Spinnerowy zawrót głowy – świat ponownie oszalał

0
7488

Kiedy w 1990 roku Catherine Hettinger wynalazła pierwszego fidget spinnera, wówczas nie było jej stać na opłacenie 400 dolarów w ramach opłaty patentowej. Gdyby było inaczej, dzisiaj Hettinger byłaby milionerką. Fidget spinnery robią prawdziwą furorę na świecie. Od niedawna popularny gadżet zdobywa rzesze fanów także w naszym kraju. W Toruniu już teraz coraz trudniej jest go dostać. Powód jest prosty – popyt na fidget spinnery jest tak duży, że towaru zaczyna brakować w magazynach

Są małe, mają cztery łożyska wywołujące efekt żyroskopowy, kręcą się w kółko i coraz szybciej znikają ze sklepów. Tak w telegraficznym skrócie można opowiedzieć czym są fidget spinnery, na punkcie których oszalał świat. Jak można się domyślać, moda na nowy gadżet przyszła do Europy ze Stanów Zjednoczonych, gdzie zdobył taką popularność, że w szkołach zabroniono dzieciom przynosić go do szkoły, ponieważ zamiast na nauce, uczniowie skupiali się na kręceniu zabawką. Nie takie było jej pierwotne przeznaczenie.

W latach dziewięćdziesiątych pierwszego spinnera wynalazła Catherine Hettinger. Zabawka miała służyć celom terapeutycznym i pomagać osobom z autyzmem i ADHD. Kobiety nie było jednak stać na płacenie 400 dolarów rocznie w ramach opłaty patentowej i słuch po jej wynalazku na długo zaginął. O spinnerach jakiś czas temu przypomniał sobie magazyn Forbes, który w jednym z numerów określił gadżet jako absolutny must have wśród artykułów biurowych. Tekst nie tylko przypomniał społeczeństwu o samej zabawce, ale także zrobił z niej absolutny hit. Fidget spinnery opanowały już całe Stany Zjednoczone oraz Wielką Brytanię. Stopniowo zdobywają popularność także w Europie. Z dnia na dzień stają się coraz bardziej pożądanym produktem. Dość powiedzieć, że w Polsce coraz trudniej jest je zdobyć, ponieważ sklepy nie mają ich tylu w magazynach.

Jak donosi Wirtualna Polska, w Warszawie spinnery są prawie niedostępne. Podobnie sytuacja wygląda również w Toruniu, gdzie można je kupić w pojedynczych lokalizacjach. Brak ich natomiast w takich sklepach jak Toys „R” Us czy Smyk. Powód jest bardzo prosty – zapasy się wyczerpały. Dostawa będzie dopiero w drugiej połowie czerwca, a pytań o mały gadżet jest coraz więcej.

Spinnery można dostać w zaledwie paru punktach w mieście - m.in. na Starówce. Niestety, nie są one najlepszej jakości (fot.  Jakub Strzelka/chillitorun.pl)
Spinnery można dostać w zaledwie paru punktach w mieście – m.in. na Starówce. Niestety, nie są one najlepszej jakości (fot. Jakub Strzelka/chillitorun.pl)

Trudno stwierdzić na czym polega fenomen spinnerów. Rzekomo przedmioty pomagają w skupieniu, odstresowaniu się, a nawet rzuceniu palenia. Jak wspomnieliśmy wcześniej, oddziałują również na osoby z ADHD oraz autyzmem. Nie potwierdzają tego jednak żadne badania naukowe. Mimo to, ślepo wierzące w te informacje masy ludzi kupują zabawkę za coraz to większe pieniądze. Ceny spinnerów zaczynają się od paru złotych, a kończą nawet na stu. Pewne jest jedno, ten kto przejął po Catherine Hettinger patent, zrobił najbardziej opłacalny ruch w swoim życiu. A co się stało z samą wynalazczynią obrotowej zabawki? Parę dni temu na popularnym amerykańskim portalu kickstarter.com Hettinger uruchomiła kampanię, w której zbiera pieniądze na produkcję pierwowzoru fidget spinnera – spinning toy. Póki co kobieta zebrała tylko dwadzieścia tysięcy dolarów i trudno się spodziewać, że odbierze popularność, bądź co bądź, swojemu wynalazkowi, do którego nie ma aktualnie żadnych praw.