„Pomagaj ludziom tak, by chcieli ci za to zapłacić” – rozmowa z Ewą Wilmanowicz

0
4083

Ewa Wilmanowicz to osoba, która o świecie biznesu wie wszystko i dzieli się tą wiedzą z innymi – tak z młodymi, jak i studentami uniwersytetów trzeciego wieku. Niedługo po studiach zaczęła być częścią świata biznesu oraz wielkich możliwości, a umożliwiła jej to kariera w handlu międzynarodowym. Dzisiaj Ewa Wilmanowicz jest cenionym mówcą oraz trenerem personalny. Zajmuje się także kreowaniem marki osobistej oraz korporacyjnej, a jej umiejętności wyniosły ją na wyżyny. W rozmowie z nami opowiedziała nam o tym, jak przeżywać każdy kolejny dzień życia i wykreować swoją własną markę 

Chillitorun.pl: Usłyszałem kiedyś następującą sentencję: „Wszystko czego potrzebujesz, uwierz, że już jest w tobie”. Podpisuje się Pani pod nią?

Ewa Wilmanowicz: Myślę, że tak. Bardzo często nie zdajemy sobie sprawy z własnego potencjału. Nie wiedząc, czego poszukujemy, trudniej nam jest to coś znaleźć. Kiedy wyznaczymy konkretny cel, okazuje się, że mamy ogromne pokłady możliwości, by go zrealizować. Wówczas mózg filtruje odpowiednie informacje i znajduje szanse, by spełnić marzenia.

CT: Chyba te szanse znajdują też tacy ludzie jak Pani – współpracujący z przedsiębiorcami. Jakimi cechami powinna wykazywać się taka osoba?

EW: Zawsze powtarzam: pomagaj ludziom tak, by chcieli ci za to zapłacić. Najpierw koncentruj się na tym, jaką wartość możesz wnieść do firmy i co możesz dać klientowi. Tego też uczę studentów. Nie mogą koncentrować się tylko na tym, że mają dyplom, ale również na tym, co mogą wnieść do firmy jako wartość. Sądzę, że jestem przykładem na to, że jeśli odnajduje się swoją pasję, to pewne drzwi otwierają się same. By wejść w coś głębiej, trzeba zapukać w kolejne drzwi. Nawet jeśli się zostanie przez nie wyrzuconym, to należy wracać oknem. Czym się powinien charakteryzować człowiek, który chce pomagać ludziom? Przede wszystkim otwartością. Trzeba umieć słuchać i rozpoznawać, czego tak naprawdę ci ludzie chcą. Trzeba odkrywać, w jaki sposób można im pomóc. Ważną cechą jest też elastyczność i pokora. Trzeba umieć dostrzec w sobie, co jestem w stanie zorganizować, a czego nie. Trzeba też się wykazywać ciągłym głodem wiedzy. W nieustannie zmieniającym się świecie trudno, żeby trend, który utrzymuje się na początku roku dotrwał do jego końca. Dlatego trzeba nieustannie się uczyć i poszerzać grono kontaktów.

CT: W takim razie, gdzie zasięgać takiej wiedzy?

EW: W pierwszej kolejności trzeba wybrać szkolenia. W tym momencie mamy naprawdę bardzo szeroką ofertę bezpłatnych szkoleń i webinarów. Pod tym względem jest z czego czerpać. Warto też czytać książki. Jeśli wybieramy się na przemówienie czy szkolenie prowadzone przez jakiegoś wartościowego człowieka, to zawsze należy przeczytać jego książki. Głównie z tego względu, że za takie sympozjum często płacimy krocie. Książki są dużo tańsze i dzięki nim zgłębimy wiedzę. Później takie spotkanie będzie „wisienką na torcie”. Pomaga również uczestnictwo we wszelkiego rodzaju spotkaniach networkingowych, konferencjach i pokazach. Wszędzie tam, gdzie rozwija się biznes. Prawdziwi ludzie sukcesu mają to do siebie, ze lubią dzielić się swoją wiedzą i cieszą się, kiedy inni przy nich osiągają sukcesy.

CT: Wspomniała Pani o webinarach. Również na Pani mediach społecznościowych można się na nie natknąć. Kiedy należy spodziewać się kolejnych?

EW: Pierwszy webinar to była swego rodzaju przymiarka do takich działań, by z mojej wiedzy mogło korzystać więcej osób. Powstało szkolenie dla uczniów i studentów, które uczy, w jaki sposób przygotowywać się do wejścia na rynek pracy. Zainteresowanie jest tak duże, że jesteśmy w trakcie przygotowywania płyty DVD, ponieważ chcemy, aby jak najwięcej osób mogło skorzystać z tej wiedzy. Jeżeli będą powstawać webinary, to najprawdopodobniej na temat budowania marki personalnej, ale będą też one traktować o samodyscyplinie. Sądzę, że należy się ich spodziewać w marcu lub w kwietniu. Wówczas przychodzi wiosna i ludzie robią się bardziej chętni, by poznawać nowe rzeczy.

przemowienia
Ewa Wilmanowicz to nie tylko trener personalny, ale również ceniona mówczyni (fot. archiwum Ewy Wilmanowicz)

CT: Czy od zawsze była w Pani pasja do biznesu i pomagania innym ludziom?

EW: Był taki moment, kiedy pierwszy raz trafiłam na szkolenie, jeszcze jako studentka. To szkolenie odbywało się na uczelni. Wówczas poznałam pojęcie coachingu. Potem natrafiłam na jeszcze inne szkolenie. Początkowo moja droga zawodowa potoczyła się tak, że pracowałam w branż IT, a potem w handlu międzynarodowym. To było wspaniałe i cenne doświadczenie oparte na kontakcie z dużym i prężnie rozwijającym się biznesem. Mając nieco ponad dwadzieścia lat miałam okazję pracować z wielkimi firmami i znaczącymi przedsiębiorcami. Przyszedł w końcu moment, kiedy wróciłam z Francji, gdzie kończyłam studia, i poczułam, że najważniejsze pytanie, na jakie musze sobie odpowiedzieć, to: jak chcę spędzać każdy jeden dzień. Nie to, co chcę mieć napisane na wizytówce ani, co chcę mieć napisane na papierku. Tylko, jak mają wyglądać moje dni. Wtedy zdałam sobie sprawę, że istnieją pewne wartości dodane w różnych typach zawodów. Nauczyciel języka angielskiego ma w „gratisie” znajomość tego języka i może ją wykorzystać przy okazji zagranicznych wyjazdów. Osoba pracująca w klubie fitness ma świetną sylwetkę, ponieważ w ramach jej pracy musi o nią zadbać. Pozostało mi zatem znaleźć zawód, który jak najbardziej pozwoliłby mi realizować własne pragnienia bycia człowiekiem szczęśliwym. Potem moja misja była prosta – nauczyć tego innych ludzi. Ucząc innych, uczymy również siebie i wtedy najwięcej z tego zapamiętujemy. Moja praca wymusza na mnie pewną samodyscyplinę, by stać się inspiracją dla innych.

CT: Ciężko czasem tę samodyscyplinę utrzymać?

EW: Czasami tak, ponieważ ja również przez długi czas nie zdawałam sobie sprawy, że to co widzimy na zewnątrz, jest tylko czubkiem góry lodowej. Dobrym przykładem są konferencje. One wymagają szeregu różnych przygotowań. Przede wszystkim wymagają pracy administracyjnej, która jest chyba najtrudniejsza, a nawet jej nie widać. Rzeczywiście, czasem trudno utrzymać w sobie samodyscyplinę, kiedy wracam ze spotkania w Gdańsku, gdzie uczestnicy nie chcieli mnie wypuścić, a następnego dnia pobudka jest o czwartej nad ranem, bo wyjeżdżam na kolejne szkolenie. Doświadczyłam już, że taka coraz większa efektywność popłaca. W tym momencie ciężko jest się zmotywować do tego, by działać i utrzymać samodyscyplinę. Nie będziemy jednak za kilka lat pamiętać, że siedzieliśmy na facebooku czy pisaliśmy z kimś na komunikatorze. Będziemy pamiętać przygody, które wymagały wysiłku.

CT: Reasumując, samodyscyplinę utrzymać jest ciężko, ale sprawia ona ogromną satysfakcję.

EW: Jak najbardziej.

CT: Pani spotyka się również z młodymi ludźmi. Czy więc traktuje Pani swoją pracę, jako misję?

EW: Myślę, że tak. To, jakiej rzeczywistości będziemy doświadczać, zależy w dużej mierze od tego, jak stworzymy tę rzeczywistość w oczach młodszych od nas osób. Poza tym ja doskonale rozumiem młodych ludzi. Wielokrotnie spotykałam się z tym, że mówiono do mnie: „jesteś za młoda”, „czego w twoim wieku można uczyć?”, „co ty chcesz tutaj robić?”. Rynek pracy potrzebuje ludzi, którzy są przed trzydziestką, pełni energii, ale jednocześnie muszą mieć dziesięć czy dwanaście lat doświadczenia. Czasami ludzie przez całe lata popełniają te same błędy, a potem mówią o dziesięcioletnim doświadczeniu. Moja praca dzisiaj, to jest wspieranie ludzi, którzy borykają się z podobnymi problemami, które ja miałam jeszcze dosłownie kilka miesięcy temu. Ostatnia nominacja do nagrody „Osobowość roku” w kategorii biznes i II miejsce w regionie, w grupie prezesów największych firm, to mnie utwierdza w przekonaniu, że to co robię, ma sens.

CT: Ostatnie szkolenia, jakie przeprowadzała Pani z młodzieżą dotyczyły marki personalnej. Co jest w tym najważniejsze?

EW: Po pierwsze, nie można ulegać trendom. One dzisiaj zmieniają się tak szybko, że nie jesteśmy w stanie realnie ocenić, że podporządkowując się pod dany trend, wygramy za rok, dwa czy trzy. Staniemy się wtedy więźniami wykreowanej idei. To zabrzmi trywialnie, ale trzeba być sobą. Należy zacząć od tego, kim ja jestem, co chcę w życiu osiągnąć i jak chcę przeżywać moją codzienność. Potem musimy postawić na to, by własne talenty odnieść do potrzeb publiczności czyli użytkowników marki personalnej. Musimy się zastanowić, jakie problemy innych ludzi jesteśmy w stanie rozwiązać, na jakie pytania jesteśmy w stanie im odpowiedzieć oraz w jakich planach i celach jesteśmy w stanie im pomóc. Dzisiaj ma sens i wartość to, co jest przydatne. Nie to, co jest piękne, ładne, idealne, ale nic nie wnosi do naszego życia.

CT: Czy każda osoba ma predyspozycje do tego, by wykreować swoją własną markę?

EW: Powiem więcej, każdy z nas jakąś markę ma. Każdy na podstawie imienia, nazwiska czy twarzy jest w jakiś sposób kojarzony i oceniany. Każdy ma wokół siebie znajomych, z których ktoś słynie z punktualności, a inny z rzetelności. Są tez osoby, które zawiodły nasze zaufanie i już im nie chcemy zaufać. Kwestia jest tylko taka, czy jesteśmy w stanie świadomie tę markę budować. Do tego każdy ma predyspozycje. Co więcej, marka jest potrzebna każdemu. Dzisiaj mówi się o marce personalnej, bo to przyszło z zachodu, ale kiedyś mówiliśmy do dobrej reputacji, która jest jej odpowiednikiem. Dzisiaj, w dobie portali społecznościowych, kiedy łatwo jest prześwietlić czyjąś tożsamość, powstają określone narzędzia, które pozwalają świadomie swój wizerunek budować.

CT: Mam jednak wrażenie, że nie każdy potrafi tę markę personalną budować. Zgodzi się Pani ze mną?

EW: Tak, zdecydowanie. Dlatego ten temat ma dzisiaj tak duży potencjał.

CT: Co w takim razie trzeba zrobić, by jednak tę markę sobie wypracować?

EW: Po pierwsze, trzeba sobie uświadomić, że to jest ważne. Najczęściej z tym wizerunkiem nie radzą sobie osoby, które uznają, że jest im to niepotrzebne. Przecież mają prace na etacie i znajomych i to jest ich prywatna sprawa, co one sobie wrzucą na portal społecznościowy. Tymczasem okazuje się, że przychodzi moment, kiedy firma wchodzi w kontakty z nowym kontrahentem i chce z nim podpisać umowę, a ten jest bardzo przywiązany do tematu społecznej odpowiedzialności biznesu i ekologii i dostrzega, że wśród pracowników są osoby, które działają sprzecznie z ochroną środowiska. Wtedy powstają problemy. Historia zna przypadki, kiedy czołowi dyrektorzy tracili swoje stanowiska właśnie przez to, co opublikowali w internecie. Uświadomienie sobie podstawowej wartości marki, to pierwsza rzecz. Drugą jest uświadomienie sobie, że internet nie zapomina. Dzisiaj ktoś może być młody i nie zdaje sobie sprawy, że za kilka czy kilkanaście lat będzie rozpoznawalnym lekarzem, prawnikiem lub prezesem dużej firmy. W takim momencie wypłyną najbardziej szkodliwe dla nas informacje. Zobaczmy co dziś dzieje się na rynku pod adresem czołowego polskiego coacha, który zmienił na lepsze życie wielu osób. Nagle została wyciągnięta nieodpowiednia informacja z internetu. Ten po prostu nie zapomina.

Wilmanowicz_zdjęcie
„Każdy z nas posiada swoją własną markę” (fot. archiwum Wilmanowicz)

CT: Na Pani stronie internetowej widnieje następujący cytat: „Życie jest szansą, dobrze wykorzystane, wystarczy tylko jedno.” Jak dobrze wykorzystać swoje życie?

EW: Myślę, że podobnie jak z marką personalną, tak i w tym przypadku nie istnieje jedna, uniwersalna recepta. U mnie ta motywacja do wykorzystywania życia jest może nieco pesymistyczna. Ponieważ umrę – nasz czas jest ograniczony. Porównajmy to do konkretnego egzaminu. Na przykład na prawo jazdy. Kiedy zdamy go pozytywnie, nie jest nam żal, że już więcej do niego nie podejdziemy. Najważniejsze jest to, żeby zdać sobie sprawę, że nikt nam nie obiecuje, że będziemy żyć nie wiadomo jak długo. Z uczestnikami szkoleń często robię taki eksperyment, który pokazuje, że mamy wielkie plany, ale wszystko odkładamy na jutro. Tak naprawdę tylko dziś jest w naszych rękach. Jeżeli każdy jeden dzień, na który mamy wpływ, wykorzystamy jak najlepiej, zwracając uwagę na to, co jest dla nas wartościowe, to wtedy ta jedna szansa wystarczy.

CT: Pani na swojej stronie przedstawia się jako „koneserka codzienności”. Jak to odbierać?

EW: Pracując z przedsiębiorcami dostrzegłam, że pewne osiągnięcia z czasem powszednieją, ale porażka nie powszednieje nigdy. Na początku wielkim osiągnięciem było świetne zdanie egzaminu, potem pozyskanie pierwszego klienta. Z czasem każdy kolejny klient powszednieje. Chcemy więcej i więcej. Dla mnie bycie koneserem codzienności to cieszenie się z małych rzeczy. Umiejętność bycia tu i teraz połączona z efektywnością. To znaczy, że jeśli mam czas dla siebie, to nie mam z tego powodu wyrzutów sumienia. Kiedy pracuję, to koncentruję się wyłącznie na pracy. Daję z siebie dwieście procent. Bycie koneserem życia to umiejętność cieszenia się z małych rzeczy i uważność wobec świata.

CT: Jeszcze raz odwołam się do Pani strony. Można na niej przeczytać, że „era industrialna dobiega końca, a zaczyna się era ludzi”. Sądzę, że wiele osób mogłoby się z tym nie zgodzić, zważywszy na to, że przemysł staje się coraz bardziej zmechanizowany. Jak Pani się do tego odniesie?

EW: W dużej mierze tak, tylko rzecz w tym, że dzisiaj technologia staje się powszechnie dostępna. Technologia nie jest już dzisiaj luksusem, a znalezienie odpowiednich ludzi, którzy będą wzbudzać nasze zaufanie jest bardzo trudne. Jeśli się ich znajdzie, to wtedy można to traktować jako sukces i luksus. Dlatego uznaję, że zaczynają się czasy, w których stajemy się coraz bardziej odporni  na różnego rodzaju manipulacje marketingowe i wizerunkowe. Coraz łatwiej nam zweryfikować, jaki człowiek jest naprawdę. Autentyczność dzisiaj wygrywa. Jako społeczeństwo mamy dosyć nieprawdziwego świata, który jest nam serwowany, a nie pokrywa się z rzeczywistością. Jeśli będziemy posiadać najlepsze technologie w firmie, ale nie będzie zaufania wśród ludzi, to firma da się poznać jako ktoś, kto oszukuje klientów. Jeśli będzie w niej funkcjonować zawiść i ciągłe współzawodnictwo, to nie ma szans, by pracownicy współpracowali na korzyść firmy. Nie będą się w niej czuli dobrze. Dlatego właśnie rozpoczyna się era ludzi, bo dostrzegamy, że w nie wszystkich obszarach technologia jest w stanie zaspokoić nasze potrzeby.