Pani Karolina jest właścicielką jednego z mieszkań przy ulicy Lelewela w Toruniu. Przez rok lokal był wynajmowany przez małżeństwo z rocznym dzieckiem. Umowa wynajmu wygasła już osiem miesięcy temu, ale mimo to, lokatorzy nadal przebywają na jego powierzchni. Od początku bieżącego roku życie pani Karoliny zamieniło się w nieustanną walkę z nieuczciwym małżeństwem, które żyje na jej koszt
Mieszkanie należące do Karoliny Modzelewskiej wymagało remontu. By uzbierać środki niezbędne do przeprowadzenia prac, właścicielka zdecydowała się wynająć swój lokal. Na ogłoszenie odpowiedziało pewne małżeństwo, które po uzgodnieniu warunków podpisało roczną umowę. Zgodnie z dokumentem, lokatorzy mieli się wyprowadzić w grudniu 2015 roku. Tymczasem małżeństwo nadal mieszka w wynajętym przed ponad rokiem lokalu, tylko teraz już nielegalnie. Jak mówi pani Karolina, problemy z lokatorami zaczęły się pod koniec okresu obowiązywania umowy.
– W 2014 roku kupiłam mieszkanie na kredyt – opowiada właścicielka lokalu. – Postanowiłam je przez rok wynajmować, żeby pieniądze z najmu przeznaczyć na jego remont. Zamieściłam ogłoszenie w internecie, po czym zgłosiło się małżeństwo z rocznym dzieckiem i podpisaliśmy umowę. Na początku wszystko było w porządku, bo lokatorzy opłacali czynsz. Natomiast, gdy w październiku zeszłego roku poszłam po pieniądze, to okazało się, że w drzwiach jest zmieniony zamek, pani jest w zaawansowanej ciąży, a jej męża aresztowano. Dowiedziałam się, że ta pani nie ma za co żyć i nie zapłaci czynszu. Wiedziałam, że nie mogę pozwolić sobie na to, by żyć bez tych pieniędzy. Sama przecież wynajmuję pokój i za niego muszę płacić.
Właścicielka zdecydowała się wypowiedzieć umowę lokatorom. Odpowiedź, jaką usłyszała była nieoczekiwana i uderzająca.
– Lokatorka powiedziała, że jej mąż wyjdzie z więzienia w styczniu i wówczas oni od razu się wyprowadzą. Następnie powiedziała mi, że wraz z małżonkiem ustaliła, że mam ich pozwać do sądu i w ten sposób moim kosztem oni będą się ubiegać o mieszkanie socjalne – mówi.
Ostatecznie sprawa znalazła swój finał w sądzie. Pani Karolina w styczniu bieżącego roku złożyła pozew do sądu i w tym momencie zaczęła się walka o sprawiedliwość na sali sądowej. Podczas jednej z rozpraw wyszło na jaw, że lokatorka ma bardzo wysokie zasiłki na dzieci, a jej mąż pracuje i nie byłoby żadnego problemu z uiszczeniem comiesięcznego czynszu. Mimo to, małżeństwo nadal nie płaciło czynszu. Ostatnia, czwarta, rozprawa miała miejsce 31 maja i wówczas sąd wydał wyrok eksmisyjny, który uprawomocnił się w lipcu. Co ciekawe, nieuczciwe małżeństwo nadal zajmuje lokal pani Karoliny. Dlaczego? Powód jest prosty. Wykonanie wyroku zostało wstrzymane, ponieważ na terenie gminy nie ma ani jednego wolnego mieszkania socjalnego. Co więcej, na taki lokal trzeba czekać i to nawet 10 lat.
– W tym momencie nie mamy żadnych wolnych mieszkań socjalnych. Właścicielka musi się starać o odszkodowanie od gminy. Wysokość tego odszkodowania jest już ustalana na podstawie negocjacji w Biurze Mieszkalnictwa – mówi Anna Tondel-Kulbicka, rzecznik prasowy Prezydenta Miasta Torunia.
Poszkodowana właścicielka stara się o odszkodowanie. Właścicielka złożyła w Biurze Mieszkalnictwa odpowiednie dokumenty i tam też dowiedziała się, że maksymalna kwota odszkodowania wynosi 10 złotych za metr kwadratowy, ale może ona podlegać negocjacjom. Na dzień dzisiejszy Pani Karolina otrzymałaby maksymalnie 470 złotych.
– Jeżeli pani Modzelewska nie jest usatysfakcjonowana otrzymanym odszkodowaniem, to może wstąpić na drogę sądową i wtedy sąd zadecyduje o wysokości takiego odszkodowania – kontynuuje rzeczniczka.
Aktualnie lokatorzy zalegają ze spłatą czynszu w kwocie trzynastu i pół tysiąca złotych. Z tej sumy właścicielka uzyskała tylko dwieście złotych. Brak pieniędzy wpędził Karolinę Modzelewską w poważne długi.
– W tej chwili mam zaległości w spółdzielni, trzy czynsze niezapłacone, nieopłaconą wodę, ogrzewanie, a to jeszcze nie koniec – wylicza właścicielka mieszkania. – Moje zadłużenie w spółdzielni cały czas rośnie. Zgłosiłam tam całą sprawę, ale usłyszałam tylko, że muszę uiścić zaległości, bo inaczej może dojść do sytuacji, w której moje mieszkanie zostanie zlicytowane.
Tymczasem lokatorzy nie kwapią się, by opuścić zajmowane mieszkanie i prowadzą sobie życie na koszt właścicielki, która opłaca za nich wszystkie rachunki. Wydawać by się mogło, że najprostszym rozwiązaniem sprawy byłoby wejście do mieszkania i wystawienie rzeczy lokatorów na zewnątrz. Niestety, jest to niemożliwe z dwóch względów. Po pierwsze, na lokatorów został wydany wyrok eksmisyjny i do momentu, kiedy przez gminę zostanie przydzielony lokal socjalny, to w świetle prawa, mieszkanie pani Karoliny może być zajęte przez dotychczasowych użytkowników. Po drugie, nieuczciwi lokatorzy zamienili zamki w drzwiach, więc właścicielka nie ma już żadnego dostępu do swojego mieszkania. Ewentualna próba zamienienia zamków czy wejścia do mieszkania może być zakwalifikowane jako niezgodne z prawem naruszenie miru domowego.
Pani Karolina nie ma żadnych wątpliwości. Sytuacja, w jakiej teraz się znalazła jest efektem świetnie obmyślanego planu, który zakładał znalezienie potencjalnego „sponsora” i życie na jego koszt, do momentu otrzymania lokalu socjalnego.
– To bardzo dobrze obmyślany plan – twierdzi pokrzywdzona właścicielka. – Jeśli ktoś mi mówi – „Proszę nas pozwać, bo wtedy dostaniemy mieszkanie”, to już ewidentnie widać, że jest to od dawna zaplanowane działanie. To jest jakiś absurd. Mam swoje mieszkanie i nie mogę do niego wejść, bo są zmienione zamki! Ja nie mogę nic zrobić, bo prawo jest tak skonstruowane, że gdybym poszła do mojego mieszkania, to byłoby to odebrane jako nielegalne zakłócenie miru domowego. Tylko nikogo nie obchodzi, że mój mir domowy został zakłócony.
Przypadek właścicielki mieszkania przy ulicy Lelewela nie jest wyjątkiem. W całym kraju takich sytuacji są tysiące. Póki co prawo nie sprzyja pokrzywdzonym właścicielom, a korzystają na nim przede wszystkim nieuczciwi lokatorzy. Opisany przez nas przypadek wyraźnie pokazuje, że zmiana w tej materii prawnej jest nieodzowna. Inaczej podobne, nazwijmy to jasno, wykroczenia będą na porządku dziennym.
Lokatorzy mieszkania nie podjęli z nami rozmów. Według uzyskanych informacji są nieosiągalni w Toruniu.
Temat podjęły toruńskie Nowości, oraz program Interwencja emitowany w telewizji Polsat. Sprawa z pewnością będzie miała swoją kontynuację.