Stan zakochania z pewnością trudno porównywać do czegokolwiek innego. Często opisuje się go jako wszechogarniającą euforię – zwłaszcza, kiedy obiekt westchnień odwzajemnia równie silne uczucia. Niestety popularne przysłowie, głoszące że „miłość jest ślepa”, nie trafiło do obiegu bez przyczyny. Po pewnym czasie w małżeństwie ogień nieco przygasa, a wcześniej niedostrzegalne u drugiej połówki drobiazgi urastają do rangi poważnych wad. Rzecz jasna kłótnie i spory wcale nie muszą prowadzić do natychmiastowego rozwodu, ale pozostawienie problemów samym sobie to równie zły pomysł
Obie strony muszą autentycznie chcieć naprawy wzajemnych relacji. Pomoc z zewnątrz może się przydać
Bliskim nie trzeba wiele, aby dostrzec że coś się zmieniło. Troszczą się, dopytują o szczegóły, podsuwają pewne rozwiązania na podstawie własnych doświadczeń i zasłyszanych historii. Rzecz w tym, że wujkowie i ciocie „dobre rady” często opowiadają się po jednej ze stron – tej osoby, z którą łączą ich silniejsze więzy krwi. Dlatego powierzanie roli swego rodzaju mediatorów własnej rodzinie często przynosi więcej szkód niż pożytku. Jeżeli kryzys w związku się pogłębia, a mimo szczerych chęci sami zainteresowani nie potrafią znaleźć żadnego wyjścia, to terapia małżeńska stanowi w zasadzie jedyne sensowne rozwiązanie. Trzeba też zaznaczyć, że dla wielu par będzie to ogromne wyzwanie. Zgodnie ze słowami ekspertów ze Specjalistycznej Poradni Psychologiczno-Seksuologicznej sporo osób oczekuje, że 2-3 sesje wystarczą, aby w związku było pięknie i błogo jak dawniej. Tymczasem sednem spotkań jest uświadomienie sobie własnych błędów oraz zmiana negatywnych zachowań.
Każda terapia małżeńska wygląda nieco inaczej. Nie ma jednej, uniwersalnej recepty na ratowanie rodziny
Podstawowym zadaniem osoby prowadzącej zajęcia jest dokładne poznanie obu partnerów, stworzenie profili charakterologicznych i dotarcie do źródła problemów. Praktyka pokazuje, że przyczyny kryzysu rzadko leżą tylko i wyłącznie po jednej stronie. Poszerzony wywiad biograficzny pozwala pokazać pacjentom pewne mechanizmy, które zdeterminowały ich wspólne życie. W taki sposób otwiera się drogę do kolejnego etapu terapii małżeńskiej, który ma poniekąd bardziej praktyczny charakter. Chodzi bowiem o wykonywanie określonych ćwiczeń behawioralnych, czyli trening zmierzający wyrobienia nowych nawyków i schematów, wyeliminowania przeszkadzających słabości. Obustronna refleksja nad sobą daje sposobność do otworzenia nowego etapu w związku, lepszego rozpoznawania wzajemnych oczekiwań.