Jacek „Tede” Graniecki jest dzisiaj bez dwóch zdań najchętniej słuchanym raperem w Polsce. Swoimi tekstami i brzmieniami porywa młodych fanów i coraz mocniej stąpa po rodzimej scenie. Po raz pierwszy z Jackiem mieliśmy okazję rozmawiać dwa lata temu, gdy promował swoją płytę „Kurt Rolson”. Od tego czasu wiele się zmieniło. Tede wydaje coraz odważniejsze projekty. O najnowszej płycie, przywarach polskiego rapu i nieświadomości fanów przeczytacie w wywiadzie, jaki Graniecki udzielił nam podczas toruńskich juwenaliów
CT: Jesteśmy chyba jedną z niewielu redakcji, która rozmawia z Tobą więcej niż raz.
T: To my już rozmawialiśmy? Nie przypominam sobie.
CT: Ja z Tobą rozmawiam po raz pierwszy, ale w lutym 2015 roku robiło wywiad z Tobą dwóch sympatycznych jegomościów. Dla przypomnienia podpowiem Ci, że wówczas przytoczyłeś sławetną już anegdotkę o Rysiu Peji.
T: Tyle ich już przytaczałem, że nie do końca pamiętam. Przypomnij mi.
CT: Była premiera płyty PTP…
T: I wtedy Rysiu do mnie z backstage’u krzyczał: „Jacuś, przyjacielu – chodź do mnie i się napijemy!”. Już pamiętam. Tak było. Pamiętam również, że faktycznie przed koncertem udzielałem wywiadu.
CT: Miesiąc później poróżniłeś się z Buczerem. Mała w tym zasługa również naszego portalu, który przeprowadził z nim wywiad, od którego wszystko się zaczęło.
T: Bodajże chodziło o to, że Paweł mnie bardzo wychwalał, zapominając przy tym, że wcześniej ode mnie się odwrócił i razem ze wszystkimi po mnie jechał.
CT: Dokładnie o to chodziło. Skoro już sobie nas mniej więcej przypominasz, to przejdźmy do sedna. W drodze jest Twoja nowa płyta, a będzie się nazywała…
T: Skrrrt. Powiem Ci szczerze, że nawet nie wiem, jak to wymawiać (śmiech). Ta nazwa jakoś sama przyszła. Miałem inne tytuły w głowie, ale uznałem, że skoro ten dźwięk pojawia się w wielu miejscach na tej płycie, to uznałem, że będzie on adekwatny jako jej tytuł. Zwłaszcza, że można uznać, że nic nie znaczy, chociaż tak naprawdę znaczenie i genezę swoją ma. Natomiast nie dorabiam do tego ideologii. Podobnie jak do tej płyty. W zasadzie do niczego jej nie dorabiam, ale tutaj tym bardziej.
CT: Klimaty na tej płycie pojawią się raczej trapowe, co może sugerować singiel „Rezzi”. Dlaczego poszliście z Michem akurat w tę stronę?
T: Stary, jeśli spojrzysz na moje ostatnie cztery płyty, to ich zawartość dzieli się mniej więcej tak, że jest trapowa i, nazwijmy to, półtrapowa, czy nagrana w innych tempach i z innym sposobem rapowania. Uznałem w końcu, że należy wybrać jedną z tych dróg, nie robić zbędnego hałasu i nagrać całą płytę w jednym klimacie. I z klimatem.
CT: Czy Ty się czasem nie czujesz jak relikt na polskiej scenie?
T: Dlaczego mam się tak czuć?
CT: Jesteś jednym z najstarszych raperów.
T: To prawda, ale to nie wiek robi rapera. Ważne jest zaangażowanie w to, co robisz i to, czy się tym jarasz. Ja ze swojej strony jaram się tym, co robię i bardzo się w to angażuję. Chcę to robić dalej, bo dlaczego miałoby być inaczej. Nie ma żadnych wzorców, które każą się wycofywać po osiągnięciu jakiegoś pułapu wiekowego. Jeżeli sprawia Ci to przyjemność i chcesz to robić dalej, to robisz to po prostu dalej. To wychodzi samo z siebie. Przecież ja nie muszę tego robić. Równie dobrze mógłbym się zająć jakimś innym i z pewnością bardziej lukratywnym zajęciem, ale nad tym co robię spędziłem pół życia. Jeśli czemuś poświęcasz pół życia, to raczej marne szanse są, że resztę poświęcisz na coś innego. Zwłaszcza, że pierwsze pół byłem dzieckiem.
CT: Niektórzy już jako dzieci zaczynają.
T: Ja zaczynałem w wieku dziewiętnastu lat. Biorąc pod uwagę to, kiedy inni zaczynali, to faktycznie wystartowałem dość późno. Mimo wszystko, nie czuję się ani trochę jako relikt.
CT: Pójdę dalej tropem Twojej wypowiedzi. Jak w ogóle oceniasz kondycję polskiego rapu? Można odnieść wrażenie, że cały czas po nim jedziesz.
T: Tak, ale nie jadę po całym. Oczywiście, że są ewenementy w postaci fajnych składów, które robią dobrą robotę, ale są też wykonawcy słabi, wsteczni i absolutnie zbędni. Z drugiej strony, gdyby ich nie było, to nie byłoby z kogo beki toczyć (śmiech). Jedno nie wyklucza drugiego. Rap się rozwija i, co najważniejsze, o czym się nie mówi, rozwija się wszystko wokół niego. Uważam, że to jest zajebiste. Robi to już kolejne pokolenie, co jest in plus. Nie wszystko jest oczywiście takie, jakie być powinno. Życie nauczyło mnie, że to się szybko nie zmieni, bo najpierw musi zmienić się mentalność ludzi.
CT: Co konkretnie jest nie tak jak powinno być?
T: Stary, wśród raperów jest mnóstwo niekonsekwencji. Oni mówią jedno, a robią drugie. Mamy zakłamanie, bo dorabiają sobie filozofię, która jest wyssana z palca. Raperzy udają kogoś, kim nie są. Z drugiej strony wydaje mi się, że takie zachowania są poniekąd wpisane w tę muzykę w Polsce i gdzie indziej też tak jest.
CT: Nie masz czasem wrażenia, że ciągniesz tą polską scenę do przodu, a powinni to robić młodsi raperzy?
T: Nie uważam, że ją ciągnę do przodu.
CT: Powiedz to fanom, którzy jednak tak uważają. Zresztą w Twoich utworach co i rusz słychać, że polska scena nie jest w stanie udźwignąć Twojej muzyki.
T: To bardzo mi miło, że tak uważają. Ja nie chcę się stawiać w takiej pozycji. Ja robię to, co czuję, że chcę robić. Uważam, że jeśli robisz coś, to fajnie, że się w tym rozwijasz i coś w tym zmieniasz i idziesz samemu z duchem przemian. To oczywiste, że jeśli słucham muzyki, która aktualnie jest wydawana na świecie, to naturalną rzeczą jest, że gdzieś tym przesiąkam i nie widzę w tym nic złego. Natomiast jeśli ktoś fiksuje się na jakimś etapie swojego muzycznego rozwoju, cały czas w tym trwa, nie chce wyjść z tych sztywnych ram i uważa, że cały czas należy siedzieć w tym samym, to w pewnym momencie ten proces się zapętla i staje się dziwny, a na pewno nie dający satysfakcji. Z drugiej strony są też typy, które próbują eksperymentować, ale nie wychodzi im to z bardzo prostego powodu – nie słuchają muzyki, z jaką chcą coś pokombinować. Po prostu się w niej nie odnajdują. Ja takich problemów nie mam, bo słucham wielu rodzajów muzyki i sądzę, że to eksperymentowanie mi wychodzi. Mogę zaryzykować swój dorobek robiąc to, co mi w sercu gra. To brzmi trywialnie, ale tak jest, stary. Jeżeli inni uważają, że moja muzyka przesuwa granice, to bardzo fajnie. Chociaż jeśli mielibyśmy to przeanalizować, to trzeba przyznać, że faktycznie parę razy tak się stało, że ją przesunąłem dla innych.
CT: Mówisz, że robisz to, co Ci w duszy gra ryzykując swój dorobek. Znając łaskę polskich fanów, to bardzo ryzykowne posunięcie.
T: I to jest właśnie najlepsze! Ja się jaram tym, co robię i po to nagrywam odważną muzykę, żeby ten dorobek ryzykować. Po prostu się tym bawię.
CT: Bawisz się wprowadzając do rodzimego rapu coraz to więcej nowości. Jak wiele pomysłów Tede ma jeszcze w głowie?
T: Mam ich bardzo dużo. Od jakiegoś czasu nawet je sobie zapisuję, by mi gdzieś nie odfrunęły. Powiem Ci, że takie rzeczy dzieją się falowo. Raz jest tak, że masz milion pomysłów na sekundę, a raz nie masz ich wcale. Wówczas nie robisz muzyki, bo nie ma sensu jej robić na siłę. Może to jest tajemnica jak robię to, co robię. Nie czuję – nie nagrywam. Proste.
CT: Masz wiele pomysłów, ale lat na karku też już trochę. Jak powiedzieliśmy wcześniej – Tede to, mimo wszystko, jeden z najstarszych raperów na scenie. Myślałeś kiedyś, jak długo będziesz jeszcze grał?
T: Nie zastanawiałem się nigdy nad tym. Sądzę, że nawet jak nie będę nagrywał muzyki, to dalej będę związany z rapem. Póki co nie mam zamiaru przestawać. Dlaczego miałbym to robić?
CT: Rozmawiałem już z wieloma raperami i są w tym względzie bardzo konkretni.
T: I mówią Ci, że będą rapować jeszcze przez pięć, dziesięć czy piętnaście lat?
CT: A żebyś wiedział. Czasem nawet krócej.
T: Naprawdę?
CT: Naprawdę.
T: No to ekstra!
CT: Trochę inaczej do tego podchodzę.
T: No jasne, że ekstra, stary. Jak w końcu skończą, to już ich nie będzie! (śmiech)
CT: To samo za siebie mówi, że polska scena nie ma się za dobrze.
T: Ja nie wiem, stary…
CT: Myślisz w ogóle o polskim rapie, czy nie?
T: Powiem Ci tak. Dawno temu już wyleczyłem się z naprawiania polskiego rapu i mówienia, co ja o tym myślę. Czasem powiem moje zdanie na ten temat, ale nie mam misji nawracania czy otwierania oczu ludziom ślepym. Ostatnio powiedziałem to w jednym wywiadzie, to Tobie też powiem. W interesie wszystkich polskich raperów jest to, żebym nie miał dużo wolnego czasu i nie założył sobie portalu rapprintscreen.pl i łowił niekonsekwencję tych gości. Ona właśnie toczy polski rap. Sprawdzam tą naszą muzykę i wiem, co się dzieje, ale nie mam ochoty jej naprawiać. Ja się zastanawiałem kiedyś, co ci raperzy mają w głowach. Potem zacząłem rozkminiać, co z kolei w głowach mają fani, skoro wierzą swoim idolom, a tak naprawdę są przez nich, ku**a, oszukiwani. Przecież to, co oni nawijają ma się nijak do stanu rzeczywistego.
CT: Mówisz, że nie masz ochoty naprawiać polskiego rapu, ale to nie znaczy, że nie wiesz, jak to zrobić.
T: Otóż jednak to chyba oznacza. Nie mam pojęcia. Najlepszą drogą do naprawiania czegokolwiek jest dawanie odpowiedniego przykładu i nadzieja na to, że coś się może zmienić. Że jedna na dziesięć osób zrozumie to, co chcesz jej przekazać. Kiedyś było tak, że w swoich kawałkach punktowałem to, co jest złe i nikt tego nie słuchał. Teraz to, co złe się dzieje i nikt na to nie reaguje. Widziałeś reklamę Sprite’a?
CT: Widziałem.
T: A pamiętasz mój beef z Płomieniem, kiedy to ja byłem w reklamie tego napoju?
CT: Pamiętam.
T: Teraz zobacz. Ci ludzie, którzy słuchają tego Pezeta z reklamy Sprite’a, słuchali mnie, jak byłem chu**m i ja byłem w takiej reklamie. To co tu jest nie w porządku? Ja czy fani, którzy teraz nie pamiętają, co się działo w przeszłości? Ja nigdy nie mówiłem, że to źle, jak ktoś jest w reklamie. Jak jest to bardzo fajnie.
CT: Młodsi fani nawet nie wiedzą, że miałeś beef z Płomieniem i nie pamiętają reklamy Sprite’a.
T: No właśnie, stary. To jest bardzo przykre.
CT: Powiem Ci więcej. Znaczna część z tych nieświadomych słuchaczy to Twoi fani.
T: Doskonale o tym wiem. Wychodzę jednak z prostego założenia. Jeśli sami się nie dowiedzą, to nie będą o tym wiedzieć. Prosta logika. Podobnie jest teraz z tymi, co noszą bluzy Trashera. Dziesięć osób w grupie mogę spotkać w takiej bluzie, ale ile osób wie, co to jest Trasher? Myślisz, że oni mieli tę gazetę kiedykolwiek w rękach? Ja miałem wiele numerów tego pisemka i je zbierałem. Tak samo jest z gośćmi, którzy chodzą w ciuchach skejtowych brandów. Myślisz, że oni mają pojęcie, że ta moda nie jest od niedawna, ale była już przed laty? Nie mają pojęcia! Tak samo jest teraz z newschoolowymi dresami. Myślisz, że oni wiedzą, że w latach dziewięćdziesiątych tak latała odje**na cała Molesta i Zip Skład? Stary, oni nie wiedzą nawet, o kim mowa. Pewne rzeczy powracają. Wejdźmy teraz w libretta raperów i sprawdźmy to, co mówili kiedyś o tym, co robią teraz sami. Wcale nie wychodzi to fajnie. Ja z kolei mówię to samo od początku mojej działalności. Byłem za to ganiony, potem przymykano oko, a teraz się o tym nie mówi. Reasumując wątek, nie mam już w sobie żadnej misji nauczania młodych pokoleń. Kiedyś ją w sobie miałem. Wall-e (Waldemar Kasta – przyp. red.) mi ją zaszczepił. Dzisiaj już jest inaczej.
CT: Nie wydaje Ci się, że brak świadomości wśród fanów to jest jedna z chorób tocząca polski rap?
T: Trochę tak, ale też nie do końca. Wiadomo, że ważne jest wiedzieć, skąd się wzięła kultura i jak się rozwijała. Należy znać klasyki. To jednak nie znaczy, że musisz być chodzącą encyklopedią rapu i słuchać cały czas KRS One’a. Fan jednak powinien wiedzieć, że taki gość był, i że to właśnie dzięki miedzy innymi jemu słucha dziś rapu. Nie można być ignorantem jak raperzy z Leszna, którzy mówili, że rap jest polski, a hip-hop amerykański (śmiech). Dlatego trzeba być w miarę świadomym i słuchać różnego rapu. Amatorzy tylko i wyłącznie naszego podwórka mogą o tej muzyce jednak zbyt dużo nie wiedzieć. Rap to nie jest tylko gadanie i przekazywanie jakichś górnolotnych idei…
CT: Teraz to już w ogóle nie jest.
T: No właśnie! Jest jednak takie przekonanie, że właśnie o to w tej muzyce chodzi. Rap to jest poruszanie się po bicie, szukanie słów składających się w całość, formy i innych takich rzeczy. To się wzięło z ewolucji tego gatunku i rap jest swego rodzaju metaforą. Nie każdy to rozumie, co widać szczególnie wśród raperów, którzy wszystko biorą prostolinijnie. To wynika z tego, że większość z nich po prostu tej muzyki nie zna.