Piotr Zieliński w 1994 roku wyjechał do Włoch w poszukiwaniu pracy. Wkrótce potem słuch o nim zaginął. Po latach bezowocnych poszukiwań został on uznany za zaginionego. Odnalazł się przed miesiącem. Niestety, zmarł 14 września, a rodzina prosi o wsparcie pieniężne potrzebne do przewiezienia jego ciała do Torunia
Historia Piotra Zielińskiego jest niezwykła, jednak niestety bez happy endu. Mężczyzna urodził się w Toruniu, na Podgórzu i tam też uczęszczał do szkoły (SP nr 14). W latach 80′ działał w kręgach niezależnego harcerstwa w Toruniu, jako oddany pełen zapału drużynowy. Pracował jako zawodowy kierowca. W 1992 roku wraz z działaczką humanitarną, Janiną Ochojską wyjechał pierwszym konwojem do pogrążonego w wojnie Sarajewa. Udzielał się społecznie, był lubiany, wrażliwy i otwarty, z chęcią pomagał innym.
Wkrótce doszło do przemian ustrojowych w Polsce, przez co na skutek pierwszej fali bezrobocia został zwolniony z ówczesnego miejsca pracy. Nowej szukał poza granicami Torunia, a gdy to nie przynosiło żadnego skutku, również poza granicami Polski. Za kierunek obrał sobie Włochy. Po wyjeździe na Półwysep Apeniński, nigdy już się nie odezwał. Po wielu latach poszukiwań, Piotr Zieliński został w końcu uznany za zaginionego. Rodzina nie traciła jednak nadziei, że jeszcze się spotkają.
Teraz rodzina stara się o sprowadzenie do Torunia ciała swojego najbliższego i zapewnienie mu godnego pochówku na podgórskim cmentarzu. Koszty transportu są jednak bardzo wysokie. Siostra Piotra – Hanna Teneta wraz ze swoją matką, proszą więc o pomoc za pośrednictwem strony pomagam.pl. Potrzebna jest kwota 8 tysięcy złotych. Akcja ruszyła niedawno i do tej pory udało się uzbierać 4% wymaganej kwoty (330 zł).
Więcej informacji znajduje się TUTAJ.