Toruński oddział Kukiz’15 chciałby wykorzystać potencjał Wisły i zbudować w naszym mieście duży port!
Toruń miałby wrócić do korzeni i czerpać ogromne zyski z handlu rzecznego. Dawniej Wisła stanowiła bowiem źródło rozwoju i dobrobytu miasta, które już w XIV wieku, licząc raptem 20 tysięcy mieszkańców, należało do wąskiego grona największych i najbogatszych w Europie środkowej.
– Mamy plany, by w zbudować przy Wiśle port multimodalny, doki oraz stocznię, które wspólnie ożywią żeglugę śródlądową w Polsce oraz wygenerują bardzo duże dochody dla miasta – zapowiada Irena Paczkowska, kandydatka na prezydenta Torunia.
Jak przekonuje Arkadiusz Skonieczny, właściciel Toruńskiego Serwisu Turystycznego, w Grodzie Kopernika port funkcjonował aż siedem stuleci, będąc najbardziej i najdłużej związany z żeglugą śródlądową spośród wszystkich polskich miast nadrzecznych.
Rzecz jasna prowadzono również handel zamorski, a bezpośrednimi partnerami były równie ważne ośrodki, jak Londyn, Brugia, Gandawa, Bergen, Lubeka, Sztokholm. Kres toruńskiego portowi postawiły władze komunistyczne w latach 60 XX wieku.
– W naszej propozycji wykorzystujemy fakt, że Toruń już jest niesamowicie wielkim skrzyżowaniem krajowych i międzynarodowych dróg i autostrad – stwierdza Krzysztof Dominikowski. – Dzięki temu może tu powstać bardzo ważne multimodalne centrum przeładunkowe do obsługi całej centralnej i południowej Polski.
Kukiz’15 proponuje dwie lokalizacje dla owego portu – Czerniewice/Brzoza Toruńska i Rudak.
– W obydwu lokalizacjach są warunki, by w Toruniu powstał ważny, całkowicie nieuciążliwy port multimodalny, którego fracht portowy przez węzeł autostradowy „Toruń Południe”, natychmiast rozjeżdżałby się po całym kraju bez konieczności przejazdu przez miasto – dodaje Dominikowski.
Inwestycja miałaby przynieść miastu ogromne zyski.
– Wokół przemysłu stoczniowego obracają się duże pieniądze – podkreśla Grzegorz Baranowski. – Ceny statków zależą od wielu czynników takich jak np. ich wielkość, technologia wykonania, systemy w które są wyposażone itp. Wahają się od kilkudziesięciu milionów do nawet kilku miliardów złotych za statek. Od tego co władze Torunia zrobią dziś, będzie zależało to jakie kwoty będą krążyć wokół toruńskiego przemysłu rzecznego w najbliższych latach. Perspektywy są ogromne.
Czy Toruń powinien wrócić do korzeni i zarabiać na handlu rzecznym? Czekamy na Wasze komentarze!