Oszustwa i nieśmieszne żarty telefoniczne są już na porządku dziennym. Oszuści i żartownisie stają na głowie, żeby nabrać potencjalną „ofiarę”. Ostatnio odkryliśmy nowe sposoby na nabieranie niewinnych i nieświadomych osób
Dzwoniący podają się często za wnuczków, policjantów, detektywów, czy innych osób budzących – szczególnie wśród starszych ludzi – zaufanie. Jedne oszustwa są poważnym wyłudzeniem, inne – mają charakter głupiego żartu, ale z pewnością mogą zdenerwować niejedną osobę.
Na skrzynkę naszego redaktora nagrał się głos osoby podającej się za… strażnika miejskiego. Poinformował o ogromnym mandacie za przekroczenie prędkości. Komputerowo skonstruowany głos robił specjalne „pauzy”, aby ofiara żartu mogła na pytania, lub sugestie odpowiadać. Na koniec „głos” poinformował, że prawdopodobnie ktoś zrobił żart.
Nagranie poniżej:
Wszystko byłoby zabawne, gdyby nie to, że telefon się kończy, numer na który dzwonimy jest nieaktualny, a dodatkowo – jeżeli ofiarą ataku jest ewentualnie osoba starsza, lub łatwowierna – może skończyć się sporymi nerwami, stresem i zagrożeniem dla zdrowia.
Okazuje się, że za żart odpowiedzialne są aplikacje na telefon, którymi można „wygenerować” żart i nabrać przypadkową osobę.
Warto podkreślić, że Straż Miejska odcina się od takich procederów i apeluje o ostrożność.
– Po pierwsze i najważniejsze – strażnicy miejscy nie mają już fotoradarów – mówi Jarosław Paralusz, rzecznik prasowy Straży Miejskiej w Toruniu – Po drugie, Straż Miejska nie prowadzi czynności związanych z egzekucją. Tym zajmuje się Urząd Miasta Torunia. Problem podawania się za służby mundurowe jest nam znany, choć tu nie widać znamion przestępstwa – jest to tylko głupi kawał, który powinniśmy ignorować. Jeżeli czujemy się poszkodowani, powinniśmy sprawę zgłosić na policję.