„Bardzo przyjemnie jest żyć”- wywiad z Katarzyną Żak

0
2168

Śpiewająca aktorka teatralna, telewizyjna oraz kabaretowa, która zaraża optymizmem i dobrą energią. Katarzyna Żak nie wie co to nuda, a na jesienne złe humory ma dwa mocne sposoby. Nam opowiada o doświadczeniach związanych z płytą, trudnościach w zawodzie aktorskim, a także o swojej nowej umiejętności

Chillitorun.pl: Przygotowując się do wywiadu natknęłam się na Dzwoneczka i rzecz jasna królową Klarion. Powrót do dzieciństwa to dobry sposób na jesienną chandrę. Jaki jest Pani sposób na złe,  jesienne humory?

Katarzyna Żak: Urodziłam w październiku i jestem spod znaku wagi. Wagi w naturze mają wahania nastroju, niezdecydowanie, ale trzeba sobie z tym radzić. Moim lekiem na zły nastrój jest praca.

CTSpędza Pani wtedy całe dnie na deskach sceny teatralnej?

K.Ż:  Nie. Kiedy mam zły nastrój staram się o nim zapomnieć, angażując się w działania społeczne i charytatywne.  Jestem ambasadorką budowy hospicjum opieki paliatywnej w Chojnicach.  W tym roku jestem nominowana do Gwiazdy Dobroczynności za działalność na rzecz Marine Stewardship Council Polska (międzynarodowa organizacja pozarządowa działająca na rzecz ochrony zasobów mórz i oceanów – przyp. red.) Jestem, także świeżo po kampanii Kwiat Kobiecości, która namawia kobiety -szczególnie dojrzałe – do badań profilaktycznych raka szyjki macicy. Jestem również ambasadorką dwóch akcji czytelniczych w Polsce.

CT: Pomoc innym pomaga Pani w uporaniu się ze swoimi złymi nastrojami?

K.Ż: Dokładnie tak. Jak dopada mnie chandra i złe nastroje, to natychmiast angażuję się jeszcze bardziej w działania społeczne i charytatywne. Tego właśnie wtedy potrzebuję. Kocham ludzi i uwielbiam poznawać nowe osoby spoza mojego środowiska.

CT: Czytając wywiady z Panią można zauważyć, że jest Pani niezwykle pozytywną i optymistyczną osobą, dlatego właśnie zastanawiałam się czy miewa Pani w ogóle gorsze dni…

K.Ż: Jestem kobietą, a jak sama Pani pewnie wie kobiety miewają wahania nastroju. Jak już mam takie ogromnego „doła” to wtedy wanna, peeling, dobra książka, dobra muzyka to zawsze szybko poprawia mi nastrój.

CT: Nuda w życiu chyba jest Pani obca?

K.Ż: Nigdy się nie nudzę. W swoim życiu mam zawsze coś do zrobienia. Nawet jeżeli mam wolną chwilę, to umawiam się na szybki lunch do baru wegańskiego z moimi córkami albo gotuje dla nich coś wegańskiego w domu.

CT: Córki już na stałe zaszczepiły w Pani chęć zdrowego odżywiania?

K.Ż: Powoli już mnie przekonują do takiego stylu życia, chociaż powiem szczerze – zdrowe odżywianie to trudne wyzwanie.

CT: Czyli korzysta Pani z rad młodszych pokoleń?

K.Ż: Mam 50 lat i czuję się dojrzałą kobietą. Moje córki pokazują mi nowy świat – świat młodych. Dzięki nim otwieram się na nowe rzeczy i sposoby myślenia. Taki zastrzyk młodego ducha przekłada się, także na moją pracę. Uwielbiam pracować z młodymi reżyserami, aktorami. Oni mają świetne pomysły, są niezwykle ciekawi świata. Dzisiejsza młodzież jest fantastyczna. Mimo swojego wieku myślę, że nie zamknęłam się na świat a wręcz przeciwnie otworzyłam się. Młode osoby bardzo rozjaśniają umysł.

CT: „Bardzo przyjemnie jest żyć”. Rozmawiając z twórcami piosenek powiedziała im Pani, że chce aby teksty były „kobiece, energetyczne, pogodne i radosne”. To chyba nie do końca się udało?

K.Ż: Nie do końca się udało. Niektórzy autorzy odpowiadali mi, że o kobiecych, tęsknotach, marzeniach, miłości i nastrojach nie da się pisać na wesoło.

CT: Pracowała Pani z najlepszymi twórcami. Jak Pani to wspomina?

K.Ż: Spotkania były niezwykle fascynujące. Każdy z nich jest inny, każdy dodał coś od siebie. Śmiałyśmy się z Magdą Czaplińską, że płyta powinna nazywać się „Od Sasa do Lasa”. Płyta jest wielowymiarowa właśnie dzięki twórcom. Teksty są pisane przez autorów, którzy niesamowicie się od siebie różnią. Kompozytorzy skomponowali do nich muzykę, która łączy kilka gatunków. Całość twórczości jest zamknięta w klamrę kobiecą. Nieprawdopodobne jest to, że mimo różnorodności twórców w każdym tekście pojawiają się słowa „żyć” ,’życie”, „życiowo” dlatego, też płyta nie mogła nazywać się inaczej, niż „Bardzo przyjemnie jest żyć”.

CT: Co chciała nam Pani przekazać tą płytą?

K.Ż: Chciałam przekazać swoją wrażliwość i pasję do śpiewania, ale też ukazać babę z krwi i kości.

CT: Wydaję mi się, że płyta ma też na celu zarażać słuchaczy optymizmem, energią.

K.Ż: Tak, zdecydowanie. Niektóre kobiety piszą, że słuchają płyty rano w samochodzie, aby dodała im energetycznego kopa. Po wysłuchaniu płyty można, też zastanowić się nad wartością miłości.

CT: Wyzwanie zakończone sukcesem?

K.Ż: To było ogromne wyzwanie, jednak jestem szczęśliwa i bardzo zadowolona z płyty. Wydałam ją zarówno dla siebie, jak i dla kobiet. Nie chciałam zaistnieć na listach przebojów, bo to nie ten target. Nowe przeżycia i doświadczenie, które dały sukces i szczęście.

CT: Powiedziała Pani w jednym z wywiadów o aktorstwie jako o niepewności i braku stałości. Powiedziała Pani także, że gdyby miała wcześniej tę świadomość, nie zostałaby Pani aktorką. Żałuje Pani decyzji o aktorstwie?

K.Ż: Nie, absolutnie nie żałuje. Jednak zawód aktora jest trudny, szczególnie dla kobiety. Ról dla mężczyzn jest zdecydowanie więcej i tak było od zawsze. Kobieta w swoim życiu przechodzi też okres macierzyństwa, któremu chce się poświęcić, co staje na drodze do kariery aktorskiej. Kobietom w tym zawodzie jest szczególnie trudno.

CT: Pani córki nie chciały pójść w ślady mamy?

K.Ż: Miały takie zakusy, jednak odwiodłam je od tego pomysłu. Powiedziałam, że wybije z głowy pałką, deską – wszystkim (śmiech). Wytłumaczyłam córkom z czym to się wiąże, że to ciężki kawałek chleba do zgryzienia.

CT: Dlatego, że aktorstwo jest tak niepewne postanowiła Pani poszukać innej drogi i wydać płytę?

K.Ż: Nie, absolutnie nie. Śpiewam od dawna na deskach sceny teatralnej, ale jednak nie planowałam wydawać płyty. Dostałam propozycję z wydawnictwa, więc to zupełnie nie była moja inicjatywa, tylko przypadek. Przypadek, który mnie pozytywnie nakręcił.

CT: Na której ze scen się Pani lepiej czuje – aktorskiej czy koncertowej?

K.Ż: Pracuje w zawodzie aktorskim już 30 lat, więc mam większe doświadczenie na scenie aktorskiej co powoduje, że tam czuję się pewniej. Jednak, mimo mniejszego doświadczenia na estradzie uwielbiam, na niej stawać i śpiewać. Kontakt z publicznością jest niesamowity i zupełnie inny niż w teatrze.

CT: Czym nas teraz Pani zaskoczy?

K.Ż: Stepowanie. Uczę się stepować. W najnowszej sztuce teatralnej zastepuję.