpotrafi.pl był gościem naszej redakcji
Chillitorun.pl: Jaki jest koszt wydania Waszej płyty?
Krzysztof Majczuk: 6500 złotych.
CT: To sporo. A ile zebraliście?
KM: Koło 80%. Zbiórkę zaczęliśmy dwa tygodnie temu. Ustawiliśmy sobie, że będzie trwała 40 dni. Ten portal (polakpotrafi.pl – przyp. red.) to skomplikowany proces. Najpierw trzeba przejść przez sito eliminacji, później być zaakceptowanym przez opiekuna projektu, następnie stworzyć projekt finalny. Trochę roboty jest. Trzeba mieć biznesplan, plan na media, plan marketingowy. Wielu naszych przyjaciół nas wspiera.
CT: Jak zaczął się w ogóle Wasz projekt? Znaliście się wcześniej?
Adam Gowor: To był zupełny przypadek. Szukałem ze swoją dziewczyną, Beatą mieszkania. Podczas jednego ze spacerów spotkaliśmy Kisiela. Krzysztof był znajomym Beaty, ale ja go nie znałem. Okazało się, że ma mieszkanie koło siebie do wynajęcia. Wynajęliśmy to mieszkanie, później umówiliśmy się na piwo i poszło. Okazało się, że on robi muzę i ja robię muzę. Usiedliśmy i zaczęliśmy tworzyć. Nasz pierwszy numer został nagrany właśnie podczas pierwszego spotkania.
CT: Najlepsze pomysły przychodzą zawsze przypadkiem?
KM: Generalnie to dość wyjątkowe. Zajmowaliśmy się zupełnie różnymi typami muzyki. Ja zajmowałem się muzyką żywą, mocnym graniem, trochę reggae. Adam siedzi mocno w elektronice.
CT: Nie mieliście problemów z dograniem się?
AG: Nie, bo ja siedzę sobie w drum and bass, Kisiel w reggae, ale obydwaj chcieliśmy nagrać coś trip-hopowego.
KM: Każdy z nas osobno chciał zrobić to samo. Z tego powodu poszło gładko i przyjemnie, nie musieliśmy iść na kompromisy, bo obydwaj dążyliśmy do dokładnie tego samego celu.
CT: Nie wierzę, że nie było żadnych trudności?
AG: Zdecydowanie nie. To działało na zasadzie, że ja coś robię, a Kisiel mówi do mnie „właśnie to chciałem zrobić”.
KM: Często rozumiemy się bez słów, okazało się, że spotkaliśmy się w dobrym momencie. Dla mnie nie było żadnych nieporozumień. To jest na zasadzie dążenia do tego samego.
AG: Nagraliśmy więcej numerów niż na płycie i razem wybraliśmy te, które odpadają.
KM: My wszystko robimy sami, studio, dopieszczanie nagrań, teksty – wszystko to nasze dzieło, autorskie.
CT: Jak długo działacie wspólnie?
AG: Od półtorej roku.
KM: Materiał zrobiliśmy natomiast w przeciągu roku. Dużo czasu zajęło dopieszczenie tych utworów. Mieliśmy duży głód i parcie na ten materiał. Niektóre szły w jeden dzień. Praca nad efektem trwa jednak dłużej, do tego koszt masteringu. Wypuszczamy jednak utwory, które jakością odpowiadają nawet stacjom radiowym.
CT: Mieliście jakieś inspiracje?
KM: Nie nazwałbym tak tego. W Anglii, razem z moim przyjacielem Kubą Poturalskim prowadziliśmy projekt Holy Circus. Utwory z tamtego projektu przełożyliśmy teraz na grunt elektroniczny. Tam też miejscami są teksty Kuby, ale dogrywał się nam na aktualną płytę, więc nie ma problemu. Dograł nam się również Tomek Krzemiński, basista takich zespołów jak Kobong czy Neuma. To bardzo popularne składy. W muzyce elektronicznej natomiast zawsze podobał nam się Massive Attack i Tricky. Klasyczne trip-hopowe rzeczy.
CT: Macie w kraju „konkurencję”?
KM: Aktualnie nie ma w kraju podobnego projektu. Nie przypominam sobie, żeby kiedykolwiek też był.
AG: Była mroczna muzyka, ale nie z takim zestawieniem. Nas jest ciężko sklasyfikować.
CT: Opiszcie, więc swoją muzykę – da się ją skatalogować?
AG: Na każde takie pytanie odpowiadam, że nasza muzyka to coś pomiędzy Massive Attack, a Moderatem. Wprawdzie ta przestrzeń jest duża (śmiech), ale dajemy słuchaczowi możliwość obcowania z wyjątkowym produktem muzycznym.
KM: Ciężka, elektroniczna muzyka, która nie jest jednak mocna. Bardzo dużą wagę przywiązujemy do tekstów. Dla mnie są bardzo ważne, a aktualny poziom intelektualny tekstów jest bardzo mierny. Poziom liryczny przeraża, ale to się sprzedaje. My proponujemy jednak trochę bardziej inteligentne twory, które zmuszają do refleksji. Nie jest przyjemnie podejmować konfrontację ze światem.
CT: Wasza muzyka nie jest prosta, łatwa i przyjemna. Jaki był jej odbiór?
AG: Zbieramy same pozytywne recenzje, to mocno nakręca. Pierwszą partię materiału wysłaliśmy do naprawdę wąskiej grupy znajomych, którzy krytycznie podchodzą do muzyki. Ocenili go bardzo pozytywnie.
CT: Aczkolwiek mieliście problemy z wytwórniami, prawda?
KM: Tak, mieliśmy problem z wytwórniami. Chcieliśmy jednak zrobić ją po swojemu, a wytwórnie ingerują w materiał. Teraz to słuchacze byli naszymi „wytwórniami”. Wysłaliśmy jednak materiał do wielu wytwórni, dostawaliśmy od nich bardzo dobre recenzje.
Szymon Szóstak, manager zespołu: Były to bardzo komercyjne wytwórnie, które naprawdę pozytywnie oceniały materiał. Niestety, odpowiedzi były proste – wszystko jest świetne, ale nie zarobimy na was. Te mniejsze również wydawały pozytywne recenzje, ale mają ograniczony budżet. Daliśmy sobie pół roku na odpowiedzi, ale koniec – końców nasze wnioski zostały odrzucone. Budują jednak te pozytywne recenzje od fachowców.
AG: Mieliśmy też problem z klasyfikacją muzyki, bo wytwórnie nie wiedziały jak nas opisać.
CT: W tym momencie wpadł pomysł na portal polakpotrafi.pl?
KM: To chyba Beata, dziewczyna Adama wpadła na pomysł z portalem. Mamy też znajomych, którzy na tym serwisie zebrali naprawdę spore środki na swoje cele i to działa. Ludzie uczestniczą w tym projekcie, pomagają w tym, czują się potrzebni. Pierwszą płytę w ten sposób wydała np. Julia Marcel.
CT: Jesteście zaskoczeni szybkością, z jaką środki spływają na wasze konto w portalu?
KM: My jesteśmy pewni, że mamy dla słuchacza naprawdę dobry produkt. Kawał dobrej muzyki, w który włożyliśmy bardzo dużo pracy, emocji, dojrzałości. Traktuję to bardzo profesjonalnie. Dlatego wejście w ten projekt było mocne i wiedzieliśmy, że to trzeba zrobić.
CT: Mieliście inne pomysły na zebranie środków?
SS: Nie szukamy sponsorów, bo mogą chcieć wpływać na stronę muzyczną. Chłopcy się świetnie dogadują, ja nie mam w ogóle wpływu na część muzyczną projektu. To oznacza, że żaden sponsor nie miałby również możliwości wtrącania się w materiał. Jak robimy coś samemu, to robimy to my. Wytwórnie i sponsorzy zmieniają materiał.
CT: Wydajecie płytę, zbieracie kwotę. Jaki jest plan na dystrybucję płyty?
KM: Będziemy ją wysyłać do rozgłośni radiowych. Zależy nam na promocji. Bez niej nikt tej płyty nie kupi. Nie będziemy wprowadzać tego do sklepów, bo to nie ma sensu. Wydajemy 1000 sztuk, a część z tego pójdzie też na nagrody dla naszych słuchaczy. Dystrybucję planujemy też na koncertach. Nie mamy jednak jeszcze materiałów do gry „na żywo”, więc osobno będziemy musieli go dograć, aby wystartować z koncertami.
CT: Czyli nie mieliście jeszcze wspólnego debiutu scenicznego?
AG: Razem nie, osobno graliśmy na scenie, ale nasz projekt nie miał jeszcze debiutu. Chcemy najpierw dopracować materiał, nie będziemy oszukiwać słuchaczy. Musimy mieć dobry i gotowy produkt.
CT: Kiedy więc można się spodziewać debiutu? Były już propozycje?
KM: Były, ale każdy z nas poza muzyką ma też swoje życie. Ja mam dziecko, pracuję. Żona ma firmę, obok tego wszystkiego toczy się normalne życie. Adam studiuje, pracuje, ale staramy się to zrobić jak najszybciej. Nie chcemy obiecywać konkretnej daty, ale myślę, że wakacje to pora realna.
CT: Skąd w ogóle u Was miłość do muzyki?
AG: Kiedyś dostałem program do robienia muzyki i zacząłem się tym bawić. Wcześniej zajmowałem się graniem metalu. Muzyka elektroniczna wyszła z tego, że metal mi się znudził. Wszedłem w połamaną muzykę, im dziwniejsza tym lepiej. Zdarzały się takie dni, że grałem koncert metalowy, a tego samego wieczoru grałem techno. Ja nie miałem jednak problemu, bo to i to jest muzyką.
KM: Ja, jako nastolatek zacząłem od zespołu punkowego. Później zastąpiłem kumpla, jako wokalista w reggae. W między czasie wkręciłem się też w projekt akustyczny. W Anglii był Holi Circus, ale wróciłem do Polski. Wtedy spotkałem Adama.
CT: Jak pomaga Wam doświadczenie z innych nurtów muzycznych w tym, co robicie teraz?
AG: To nadaje wszechstronności. Mamy mnóstwo możliwości, które chcemy przetestować.
KM: Ja w muzyce działam od 20 lat. To daje bardzo dużo doświadczenia i wiem czego chcę.
CT: Muzyka to Wasze hobby, czy dążycie do tego, aby była Waszym źródłem dochodu?
KM: Adam może jeszcze dużo, jest ode mnie młodszy. Ja nie jestem w stanie rzucić wszystkiego i zajmować się muzyką. Wszyscy znamy realia, aczkolwiek bardzo by mi było miło żyć z muzyki. Znam jednak prawdę i nie będę się oszukiwał.
AG: To nie jest jednak naszym celem. Nie gramy dla pieniędzy, dla sławy. Gramy dla siebie, dla naszych słuchaczy.
Zespół Dogs Head możecie wesprzeć wchodząc w ten LINK i wpłacając im środki na wydanie płyty. Z pewnością odwdzięczą Wam się świetną i wyjątkową muzyką!